podobał mi się brak stworków z gumy zasuwających po kadrze. Reakcje chemiczne zamiast macek to miła odmiana jak na produkcje tego typu. Powiedziałabym wręcz, że miało to coś z nastroju Starego Testamentu - ogień z nieba... Do genialności trochę brakuje, ale przynajmniej nie ma blondynek zasuwających z wrzaskiem przez dżunglę.