Ridleya Scotta lubię,cenię za osiągnięcia filmowe i za perfekcjonizm realizacyjny.Jego największe klasyki wyróżniają się nie tylko wspomnianą wyżej właściwością ale przedewszystkim zapisaniem się w historii kina dzięki fabule,aktorstwie i "tym czymś".
Czy to wszystko oferuje omawiany film?
Z pewnością,pozostał perfekcjonizm realizacyjny,zdjęcia są świetne,akcja wartka,jesteśmy "trzymani za gębę" przez 2 godz.Czego zabrakło?
No właśnie,tego czegoś...Nie wiem jak to dokładnie opisać ale czegoś mi w tym filmie brakowało.Paradoksalnie za zaletę uznaję oparcie konwencji filmu raczej na dialogach niż na akcji ale po świetnej sekwencji ze śmigłowcami oczekiwałem czegoś podobnego w końcówce,jest ona dobra,nawet bardzo(choć niektórych wynik końcówki może rozczarować poprzez "syndrom hollywood"). Mimo tego czegoś mi brakowało.
Aktorstwo? DiCaprio jest zajebisty,po rolach w Infiltracji,Krwawym Diamencie bardzo doceniłem Jacka Dawsona,po roli w tym filmie moja sympatia dla niego idzie jeszcze wyżej.
Crowe był taki jak miał być.Nie spodziewałem się fajerwerków z jego strony bo wg mnie rola wymagała to co zagrał.Kiedy przyjdzie pora Russell na pewno wróci do formy z "Informatora" czy "Gladiatora".
"W Sieci Kłamstw" dostaje ode mnie ocenę 7/10 choć 7,5 byłoby idealne.
Świetnie skonstruowana opowieść sensacyjna,nie pozwalająca się nudzić ale jednak czegoś brakuje,brakuje pierwiastka geniuszu Scotta a tego się od niego po prostu z miejsca wymaga. Polecam ;)