PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=631268}
5,6 7 167
ocen
5,6 10 1 7167
3,7 6
ocen krytyków
W ukryciu
powrót do forum filmu W ukryciu

Chora z miłości

ocenił(a) film na 5

Jan Kidawa - Błoński tym razem przenosi widza w czasy okupacji, lecz nie będzie przedzierał się
on wraz z nim pomiędzy świstem kul, a poległymi w boju, gdyż tworzy obraz o całkiem
nietuzinkowej treści. Szkoda tylko, że wspomniana nietuzinkowość nie idzie w parze z jakąś
głębszą analizą historii, bo przecież były ku temu niemałe przesłanki.
Wojna zapewne była niełatwym czasem na miłość. Trudno bowiem o uczucie, które deptane było
złem i nienawiścią zgromadzoną w człowieku mimo jego woli. Największym pragnieniem stała
się chęć przetrwania, co za tym idzie, bliskość drugiej osoby, bliskość, która dawała większe
szanse i nadzieje na przeżycie.
Chyba nie trzeba grzebać w samej historii wojennej, bo każdy zdaje sobie sprawę z koszmaru
jaki przechodzili wówczas ludzie: zwykli, bezbronni, będący najłatwiejszym celem.
Jak wielu z nich narażało życie swoje i swoich rodzin, by móc ocalić chociaż jedno istnienie przed
zagładą.
Reżyser przy współpracy ze scenarzystą Karpińskim ukazuje jedną z tysiąca podobnych historii.
Lecz ich opowieść, nie jest tylko kolejną przedstawiającą pragnienie wyrwania się z okowów,
modlenie się o koniec wojny, czy pokazania wielkiego strachu panującego wewnątrz umysłu.
''W ukryciu'' to lęk przed samotnością, wymieszany z obsesją chorej miłości głównej postaci.
Janina dzięki swemu ojcu zostaje wystawiona na próbę. Początkowo z wielkim strachem i
sceptycyzmem podchodzi do zaistniałej sytuacji, jednak zdarzenia, które zmieniają się jak w
kalejdoskopie, zmuszają ją do wielce egoistycznych decyzji.
Można by powiedzieć, że po części wina w tym i Ester, dziewczyny chcącej za wszelką cenę
wolności, żyjącej marzeniami, tęskniącej za Dawidem, czekającej na wyzwolenie z łańcuchów,
dziewczyny, która na ułamek sekundy zapragnęła bliskości, poczucia bezpieczeństwa. To
wyzwoliło w Janinie uczucie zamieniające się w upływem czasu w obsesję. Kobieta zaczyna
oszukiwać Ester, manipuluje nią, wiedząc jak wielką przewagę ma nad żydówką, więzi ją nie
tylko pod swoim dachem, ale i w swojej głowie. Ester z kolei zaczyna zazdrościć Janinie
wolności, często ryzykuje życie obu dziewczyn przekraczając granice zdrowego rozsądku.
Początkowa więź jaka wytwarza się między nimi, przeradza się w kolejne sidła w które popadają
obie panny. Stają się uzależnione od siebie, lecz uzależnienie to w obu przypadkach ma zupełnie
odmienny charakter.
I wszystko byłoby ładnie, pięknie, gdyby nie słaby zarys osoby Ester granej przez Julię
Pogrebińską, brak większych emocji, solidnego rozbudowania relacji.
Film ogląda się całkiem nieźle jak na nasze realia kinowe, ale ma się wrażenie, że widz został
przez niego dosłownie ''przepchnięty'' i raczej nie dokona on głębszych analiz danego obrazu.
Psychodrama jaka powinna nas wkuć w fotel, w ogóle nie istnieje. Kidawa - Błoński skupił ją w
całości na Boczarskiej, która za wiele nie ma do powiedzenia, ale za to jej wyraz twarzy i
spojrzenie mówią same za siebie. Wszystko zbytnio skupia się na jej ''masce'', szkoda tylko, że
przez cały film reżyser niepotrzebnie dusi w dziewczynie emocje.
Ktoś powie, taka miała właśnie być, zagubiona, skryta, nieufna, może nawet i podstępna, ale
według mnie czegoś tu do pełni szczęścia brakowało, by poczuć satysfakcję.
Same relacje między Ester, a Janiną są takie jakieś płaskie, schematyczne, bez zacięcia, a
wątek ich cielesnego zbliżenia jest raptem przelotny, nie ma tu żadnego prężącego się erotyzmu,
co za tym idzie, absolutnie nie można o nich mówić jak o lesbijkach.
Po seansie można zadać sobie parę pytań związanych z tym czego się doświadczyło.
Jak, i czy w ogóle można osądzić postać głównej bohaterki, która chciała dla siebie ''zagarnąć''
Ester i ukraść jej całą wolność, oraz szczęście? Czy mogło jej się to udać, co by jej to dało?
Dlaczego Janina bojąc się samotności, nie potraktowała swojego "kochasia" bardziej poważnie,
a nie tylko widziała w nim narzędzie?
Prawdę mówiąc to szkoda trochę potencjału, który drzemał w temacie. Przede wszystkim sam
czas akcji przemawiał na korzyść filmu, czas, z którego można było wydrzeć o wiele więcej.
Scenariusz jest dosyć sprawnie prowadzony, nie ma w nim niejasności, jakichś
niedopowiedzeń, ale nie ma też wspomnianych emocji, pazura, zacięcia.
''W ukryciu'' śmiało powinien trwać jeszcze około 20-30 minut, lecz nie na zasadzie przeciągania
pustych kadrów.
Łukasz Gutt zadbał o dobre zdjęcia, ujęcia które stworzył zawsze coś przedstawiają, są też
przynajmniej dwie sceny nakręcone w spowolnieniu, sceny dość symboliczne.
W końcu zrobiono u nas w film z niezłym dźwiękiem i montażem. Miałem wrażenie, że płynność
była w lepszej kondycji niż u samego Smarzowskiego. Prosto, bez niepotrzebnych ''zgrzytów'' i
kombinacji, chwilami do złudzenia obrazek ten przypominał mi ''Weisera'' Marczewskiego.
Ciekawie dokonano samego przejścia sceny morderstwa w tą o zabarwieniu erotycznym.
Plusem jest również niezły klimat podsycony poważną muzyką.
Aż żal mnie ogarnia, że nie znalazłem w tym dramacie (thrillerze???) czegoś więcej, czegoś co
mogłoby pozwolić mi na przyznanie mu wyższej oceny, bym mógł rzetelnie powiedzieć, że jest to
jedna z lepszych rodzimych produkcji ostatnich kilku lat.
Summa summarum, ''W ukryciu'' to film nieprzeciętny w swoim temacie, lecz jako całość
prezentuje się on tylko przeciętnie. 5/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones