W wysokiej trawie to typowy telewizyjny horror klasy B, który stanowi obietnicę nastrojowego i zwodniczego kina grozy, ale ostatecznie nie potrafi tej obietnicy wypełnić. Intrygujący punkt wyjścia, świetnie – także za sprawą umiejętności operatorskich – budowana atmosfera niepokoju i zdezorientowania oraz szereg tajemnic to największe zalety filmu, który jednak wraz z rozwojem fabuły traci impet, a twórcy nie potrafią skutecznie podtrzymywać zainteresowania widza. Mimo to nie będzie wielką stratą poświęcenie tej produkcji kilkudziesięciu minut. Film posiada w zanadrzu kilka plusów, m.in. Patricka Wilsona.
Cała recenzja: http://kulturacja.pl/2019/10/recenzja-filmu-w-wysokiej-trawie-netflixa/
A dla mnie to wielka kaszana. Jeden z najgorszych filmów od Netflixa. Szkoda czasu. Aż dziwne że Patrick Wilson zagrał w takim chłamie.
Tak samo jak avengers. Tylko ze ja mam 34 lata i juz dawno przestalem wierzyc w oceny na filmwebie. Mlodsze pokolenie dorwalo sie do klawiatury ;)
tak to bywa z adaptacjami książek/opowiadań, że napięcie siada. opowiadanie bardzo mi się podobało, dlatego z przyjemnością obejrzę i porównam
Nie kumam niskich ocen tego filmu, ale rozumiem, że w dużej mierze ocenili go widzowie nastawieni na lekką łatwą i przyjemną rozrywkę przy niedzielnym rosołku, dla których horror to hektolitry krwi, opętane dzieci, albo nawiedzone domy. W tym przypadku jesteśmy jednak zmuszeni do zaangażowania mózgu podczas seansu, a myślenie w trakcie oglądania filmów nie jest dziś niestety w cenie. Oczywiście nie twierdzę, że "W wysokiej trawie" to dzieło wybitne, ale jest w nim na tyle dużo wyczuwalnego niepokoju i psychologicznych rozkminek, że z mojego punktu widzenia zasługuje na mocną siódemkę (7).
przepraszam, jakiego mózgu? xd
Nie potrzebuję hektolitrów krwi, a nie spodobał mi się. Psychologicznych rozkminek nie uświadczyłem. W tym filmie nie ma treści. Jest jakieś przesłanie? Strasznie durna realizacja, przepraszam, ale szukanie głębi w "to jest kamień na środku" to już szycie. Konflikt Cala i Travisa zbudowany i obalony w 3 minuty, byle odbębnić.
Nie neguję pomysłu, bo mi się spodobał, Realizacja idei średnia.
Nieśmiertelni bohaterowie nie tworzą suspensu, tutaj "heroicznych powstań" było kilka.
Te ludziki ze słomą na głowie i hieroglify, to takie "wstawki" bez historii. Pojawiły się, zajęły chwilę na taśmie i poszły. Tak jak motyw z telefonem. Durny. Jeśli ktoś sobie życzy, rozwinę.
Ludzie poumierali, ktoś zjadł noworodka i stracił oko. Do tego nic nam nie każe się zastanowić dlaczego Travis się oparł tej mocy. No chyba, że weźmiemy pod uwagę najbardziej bardziej oczywisty powód: bo kończył się film.
Średniak wg mnie. Ratuje tu cokolwiek aktor w roli Tobina i gra Patricka Wilsona. Reszta zrównała się z poziomem produkcji.
pozdrawiam