to był przełom lat 60/70 i panowała moda na supergiganty,tak to się wtedy nazywało,historyczne
W Rumunii od niedawna rządził wtedy Nicolae Ceauşescu, który jeszcze nie kazał nazywać się "Słońcem Karpat" ani "Geniuszem". Postanowił on podbudować dumę narodową swoich rodaków, poprzez przypomnienie historycznych związków z antycznymi Dakami. No cóż, na Imperium Rzymskie zawsze istniał na Zachodzie popyt a dodanie malowniczych Daków nikomu specjalnie nie przeszkadzało. Zatem znaleźli się producenci filmowi chętni na wyłożenie kasy.
Potem była jeszcze inna antyczna koprodukcja rumuńsko-zachodnia: "Kolumna Trajana". A potem przyszła cała, dość długa seria filmów dziejących się w różnych epokach (w rewolucyjnej Francji i na Dzikim Zachodzie), w których strona rumuńska już to ustawiała się w pozycji współproducenta, już to li-tylko dostarczała plenerów oraz statystów. Tylko do realizacji horrorów w Transylwanii jakoś nie doszło, albowiem Nicolae umyślił sobie, że protoplasta Draculi był rumuńskim bohaterem narodowym, którego imienia kalać nie wolno.
Ciekawe, że kiedy Rumuni sami zaczęli realizować superprodukcje o własnej historii, bez udziału Rzymian (np. "Michał Waleczny"), to poza krajem nie odniosły one sukcesu.
Z tego filmu pamietam tylko tyle, ze byli tam Dakowie przeciw Rzymianom, a Winnetou gral rzymskiego dowodce. Chetnie obejrzalbym ponownie....
To go ściągnę, legalnie lub nie, mam gdzieś te zakichane przepisy. Nastały takie czasy, że człowiek ulubionego filmu nie może obejrzeć. A to film z mojej młodości. Pozdrawiam - emerytka.
Niedawno oglądałem ten film z napisami. Kopia poniżej średniej, tak samo jak dźwięk, ale idzie obejrzeć, bo film jest fajny i dobrze się go ogląda.
Już dość dawno temu ściągnęłam z gryzonia i obejrzałam. Film mi sie podoba jak za młodu. Pozdrawiam.