Po raz pierwszy i ostatni byłam w Cinema City. Ekran mały, ciemny, bryle ufajdane, aż obrzydzenie bierze. Jakość obrazu tragiczna. Ten dyskomfort całkowicie odebrał przyjemność oglądania.
Co do samej wizualizacji - kawał dobrej roboty. Niestety, czuję spory niedosyt. Film złożony z niewielu ujęć, urywa się nagle i właściwie nie wiadomo dlaczego... 15 minut chaotycznie poukładanych scen-slajdów. Szkoda również, że muzyka smętna, trącająca patosem. Lepszym tłem dla tego obrazu byłyby dźwięki miasta, czy szlagiery z tamtych czasów.
Według mnie nie wykorzystano potencjału. Szkoda, bardzo szkoda...