Przestałem oglądać po kilkunastu/kilkudziesięciu minutach, bo doszedłem do wniosku, że właśnie przez takie gówniane pomysły polska kinematografia jest w opłakanym stanie. Polacy bawiący się w Tarantino, którzy na siłe chcą zrobić film na wzór amerykańskiej komercji i jeszcze się nie zorientowali, że wychodzą z tego zwykłe gnioty. Dobrze, że w polskim filmie są jeszcze takie nazwiska jak Pasikowski albo Smarzowski bo jest jeszcze jakaś nadzieja, że polska produkcja jeszcze potrafi zrobić dobry film.