Satyra polskiego społeczeństwa i ich podejścia do obcych w celach zarobkowych. Ludzie momentalnie goszczą przybysza i traktują go jak swojego, gdyż mają z tego zysk. Jednak kiedy okazuje się, że Mak nie jest z delegacji mieszkańcy pokazują jak im na nim zależy. Filmowi bliżej jest do gatunku obyczajowego i dramatu aniżeli do komediowego. Być może ma elementy komediowe, bądź sama atmosfera jest komediowa to jednak jest on bardziej stonowaną i smutną produkcją. Bardzo podobało mi się to jak całkowicie obca osoba doceniła prace Krysi (w przeciwieństwie do urzędasów, którzy po prostu mieli ją gdzieś). Coś w rodzaju "cudzie chwalicie, a swego nie znacie", jednak trochę bardziej życiowe i osobiste. Podejrzewam, że gdyby Mak znał j.polski to miałby znacznie więcej do pogadania i wspólnego z Krysią niż reszta tubylców (a nawet by wyciągnął ją z tego miejsca). Ta bariera językowa...
Trochę denerwowała mnie większość obsady. Pewne osoby nie nazwałbym nawet aktorami, a ich sztuczność raziła moje uszy. Najlepiej ze wszystkich wypadli Jan Janga-Tomaszewski (żadne zaskoczenie), Jason Nwoga (świetna dykcja i głos) oraz A. Skupiński. Minusem także była ciemność pomieszczeń i niewidoczne odpowiednio osoby (kamerzysta i oświetleniowcy się nie popisali).
Satyra całkiem udana i przyjemna w odbiorze. Duży plus za przekazy.
6-/10