Kobieta imieniem Helen zaczyna odbierać bardzo dziwne telefony, chłopięcy głos w słuchawce przedstawia się jako Michael i prosi, aby po niego przyjechać, ponieważ bardzo się boi. Michael jest siostrzeńcem Helen, i nie byłoby w tym nic dziwnego, pomijając fakt, że od 15 lat chłopiec nie żyje (zginął w zamieci śnieżnej, po tym jak uciekł z domu). Przestraszona kobieta początkowo myśli, że ktoś najwyraźniej robi sobie bardzo niewybredne żarty, jednak z czasem, kiedy telefony robią się coraz częstsze, Helen zmuszona jest prosić o pomoc swojego ex-męża i drugiego kuzyna (w tej roli Michael Douglas).
"When Michael Calls" serwuje trochę napięcia, uroczy klimat lat 70., no i oczywiście występ młodego Douglasa (jego grube bryle rządzą) w nietypowej dość roli. Film bez ochów i achów, przeciętny jak na telewizyjniaki kręcone w tamtym okresie, ale całkiem strawny, ogląda się bez zgrzytu zębów.
Na koniec dodam, że poziom fwebu naprawdę grzęźnie coraz niżej, opis filmu nie dość, że lewy, to jeszcze urwany...zapewne weryfikator również miał fisia.