Nie mam pojęcia co autorzy chcieli tym filmem pokazać. Osoby, które interesują się filozofią, ten film raczej zażenuje i wywoła odczucie "WTF?!" a ludzie niezainteresowani takimi tematami otrzymają naiwną opowiastkę, nie mającą zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Wszystkie występujące tam postaci historyczne pozwałyby chyba autorów do sądu.
Jedyne, co mi się podobało to Katheryn Winnick. No bo co tu dużo mówić - she's hot.
To tylko film, a nie chęć stworzenia kompendium filozofii Nietzschego. Każdy zainteresowany wie, że to bajka. Miły, pokusiłabym się o stwierdzenie, że nawet zmuszający do odrobiny refleksji film... ;) Swoją drogą akcent Winnick dodawał jej seksapilu, więc zgadzam się z tobą, she's hot ;)
No właśnie - problem w tym, na ile to ma być dramat, a na ile film oparty na suchych faktach. Znając upodobania aktorskie Armanda Assante (50 filmów), powiedziałabym, że zafascynowała go możliwość 'wczucia się w duszę Nietzschego'. Przy takim ujęciu prawnicza dokładność ustępuje zawsze - bardziej swobodnemu przetworzeniu rzeczywistości.
Jeśli ktoś czyta Nietzschego, to i tak sam sobie dopowie, co trzeba. A jeśli ktoś nie czyta - cóż, być może wariackie miny i energia pana Assante zachęcą go do bliższej znajomości lepiej, niż akademickie podręczniki.
Co do Lou Salome wypowiadać się nie będę (jako dziewczyna), ale kostiumy są dobre.