Czy tylko ja poczułem się, jakby ktoś wbił mi sztylet w serce? Ostatnie strony książki, a tu BUM i śmierć jednej z moich ulubionych bohaterek. Nie dość, że autor zabił najlepszą postać - Newta, to jeszcze na dobitkę pozbył się Teresy. Faktem jest, że to duży element zaskoczenia, ale mógł go sobie odpuścić. :(
Jestem świeżo po seansie. Ksiązki nie czytałam,ale po waszych komentarzach wynika,że w filmnie lepiej jest pokazana postać Teresy i Thomasa. Widac u niego żal za to co zrobiła,ale focha jakiegoś wielkiego nie ma. A uczucie do Brendy jest pokazane w bardzo dyskretnie. Najgorszy moment w filmie śmierć Newta była najsmutniejszym momentem w całym filmie. Podobało mi się. Nie miałam porownania z książka,wiec cały czas czekałam co bedzie dalej. Pozdrawiam.
Szczerze mówiąc nic podczas już czytania książki nie sprawiło mi takiej radości, jak śmierć Tessy. To była miła rekompensata po Newcie, który był od początku moim ulubionym bohaterem w książkach i wypadł gorzej w filmie (za to Thomas jest lepszy niż w książkach).
Nie rozumiem tego oburzenia. Teresa nie mogła przyzyc, bo miała inne priorytety, jako jedyna i nie pasowałaby do nowej rzeczywistości. Poza tym w książce też umarła, również w ostatniej scenie, a brak jej śmierci był barbarzynstwem wobec śmieci Newta! Brenda nie dość że jako aktorka zagrała milion razy lepiej, to nie wykorzystywała Thomasa przez 2 serię, więc nawet nie rozumiem uwielbienia tej postaci... Czytając książkę była niemiłosiernie wkurzająca, plus dla twórców za odwrozowanie tego.
Jedynie śmierć Newta była spłycona. Uważam to za największy minus, brakowało tej nostalgii i rozstania. Zabieg, że stał się już poparzeńcem tylko gorszył ten moment.
Jak Ciebie martwi taka strata, to co mają powiedzieć fani GOT? :) Tam praktycznie na wymarciu jest ród Starków - jeśli ktoś im kibicuje - jak ja - to dopiero ciężkie przeżycie :) dla widza.
hahahah to fakt, ale "Gra o Tron" nauczyła nas tego, żeby się nie przywiązywać z bohaterami. Zwłaszcza, że niedawno czytałem artykuł, w którym ktoś z obsady powiedział, że w ostatnim sezonie bohaterowie będą padać jak muchy.
Ten serial to ma do siebie, że albo bohaterowie giną lub lubią się zawieruszyć i jak wracają to zastanawiasz się, kto to w ogóle jest i gdzie (przypomnę jak śmiano się z roli Gendrego, który wsiadł do łódki i płyną - ile sezonów, nie pamiętam), niech już lepiej skończą GOT ale porządnie z przytupem, bo ostatni sezon to jakieś dla mnie nieporozumienie było, co do "Więźnia Labiryntu 3" ja tam zakończenie przyjęłam na klatę i wcale nie rozpaczałam, że tak się na końcu podziało.
Mnie nie poruszyło zakończenie filmu :P W książce było znacznie dobitniej wszystko przedstawione. Właśnie wiele osób krytykuje ostatni sezon GOT, a mnie się bardzo podobał :P Sceny batalistyczne były wręcz kosmiczne :D
nie wiem jak to w ksiazce wygladalo, ale w filmie usmiercenie jej bylo tak strasznie durne, budynek sie rozpada, ona zamiast probowac, ma jeszcze z 15 sekund, to stoi i sie gapi przed siebie mimo ze pomoc jest na wyciagniecie reki, tak jak uwazam ze film byl calkiem ok, tak ta scena sprawia ze noz w kieszeni sie otwiera, na tego kto wyrezyserowal te scene w ten sposob...
Z tego co czytam wiele osob znienawidzilo Terese po drugiej czesci. JA nie. Ja czułam ze ona nie jest do szpiku kosci zla i sie nie myliłam. Wiele razy ratowała skóre Thomasowi i reszcie mimo ze wciaz wierzyła w swoje przekonania ze robi dobrze.
Na koniec sama wymierzyla sobie kare bo przeciez jakby chciala spokojnie by zdązyła skoczyc za Thomasem.
Ta niejednoznacznosc postaci Teresy sprawia ze jej postac jest ciekawa duzo bardziej niz np postac Brendy.
W książce jedna i druga śmierć była przedstawiona o wiele lepiej tak jak cała treść
Do Tomasa i Pani Premier( bo tym w książce jest ta doktor w średnim wieku) pasuje określenie że są tacy sami tylko po drugiej stronie barykady, i podobało mi się pokazanie tego w książce a w ogóle nie było w filmie, poza tym premier przeżyła no i zakończenie jest mniej pozytywne
Hmm.. jak dla mnie śmierć Teresy nie powinna mieć miejsca, a dlaczego? Teresa przez cały czas ratowała tyłek Thomasowi, pokazywała, że jej zależy na nim, a Thomas trochę to olał, przeszła koszmar z mamą.. no nie powinna zginąć. Jak to oglądałem w kinie to obojętnie podchodziłem do tych scen.. ale jak obejrzałem na nowo wszystkie 3 części to w 3 części ta scena tak mnie dotknęła, że aż mi łzy poleciały bo to raczej nie będzie kontynuowane i reżyser zostanie przy trylogii bez Teresy. Chyba bardzo sie związałem z tą postacią bo dla mnie zagrała w 3 częściach rewelke. Najbardziej jednak denerwujące i smutne jest to, że mając tyle czasu nie skoczyła do tego helikoptera.. no nie powinno tak być bo reżyser przesadził z jej śmiercią, chyba każdy by skoczył zamiast patrzeć się na walący sie budynek.. zawsze będę wracał do tej wspaniałej trylogii ale chociaż raz chciałbym zobaczyć w finalnej scenie jak Teresa skacze do helikoptera i nie ma takiego smutku przez to, że w taki sposób reżyser zabija 2 najlepszą postać w filmie.. ehh :( pozdrawiam wszystkich fanów tej trylogii! Oby jeszcze wyszedł jakiś dodatek do tego filmu.