Obejrzałam, bo nie mam zwyczaju wypowiadać się na temat filmu bez obejrzenia całości. Było to jednak 1,5 godziny przemęczone i obśmiane. Dialogi? Łomatko! Zwłaszcza rola infantylnej narzeczonej głównego bohatera. Typowa idiotka, blondynka z dowcipów. Porażka. Bardzo, bardzo zły film. Obejrzeć i zapomnieć. Albo... zapomnieć obejrzeć. :)))
Fakt. Mysle ze ludziska za bardzo serio traktuja kinematografie w ogole. Nie rozrozniaja fikcji od rzeczywistosci. Wirtualne staje sie realne, pieprzy sie ludziom w mozgach i traca dystans nie mowiac juz o poczuciu humoru. Nowa forma autoindoktrynacji z braku wiedzy i logiki, a to juz nie jest smieszne. To religia.