PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1223}

Wichrowe wzgórza

Wuthering Heights
7,3 42 425
ocen
7,3 10 1 42425
5,3 6
ocen krytyków
Wichrowe wzgórza
powrót do forum filmu Wichrowe wzgórza

Dlaczego 9?

ocenił(a) film na 9

Nie wiem co za koszmarny przekład wpadł w moje ręce, ale opisane w niej relacje między Cathy
a Heathcliffem nie miały w sobie nic namiętnego. Dialogi były pełne histerii i absurdalnych
wyznań. I żeby tego było mało cała ta wielka miłość zawarta była na kilku stronicach - a nie jest
to nowela tylko powieść. Mocno zawiedziona ponadczasowym dziełem klasyki literatury
angielskiej przyznaję filmowi 9 w uznaniu dla talentu scenopisarki, aktorów i reżysera. Za to, że
potrafili tak pięknie i wiarygodnie przedstawić tę miłość.

ocenił(a) film na 9
ulik

Nie wiem, co za koszmarny przekład wpadł ci w ręce, ale jeśli chodzi o książkę, to jest raczej lepsza od filmu, bardziej surowa, nie tak przegadana.

ulik

ulik - dokładnie. Też się dziwiłam, gdzie ci wszyscy ludzie widzą w tej książce dzieje wielkiej miłości. Chyba niesłusznie została tej powieści przypisana taka tematyka. Jak już, to chodzi tu raczej o wielką namiętność i inne chorobliwe uczucia między bohaterami. Myślę, że aby poznać prawdziwą wartość tej książki, to trzeba 1. przeczytać ją w oryginale, 2. zapoznać się z realiami tamtej epoki. Wtedy pewnie odkryje się, że "Wichrowe Wzgórza" są innowacyjne, jak na tamte czasy w swojej tematyce.

ocenił(a) film na 8
cantgetover

Jest wiele książek, w których miłość opisana jest piękniej, uczucie jest głębsze etc. "Wichrowe wzgórza" to raczej książka o obsesji, zemście, gniewie, nawet nienawiści. Ale ludzkość uwielbia miłość wciskać wszędzie ;)

Canis_Luna

No jasne, bo miłość to uczucie zarezerwowane dla łzawych kochanków w deseń ordynata i Stefci.
Albo Edłorda i Belli. Tam autorka też próbuje przekazać nam, że "Wichrowe Wzgórza" nie są o miłości, bo milość ma pomagać i budować a miłość Katy i Heathcliffa tylko niszczy (po czym nastepuje porównanie z milością Elżbiety i pana Darcy'ego, co mnie dobiło. Gdzie Rzym, a gdzie Krym).

"Jest wiele książek, w których miłość opisana jest piękniej, uczucie jest głębsze"

Piękniej... to ostatnie slowo, którym możnaby opisać ich uczucie. "Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami, nie przykuwa oka swoim pięknem, ale jest niezbędna do życia." Więc po co mówić o pięknie? Piękna w powieściach jest najczęściej milość pierwsza, słodka i namiętna, jak miłość Romea i Julii, Elżbiety i pana Darcy'ego etc. W "Wichrowych Wzgorzach" miłość jest obsesją właśnie, niszczy i buduje, jest ponad wszystko, nawet ponad śmierć. Życie Katy i życie Heathcliffa jest ze sobą związane, nierozłącznie i na zawsze.

"<Wichrowe Wzgórza> są innowacyjne, jak na tamte czasy w swojej tematyce."

Eufemizm. "Wichrowe Wzgórza" były szokujące, nie innowacyjne. Innowacyjna była, np. "Jane Eyre", która, mimo licznych, dość feministycznych podtekstów, utrzymana był w odpowiednim, oględnym, wiktoriańskim stylu. Opowieść o brzydkiej, nie posiadającej koneksji ani fortuny guwernantce, która dzięki sile swojego charakteru, niezłomności zasad moralnych i odwadze, zdobywa prestiż, miłość i pozycję społeczną, idealnie wpasowuje się w kanony epoki. Inaczej było z "Wichrowymi Wzgórzami". dzielo od początku poddano krytyce, a przekonanie o wyższości Charlotte utrzymywało się bardzo długo. Mankamenty, jakie zarzucano powieści (a które podtrzymywała sama Charlotte) były absurdalne: o naiwności bohaterów, nierealności zdarzeń, Charlotte napisała nawet, że :"siostra sama nie wiedziała, co robi".

Należy pamiętać, że jestesmy na dlugo przed Freudem, a Emily znacząco wyprzedziła swoje czasy. W umyslach ówczesnych ludzi przypuszczenie, że gentleman albo dama mogą zachowywać się jak zwierzęta, że mają zwierzęce instynkty (jak pisał Freud) była nie tyle nieprzyzwoita co, po prostu, szokująca. W żadnym dziele wcześniejszych pisarzy nie piojawiają sie takie porównania, bo nikomu wtedy nie przyszło do głowy to, co dzisiaj uważamy za banał: że czowiek może mieć coś wspolnego ze zwierzęciem. Emily niewątpliwie wyprzedziła swoją epokę, o, co namniej 50 lat. W "Jane Eyre" bohaterowie są łatwi w ocenie (współczuję Rochesterowi, ale źle zrrobiłl, dzielna Jane, etc). W "Wichrowych wzgórzach" taka ocena jest niemożliwa, teoretycy literatury di dzisiaj sprZeczją się, czy Katarzyna była tragiczną heroiną, czy rozpuszczonym bachorem, a postać Heathcliffa w ogóle wymyka się jednoznacznej ocenie. Jednocześnie wiemy, że źle robi i mu kibicujemy, widzimy, jaką straszną zemstę naszykował, Bogu ducha winnemu Edgarowi i w głębu serca, wiemy, że ma do tego prawo, To jest geniusz tej powieści. wcale nie leży on w tym, że on kocha ją, ona kocha jego, wszyscy się kochamy. Ta powieść przeraża i fascynuje, bo utożsamiamy się z człowiekiem, ktory jest jednoczesnie katem i ofiarą, mścicielem i człowiekiem nieszcześliwym, jest wolny i zniewolony. Rozumowo pojmujemy, że powinniśmy się utożasmiać z Edgarem, którego jedyną winą bylo to, że zakochał się w Katarzynie, ale oprócz współczucia nie czujemy do niego nic. Dllaczego? Bo podświadomie wiemy, że to, co reprezentuje sobą Heathcliff (umiłowanie wolności, przede wszystkim) jest moralnie wyższe od tego, co reprezentuje sobą Edgar i Lintonowie.

Mam nadzieję, że przybliżyłam trochę, w czym tkwi wielkość tej powieści. Tp nie jest opowiastka o pięknym romansie tylko o konfliktach klasowych, o obsesji i ogromnej, potężnej, nie zanjącej granic, miłości. A rzede wszystkim - o umiłowaniu wolności.

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

dla mnie film dosyć przeciętny - ale to co napisałaś bo książka jest genialna to prawda - tutaj chodzi o miłość która łamie tabu - wszystkie możliwe - kulturowe, klasowe, moralne, społeczne i religijne - przecież Heahltcliff dopuszcza się świętokradztwa a czasy Bronte to przecież epoka ciasnych umysłowych gorsetów, gdzie nie ma miejsca na żadne łamanie konwenansó. Powieść nawet dzisiaj można interpretować w duchu wolności i liberalizmu - bo nawet dzisiaj pojmujemy miłość w sposób banalny i romantyczny a książka pokazuje że miłość to namiętność która opiera się wszelkim normom. To powieść wywrotowa - nawet dzisiaj - bo kpi z naszych utartych poglądów i skojarzeń odnośnie uczucia między dwojgiem ludzi. To też powieść o obsesji i umysłowych zakrętach, w końcu to powieść gdzie pada ostatnie tabu - świata żywych i umarłych - to nie Bóg ale bohaterowie decydują co robią ze sobą po śmierci - a decydują się na dalsze łamanie norm. Ja przynajmnie tak odbieram ta ciekawa acz trudną książkę - nie jest to taka łatwa opowiastka jak się wydaje.

ariel27

Inna rzecz, że to nie jest miłość, jaką większość ludzi chciałaby przeżyć, a trudno tak skonstruować powieść. Dorzucę coś jeszcze: kiedy feministki szukały w powieściach podtekstów, które mogłyby wykorzystać, znalazły ich mnóstwo w "Jane Eyre", za to prawie w ogóle w "Wichrowych...". Padła nawet taka opinia, że Emily skonstruowała swoją powieśc na zasadzie geniuszu największych: że w jej powieści p0łeć bohaterów nie ma najmniejszego znaczenia. Przyznasz, że trudno to zrobić:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

ciekawa opinia ale w sumie jest w niej sporo racji bo przecież Katy i Heathcliff nie reprezentują żadnych typowych wzorców damskich i męskich!!! Katy to nie lukrowana panienka a jej ukochany raz jest katem a raz ofiarą - tez się wymyka męskim rolom, obie postacie nie da się zaszufladkować, ale jeśli płeć nie miałaby tu znaczenia to wówczas taki romans mógłby dotyczyć także miłości homoseksualnej lub kazirodczej??? odnośnie tej ostatnie to przecież oni się wychowywali jak rodzeństwo ... zawsze wiedziałem że ta książka ma jakieś swoje podwójne dno

ariel27

Polecam wydanie Biblioteki Narodowej, jak zawsze swietne

ariel27

Ma, ma i to niejedno:)
Jeszcze jedna uwaga: cechy "płciowe" - oczywiście w przenośni - są raczej dopasowane do poszczególnych domów, wiadomo, zestawionych na zasadzie kontrastu. Lintonowie są bardziej "kobiecy", bezradni wobec burzy wywołanej przez Earnshawów, którzy reprezentują cech bardziej "męskie" - siłę, odwagę, zdecydowanie.
Haethcliff działa jak katalizator do obnażenia najgorszych cech ich wszystkich (jedyny, który zdołał sprowokować Edgara, prawda?). Prwdopodobniem gdyby się nie pojawił, Earnshawowie żyliby mniej-więcej jak Lintonowie, wygodnie i ciepło, Hindley nie zacząłby pić, Katarzyna nie wpadałaby w histerię spokojnie wyszłaby za Edgara i żyliby dugo i szczęśliwie.

ocenił(a) film na 8
littlelotte52996

Ależ przecież napisałam, że to książka o obsesji i wielu innych uczuciach. I że istnieje miłość opisana piękniej niż ta w "Wichrowych wzgórzach". Być może źle wyraziłam się z tym, że "ludzkość uwielbia wciskać miłość wszędzie". Chodziło mi o tę cukierkową miłość, od której człowiekowi może się zrobić niedobrze. To, że miłość to uczucie, które bywa również destrukcyjne to jest prawda. I tak właśnie ukazana jest ona w "Wichrowych wzgórzach". I to właśnie podoba mi się w książce. Że mamy tu tyle, tak skrajnych, uczuć. Poza tym sama historia i klimat tamtych czasów totalnie mnie zauroczył.

Canis_Luna

No to się zrozumiałyśmy:)

ulik

O ile wiem istn ieje tylko jeden przekład, a właściwie dwa, ale oba Janiny Sujkowskiej. Tego przedwojennego raczej nie czytałaś (nosi tytuł "Szatańska miłość"), a skoro mówisz o tym najsłynniejszym to mam przyjemność się z Toba nie zgodzić.

"Nie wiem co za koszmarny przekład wpadł w moje ręce, ale opisane w niej relacje między Cathy
a Heathcliffem nie miały w sobie nic namiętnego."

Owszem, miały. Jeśli w powieści nie jest dosłwonie napisane, że Katy i Heathcliff poszli ze sobą do łóżka, to nie znacza automatycznie, że nie poszli. Anglicy są mistrzami podtekstów, w szczególności tych erotycznych, a tam jest ich pełno (np.: Katy, wpuszczając Haethcliffa do domu męża, i przyjmując go w kuchni, dopuszcza się dosłownie cudzołóstwa).

"Dialogi były pełne histerii i absurdalnych
wyznań."

Przeczytaj jakiekolwiek opracowanie, a dowiesz się, dlaczego dialogi pisane są w takim histerycznym, odstającym od reszty stylu. W skrócie mówiąc, Emily wzorowała się na wielu utworach, tak wielu, że wymienienie wszystkich zajęłoby mi ze 3 strony. Jednym z tych utworów jest szekspirowski "Król Lear", właśnie echa jego metrum słychać w rozmowach Heathcliffa i Katy.

"I żeby tego było mało cała ta wielka miłość zawarta była na kilku stronicach - a nie jest
to nowela tylko powieść"

Ta miłość przesiąka każdą stronę, słychać ją w prawie każdym zdaniu wypowiadnym przez głównych bohaterów, ale prawdą jest, że nie jest tak oczywiasta, jak w "Jane Eyre", gdzie Jane po prostu pisze, że kocha pana Rochestera. To znaczy Katy też to mówi, ale tylko raz (w rozmowie z Nelly) - Jane powtarza to wielokrotnie. Ale fakt, że ona nie plecie o tym, że się z Heathcliffem bardzo kochają, to nie znaczy, że się nie kochają.

littlelotte52996

Prostuję: niedawno przypadkowo natknęłąm się na inny przekład:)

ocenił(a) film na 6
ulik

Ta miłość przesiąka każdą stronę, słychać ją w prawie każdym zdaniu wypowiadnym przez głównych bohaterów.

Zgadzam się, piękna odpowiedź


Kiedy obejrzałam film, za jedyną zmianę na plus uznałam właśnie te scenki, w których ukazana została miłość Heathcliffa i Katarzyny. Brakowało mi tego w powieści. Pozostawało to w sferze naszych wyobrażeń i domysłów, a w filmie tak pięknie i subtelnie pokazane.
Bo to dla mnie była ta pierwsza, prawdziwa miłość, szczera i delikatna. Narodziła się na wrzosowiskach, wśród surowego angielskiego krajobrazu. Potem pojawił się Edgar. Chłopiec idealny, w dodatku dla Katy nowy i całkowicie w niej zakochany. Pomimo rozterek i dylematów przyjęła Go. Powody sama podała i sama określiła tę miłość jako przelotną.

Tak. Ja też oczarowana byłam/jestem Heathcliffem i to jemu właśnie w tym podłym zamiarze kibicowałam. Dlaczego? Może dlatego, że był tak bardzo ludzki? On i Katarzyna.

W filmie zabrakło tej głębi. W filmie postacie spłaszczono i to niezwykle boleśnie. Katarzyna nie była już kobietą/dziewczyną z krwi i kości. Była zbyt kochana i zbyt urocza. I ten rozsądek połączony z dobrocią serca... Gdzie ta dzikość, pasja, szaleństwo? Gdzie ta Katarzyna z wybuchowym temperamentem, pełna sprzeczności i rozterek, Katarzyna którą można kochać i nienawidzić równocześnie?
Z H było to samo. On był podły i nieszczęśliwy. Tylko podły i nieszczęśliwy. A mścił się na swej ukochanej Katarzynie. I chociaż takiego Heathcliffa Fiennes zagrał genialnie, to już nie to samo. Tutaj nie poczułam tej obsesji.

W filmie wszystko było zbyt proste. Zbyt oczywiste. Za bardzo poukładane. A zarazem wszystko pokazane (poza bezsensownymi cięciami i zmianami, ale nie to mam na myśli).

Bris

Ehm, Edgar idealny? O, bynjamniej.
Edgar był:

a) tchórzliwy: nie stanął twarzą w twarz z Heathcliffem, zamiast tego nasłał na niego służących;

b) przekonany o własnej wyższości nad wszystkim i wszystkimi, mimo, że nie miał do tego podstaw, oprócz trochę lepszych warunków finansowych (nie jest wspomniane, żeby posiadał choćby wykształcenie);

c) zawzięty, zadufany i zimny: nie wybacza siostrze ucieczki z Heathcliffem, zauważ, że nie było to zbyt duże (relatywnie) wykroczenie: uciekła z człowiekiem z tej samej klasy społecznej, z majątkiem, wzięła z nim ślub.

I jeszcze parę wad by mu się znalazło, ale niestety, nie mam pod reką książki (jak cudownie jest mieszkać na walizkach...).
A widziałaś serial z 2009?

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Napisałam, że Katy poznaje CHŁOPCA idealnego. Przystojny, czy raczej ładniutki, słodki i uroczy, z "dobrego domu", a co za tym idzie najpewniej odebrał odpowiednią edukację, kulturalny, ułożony... A że brak mu było współczucia dla H. (jeżeli ktoś tak odbiera jego drobne kpiny), cóż to tylko dziecko. W porównaniu do młodego H. zdawał się być idealny. Dla Katarzyny, Haretona i reszty.

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Wersja z Fiennesem i Binoche jest jedyną wersją, którą oglądałam i którą pamiętam. Prócz tego oglądałam również pierwszą ekranizację (o ile nie zwodzi mnie pamięć, bo jeśli tak - to było to już dawno).

Bris

No tak, chłopiec idealny. Gorzej z mężczyzną:) Ciekawe, czy Katy, gdyby wiedziałą o jego wadach nadal chciałby zostać jego żoną?
Pierwszą ekranizacją, któa ja widziałam była ta z 2009 roku z Thomasem Hardym. Wbrew opinii ogółu - moim zdaniem świetna i mogę polecić. Szczególnie Heathcliff, wyjątkowo dobrze oddana postać:)

ocenił(a) film na 6
littlelotte52996

Patrząc na plakat stwierdzam, że mam zupełnie inną wizję Heathcliffa :)


ocenił(a) film na 5
ulik

Zgadzam się z każdym słowem. Taki Harlequin, tylko trochę gorzej nawet napisany.

ulik

też się zgadzam, bo choć czytałam w oryginale to miałam podobne odczucia... w sumie to nawet nie wiem czy nie gorzej na tym wyszłam, bo każdą wypowiedzieć Josepha ze złości omijałam (nienawidzę jak ktoś usiłuje wpleść akcent/sposób mówienia w spelling, albo pisze starą angielszczyzną...). W każdym razie - sama historia wydawała mi się na początku ciekawa, ale jej przedstawienie strasznie kuleje, może to z powodu czasu w jakim książka powstała i gdzie została napisana (siostry Bronte były trochę izolowane od świata w tym swoim Yorkshire). Uwielbiam historię gdzie pojawia się szaleństwo, ale ta wyjątkowo nie przypadła mi do gustu... aczkolwiek film nie był najgroszy :)

dreamyana

*wypowiedź

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones