PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1223}

Wichrowe wzgórza

Wuthering Heights
7,3 42 425
ocen
7,3 10 1 42425
5,3 6
ocen krytyków
Wichrowe wzgórza
powrót do forum filmu Wichrowe wzgórza

Hmm...

ocenił(a) film na 5

Kiedy przeczytałem książkę, to uznałem, że teraz znam już źródło wszystkich Harlequinów. Dlatego do filmu podszedłem z ogromną nieufnością. O dziwo - nawet mi się podobał. Po prawdzie, w pewnym momencie miałem dość tego "Kocham cię. A ja cię nienawidzę. A ja cię tak kocham, że aż nienawidzę", ale mimo wszystko, do gry aktorów przyczepić się nie mogę, podobnie kostiumy i wnętrza zrobiły wrażenie.

Apostle_Viljar

?!?!?!ŹRÓDŁO WSZYSTKICH HARLEQUINÓW?!?!?!

Na Boga, dlaczego powieść o zniewoleniu człowieka, o wielkiej, utraconej, niespełnionej miłości, jest dla Ciebie "źródłem harlequinów"?

ocenił(a) film na 5
littlelotte52996

Bo te same treści i podobne dialogi można napotkać w Harlequinach właśnie. A głębia i skomplikowanie tego utworu też jest podobne.

Apostle_Viljar

Pardon, nie są. Nie porównuj genialnej powieści Emily Bronte do Harlequinów.
Rany, czeka mnie długi post. Nie musisz od razu pokochać "Wuthering Heights", ale błagam Cię, nie obrażaj ich w ten sposób. Rozumiem, że dla mężczyzny treści mogą być nudne, ale Harlequinom do mistrzostwa Emily Jane daleko.

No więc, na początek: co uznajemy za Harlequin? Umówmy się, że to nie tylko powieści tego wydawnictwa, ale wszystkie czytadła w typie Nory Roberts, Jadwigi Courths-Mahler i podobnych. Osobiście nie lubię takich książek, nie czytuję ich nawet w typie "czegoś prostego na rozrywkę", bo też znaleźć Harlequin lekki i zabawny jest niezwykle trudno. Jeszcze Courths-Mahlerowa pisze względnie... prosto, i jej opowiastki (przynajmniej te dwie, które czytałam: "Piękna Hiszpanka" i "I że cię nie opuszczę aż do śmierci") są nawet przyjemne, o tyle pozostałych wystarczy przeczytać wstęp, żeby Cię odrzuciło; książki pozują na romantyczne, poetyckie i stylowe, albo przeciwnie: na bardzo realistyczne. I wychodzą takie kwiatki stylistyczne, jak mój number one (cytat autentyczny): "CAŁOWAŁ JĄ ŻARŁOCZNIE".
Fabuła przeciętnego Harlequina:
1. Szara myszka/ niezwykle piękna kobieta nie znajca zahamowań.
2. Poznaje super-mega-extra faceta, który może mieć każdą kobietę.
3. Ten oczywiście wybiera właśnie ją.
4. Sceny erotyczne przeplatane z "oryginalnymi" i "zapierającymi dech w piersiach" przygodami tudzież perypetiami.
5. Happy end.

Łatwiejsza część za nami. Teraz jeszcze muszę Ci udowodnić, że "WW" Harlequinem nie są, nie były i nie będą.

"Wichrowe Wzgórza" podlegają szczegółowym analizom od początku swojego istnienia - najpierw były gorąco krytykowane, zarzuty - raczej w celu ubłagania krytyków, niż faktycznej swojej oceny - podtrzymywała także siostra Emily Jane, autorka "Jane Eyre" - Charlotte. Ale, uwierz mi, Harlequiny nie są wydawane przez Zakład Ossolińskich, i nikt ich przez 100 lat nie analizuje. A teraz: dlaczego to powieść genialna?

"Bo te same treści (...) można napotkać w Harlequinach"

Nie można.
"WW" nie są o miłości, że on kocha ją, ona kocha jego, a oni się wszyscy kochają. Są o zniewoleniu człowika, o jego sile i niemocy jednocześnie. Co do samej miłości: to nie jest cieplutkie, liryczne uczucie, rodem z Jane Austen. To potężna siła, silniejsza niż śmierć. "Nie jest piękna, jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami" (mniej więcej tak mówi Katy, nie chce mi się szukać dosłownego cytatu). "Ja i Heathcliff to jedno". Oni są jedną osobą, bez siebie czują się bezbronni, jak bez powietrza. Zachowują się jak słaby, zraniony organizm. Muszą być razem, żeby funkcjonować. Heathcliff nie wznosi jakichś egzaltowanych mówo utracie Katy, on działa, pragnie zemsty, jako jedyny widzi słabości Edgara. Bo też Edgar ideałem nie jest: jest tchórzliwy, małostkowy, sztywno trzyma się ram konwenansu, postępuje raczej zgodnie z prawami ludzkimi niż boskimi. Heathcliff jest dokładnym jego przeciwieństwem: jednocześnie katem i mścicielem, tyranem, bezwzględnym kapitalistą i ofiarą ludzkiej małostkowości. Dzisiejsze opracowania lubią klasyfikować "WW" jako powieść gotycką. Nie jest to całkowitym błędem, bo dużą inspirację Emily tym gatunkiem widać, jak i dramatami Szekspira i historycznymi powieściami Waltera Scotta, ale stricte gotyckie nie są. W powieściach Ann Radcliffe (czyli właśnie XVIII-wiecznych Harleqiunach,chociaż z domieszkami horroru, względnie fantasy) postacie są niezwykle sztampowe: uosobienia niewinności, książęta na białym koniu etc.
U Emily Jane postacie nie są sztampowe, a na pewno nie są takie, jakie się na pierwszy rzut oka wydają. Bo też do dzisiaj teoretycy literatury spierają się, czy Katarzyna była tragiczną heroiną, czy rozpuszczonym bachorem. Jedyną postacia całkowicie "czarną" jest Linton, chłopiec bez honoru, sumienia, małostkowy i tchórzliwy. Także mała Katy dużo ma ze swojego ojca, jak i swojej matki, ale te jej cechy są już jakby "okaleczone", nie tak wyraziste, jak u rodziców.
No i najważniejsze: o czym jest ta powieść? Bardzo wyraźnie rysuje się obraz społeczeństwa, umiejętnie nakreślony przez Emily. Wydaje się, że najlepsze, najbardziej zrównoważone warunki reprezentują Wichrowe Wzgórza. Trzymana jest służba, ale jednocześnie właściciele sami na siebie pracują itd., za to w Drozdowym Gnieździe jest "niebo", ale tylko na pozór. Prędko wychodzi na jaw prawdziwy charakter właścicieli: wyrzucają chłopca, który nic im przecież nie zrobił, szczują go psami.
Ale do rzeczy: powieść jest tak naprawdę o umiłowaniu wolności, wolności pojmowanej poprzez miłość. Można nie lubić Heathcliffa, ale ciągle wyczuwa się w nim jakąś wielkość; Edgarowi możemy współczuć, ale podświadomie odczuwamy, że to, co reprezentuje sobą Heathcliff jest moralnie wyższe od wartości Edgara. Taki konflikt "prawo boskie - prawo ludzkie". A'la Sofokles.

Co do dialogów, to wyczuwalne jest w nich metrum szekspirowskiego "Króla Leara". Dlatego są takie "harlequinowe":D

Nikt Ci nie każe lubić "Wichrowych Wzgórz'', ale nie porównuj ich, proszę do Harlequinów. Bo stanowczo nimi nie są. Stanowczo:D

ocenił(a) film na 8
littlelotte52996

Brawo ;) Ksiazka jest wspaniala , lepsza od filmu ;) i na pewno nie jest to Harlequin..

rodzyna132

Dziękuję:D Hmm, BN-ki to przydatne bestie:)

ocenił(a) film na 5
littlelotte52996

Sama napisałaś: "powieść o zniewoleniu człowieka, o wielkiej, utraconej, niespełnionej miłości" - czyli Harlequin :) A poważnie - dialogi i fabuła na podobnym poziomie. Przykro mi, nie przekonałaś mnie zupełnie.

Apostle_Viljar

W takim razie jaka powieść o miłości nie jest, wg. Ciebie - Harlequinem? "Przeminęło z wiatrem"? Nie, bo ona kocha jego, ale on wybiera inną, ją kocha ten drugi, ale ona go odrzuca, a na końcun on ją zostawia. "Wiek niewinności". Też nie, on ma żonę, ale kocha inną, ale mimoto żeni się z tą drugą, którą też trochę kocha.
Każdą powieść o miłości mozna sprowadzić do poziomu Harlequina, co nie zmienia faktu, że Harlequinów raczej nie wydaje Zakład Ossolińskich.

ocenił(a) film na 5
littlelotte52996

"Przeminęło z wiatrem" to zupełnie inna kategoria. Tam romans jest jednym z wielu wątków mających na celu ukazanie przemianę mentalności mieszkańców Południa. A tutaj... ech, szkoda słów. Poza tym w "Przeminęło z wiatrem" dostaje się wiarygodną historię i dialogi, zamiast ciągłego "Kocham cię, a ja cię nienawidzę, a ja kocham jego, a panienka powinna go nienawidzieć" i tak w koło Macieju. A co do tego, że "Harlequiny wyprzedzają swoje czasy o 52 lata" - ktoś musiał być pierwszy, prawda? ;)

Apostle_Viljar

Wypowiedź o tyle nietrafiona, że "Wichrowe Wzgórza" także pokazują upadek wartości świata Emily Jane, panoramę jej rzeczywistości. Wszystkie wartości, które ceniła Emily, można powiedzieć, są ujęte w życiu mieszkańców Wichrowych Wzgórz. Ich życie, praktycznie sielankowe, zostaje przerwane jakby z dwóch, całkowicie przeciwnych stron - z jednej strony diabelski prawie Heathcliff, z dugiej wydelikaceni Lintonowie, sprawiający wrażenie nieprzystosowanych. Starcie tych dwu wartości powoduje koniec świata, jaki znała Emily.

Język powieści, inspirowany "Królem Learem" (między innymi) jest piękny i poetycki, i czytałam parę Harlequinów - żaden go nie przypominał. Poza tym, w Harlequinach zawsze jest seks, a nigdy erotyzm. Tu jest na odwrót - znaczy seks też jest (mhm), ale erotyzmu jest więcej.
A co do tych 52 lat - to nie 52 lata do wydania pierwszego Harlequina, tylko 52 lata do Freuda. Uwierz mi, w żadnym dziele wcześniej nie pojawiło się takie "zezwierzęcenie" ludzi. Hipoteza, jakoby dżentelmen lub dama mieliby być podobni do zwierzęcia, co dzisiaj brzmi jak banał, była wówczas nie do przyjęcia.

ocenił(a) film na 5
littlelotte52996

I tam, jakie zezwierzęcenie? Szczerze mówiąc, śmieszy mnie, kiedy usiłuje się dorabiać "naukowe" otoczki i nieistniejące powiązania. Nadal widzę w tym tylko zwykłe romansidło, niezbyt dobrze zresztą napisane.
A tak w ogóle, to ciesz się, że film zrobił na mnie wrażenie i nie musiałem napisać "jaka książka, taki film". "Duma i uprzedzenie" nie miały tyle szczęścia.

ocenił(a) film na 8
Apostle_Viljar

"Dorabianie naukowych otoczek"? :D:D:D Proponuję, abyś przeczytał kilka opracowań, choćby to z tzw. "BN-ki", skonfrontował z pogłębioną analizą tekstu "Wichrowych Wzgórz" i wówczas się wypowiedział. Można się nie zgadzać - jest to twórcze, ale pod warunkiem, że ma się coś do zaproponowania w zamian. Przy uważnej lekturze i przy znajomości kontekstu kulturowego można wiele rzec "za" i "przeciw", ale nie to, że "Wichrowe Wzgórza" są harlequinem... Pozdrawiam i zachęcam do poszukiwań ;)

ocenił(a) film na 5
Vadi

One nie są "Harlequinem", tylko ich prototypem :)
Argumenty, które dotąd poznałem, są mniej więcej takie: "Emily Bronte udowodniła, że miłość i nienawiść dzieli jeden krok, a w zasadzie to to samo, a więc wyprzedziła Einsteina w teorii względności". Pośmiać się można, ale na poważnie jakoś mi się tego traktować nie chce.

ocenił(a) film na 8
Apostle_Viljar

Można uznać, że:
romans może być prototypem harlequina,
harlequin jest romansem,
ale...
nie każdy romans jest harleqiunem ;)

"Wichrowe Wzgórza" posiadają mocne cechy romansu, natomiast nadal trudno mi się zgodzić (za mało przemawiających argumentów), że akurat ta książka jest choćby prototypem harlequina. Byłaby nim w momencie, gdyby opierała się tylko na splocie miłości i nienawiści, miała przewidywalną fabułę i nieskomplikowanych bohaterów (co być może zostało już powiedziane). W powieści Bronte jest inaczej. Oto parę argumentów:
- Heathcliff nie jest oceniany w kategoriach dobra i zła (jest to kwestia aksjologiczna):
* mimo wykorzystania słabych stron swoich ofiar,
*mimo iż jego działania są świadome i przeprowadzane z premedytacją; mimo iż jego plan działań jest misterny, przeprowadzany w sposób niezwykle konsekwentny, długofalowy i bezwzględny;
Mimo to - Heathcliff się podoba (!)
- Głównym przedmiotem powieści są stosunki międzyludzkie (i to jest właśnie cecha romansu);
- Zjawiska przyrody są sprzężone z wydarzeniami i miejscami.

Reasumując: prototyp harlequina nie poruszałby kwestii aksjologicznych, nie zwracałby uwagi na oddziaływanie natury na człowieka i vice versa, nie prezentowałby skomplikowanych sylwetek bohaterów.
Myślę, że to jest coś więcej niż "krok między miłością a nienawiścią" ;)

Apostle_Viljar

I nie przypuszczałam, że Harlequiny wyprzedzają swoje czasy o 52 lata.

ocenił(a) film na 10
Apostle_Viljar

Stanowisko Apostle_Viljar mnie tak zszokowało, że nie wiem co napisać. Porównywanie dialogów i fabuły Harlequina czy innego domu nad Rozlewiskiem w Toskanii do Wichrowych Wzgórz, to porównywanie poziomu uczestników show Jerry'ego Kyle'a do uczestników Wielkiej gry. Jeśli powyższy użytkownik nawiązania do Szekspira określa mianem "śmiesznej naukowej otoczki", to pozostało mi pogratulować umiejętności zachowania dystansu do własnej ignorancji.

drinkme_alice

Chciałam mu coś odpisać, ale jednak się poddałam.
Żeby nie było niejasności: nie oczekiwałam, że Apostle_Viljar wyskoczy z tekstem typu: "O Boże! Nie dostrzegłem wcześniej genialności tej książki! Dziękuję, Lotte, że mnie oświeciałaś!"
Rozumiem, że "Wichrowe Wzgórza" mogą się nie podobać, czekałam raczej na coś w stylu: "no, dobra, może nie Harlequin, ale wciąż uważam, że jest głupie, i mi się nie podoba".
Pojmuję, że on może uznać "Wuthering Heights" za głupie i nie w jego stylu. OK, ma inny gust. Woli Sapkowskiego od Bronte - OK. Ale istnieje jednak różnica między własnym gustem a ignorancją.

Ładny nick. To z "Alicji w Krainie Czarów"?

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Tak - jeśli ktoś lubi disco-polo, to nie pozostaje mi nic, jak zaduma nad jego egzotycznym gustem. Co innego, jeśli twierdzi, że Shazza jest równie wspaniałą piosenkarką, co Maria Callas. Pomijam tworzenie jakiś kampowych widowisk, ale to chyba nie leżało w guście Shazzy.
A owszem, jestem fanką "Alicji", mam tu na myśli głównie książkę :)

drinkme_alice

Jedyną, prawdziwą wersją Alicji pozostaje dla mnie słuchowisko z Magdą Zawadzką, jeszcze na tych starych płytach gramofonowych (owsze, istnieją 16-latki, które mają w domu adapter:). Na CD straciło już trochę ze swojej magii, ale w dalszym ciągu jest wspaniałe. Słyszałaś może?

ocenił(a) film na 10
littlelotte52996

Owszem. Masz 16 lat? Szok/Niedowierzanie. Sama mam 21 ale czuje się jak barokowy ticeratops ;) Wspaniale :)!

littlelotte52996

Dziewczyno, gratuluję dojrzałości!!!! Ja w wieku szesnastu lat zachowywałam się jeszcze jak dzieciak...także podziwiam:)

Apostle_Viljar

aś chłopaku rozpętał dyskusję fiu fiu

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones