PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1223}

Wichrowe wzgórza

Wuthering Heights
7,3 42 420
ocen
7,3 10 1 42420
5,3 6
ocen krytyków
Wichrowe wzgórza
powrót do forum filmu Wichrowe wzgórza

Jak oceniacie Heathcliffa? Uważacie, że był zły, czy może tylko zrozpaczony po tragicznych wydarzeniach w jego życiu?

ocenił(a) film na 8
Renia234

Ja myślę, że gdyby tylko pozwolono mu na to by był z Cathy był by bardzo dobrym człowiekiem, później zaślepiła go chęć zemsty.

ocenił(a) film na 10
Renia234

Podpisuje się pod postem wyżej. W prawdzie Heathcliff nie był zły,bo jak widać na początku filmu okazało się,że był spokojny,kochający,opiekuńczy no i romantyczny.Można rzec,że w pewnym sensie to Cathy doprowadziła go do rozpaczy i zemsty.Aczkolwiek nie zmienia to faktu,że wyżywał się na niewinnych ludziach. Ogółem bardzo podobała mi się postać Heathcliffa.

ocenił(a) film na 8
verena_3

Mi też bardzo podobała się postać Heathcliffa. Był najciekawszą osobą w filmie. Wytrwale dążył do celu. Gdyby nie Cathy i jej brat nie wyżadził by nikomu tyle zła.

ocenił(a) film na 7
Renia234

Wkurzyła mnie ta cała Cathy bo gdyby mimo "poniżenia" wyszła za Heathcliffa byliby szczęśliwi oboje,ale ona wolała się zatroszczyć o życie "na poziomie". Wiadomo ze to ważne by mieć za co zyć ale co jest ważniejsze: dostatek czy miłość? Dla Cathy najwyraźniej to pierwsze. Biedny Heath:(

ocenił(a) film na 10
Bellamy

ja się podpisuje pod posetm wyżej w 100%

gdyby ona pokierowala sie sercem a nie rozumem każdy by był szczęśliwy... ona wogule niby go kochała a robiła na dobrą sprawe z nim co chciała;/;/

ocenił(a) film na 10
Bellamy

On ją strasznie kochał,a ona z nim igrała.Gdyby naprawdę go kochała,to mimo poniżenia wyszłaby za niego.[ale wtedy fabuła nie byłaby tak ciekawa :P ]

ocenił(a) film na 8
verena_3

Nie mniej jednak nie było z nim wszystko w porządku. Nie musiał żle traktować siostry Lintona, syna Hindleya, córki Cathy. Był okrutny wobec niewinnych ludzi.

Renia234

Tak, siostrę Lintona również źle potraktował. Chciał sobie zrekompensować to, że u jego boku już nigdy nie będzie Cathy. Myślę, że Cathy kochała go do samego końca i po części sama doprowadziła siebie do choroby, bo wiedziała, że zrobiła niewłaściwy krok, wychodząc za innego. Do samego końca miała wyrzuty sumienia. Współczuję im.

koa222

nie można nikogo osądzać, bo my kobietki jesteśmy kokieteryjne, ale dla mnie winna jest wszystkiemu Cathy. Kapryśna, egoistyczna, sama nie wiedziała czego chce, nie kochała chyba nikogo, może siebie, a Lintona kochała czasami, a Heath'em się bawiła. Pociągał ją jego beztroski tryb życia, jego dzikość i przywiązanie do niej. Wybrała ogładę i komfort reprezentowane przez Lintona. Cathy to taka Izabela z Lalki. Pies ogrodnika. Przez swoje fanaberie wyrządziła krzywdę wszystkim.

ocenił(a) film na 10
Jeffrey_Goines

no i dostała potem nauczkę (niby. w ciele jej córy:)

ocenił(a) film na 8
slonica_smalec

ahhh...widzę, że tu nikt nie czytał książki.Heathcliff był zły od samego początku, już od dzieciństwa.rozpieszczany przez pana Earnshaw i znienawidzony przez zazdrosnego Hindley'a miał okrpny charakter.dogadywał się tylko z Katarzyną.Gdyby ją poślubił, rzeczywiście może by i był dobry ale dl niej tlyko.to był po prostu diabeł.w filmie pokazano jakby niby cieriał po każdym złym uczynku wyrządzonym Cathy(córce), a tak na parwdę on jej nienawidził i cieszył się, że robiąc jej krzywdę rani jej ojca(tak jak było z Izabellą)a tym samym może pomścić swoją ukochaną Katarzynę. Naprwdę polecam przeczytać książkę.nie jet to już jak ten film epopea miłosną, ale psychodeliczny dramat rzekłbym ;).Człowik tak zły, że to sie nie mieści w głowie.No i zresztą zawsze warto przeycztać oryginał->jest o wiele ciekawszy i szcegółowy :]

ocenił(a) film na 8
miadida

No i oczywiście Cathy tez nie była w porządku.W książce jest dokłądnie opisana jej smolubnośc.szkoda gadać, co to byli za ludzie... :)

Renia234

Oczywiście ,że był zły .Zły do szpiku kości. Tak jak to zresztą napisał mój przedmówca.Oprócz miłości do Cathy nie było w nim nic dobrego.
To jakby diabeł był zakochany.. Żadne tragiczne wypadki go takim nie uczyniły.

A Cathy? Życiowa kobieta. Ustawiła się wychodząc za mąż za rozsądnego, dobrego i kochającego ją człowieka. Zrobiła to mimo ,że wiedziała iż ten błąd kosztować ją będzie życie i miłość. Cóż, postąpiła jak wiele kobiet w tamtych czasach.

Warto przeczytać książke to tam ,cała magia jest zawarta. Reżyserowi niestety nie udało się jej ukazać .

'Pozostań przy mnie na zawsze ,doprowadź mnie do obłędu ,tylko nie zostawiaj mnie samego w tej otchłani,gdzie nie mogę cię znaleźć!O, Boże! Tego się nie da wypowiedzieć! Nie mogę żyć bez mego życia ,nie mogę żyć bez mojej duszy !'

;)

ocenił(a) film na 5
ferikana

Napiszecie 100 postów zanim zrozumiecie, że wszystko przez te baby;) Miłość leczy i zabija, miłość daje i odbiera. Jedno wiadomo jeśli chodzi miłość. Nic o niej nie wiemy:) Gdyby nie odrzucenie, Heathcliff raczej nie byłby opętany przez chęć zemsty ale nie wiadomo czy nie zostałby w tej stajni do końca życia, a wtedy i tak Cathy by go nie chciała. Bezwarunkowa miłość i zarazem odrzucenie podbudowały go wpierw do przebaczenia, a potem do zemsty, ta zaś do zaślepienia. Prawda jest taka, że Heathcliff z góry był skazany na zagładę, a wszystko przez te baby;)

ocenił(a) film na 8
pachomir

a tam zaraz wina bab:) faktycznie co niektorzy nie czytali ksiazki a szkoda!dopiero po lekturze mozna doglebnie zrozumiec zachowania bohaterow,bo niestety w filmie nie jest to do konca jasne.oczywiscie,heathcliff byl demoniczna postacia.jak to napisali przedmowcy od dziecka byl diablatkiem ktorego okrutne okolicznosci losu zmienily w diabla z piekla rodem.owszem kochal katy ale jak to mowi stare porzekadlo-od milosci do nienawisci jeden krok.tak bylo i tu.fakt ze panienka tez nie byla bez winy-motala heathcliffem na prawo i lewo a chlop jak to chlop-uniosl sie honorem.ona tez glupia bo kochala jednego a poslubila drugiego.sama juz nie wiem czego bylo wiecej w tej demonicznej parze-milosci czy nienawisci.bo heathcliff-niby kochal katy a tak nienawidzil do cna jej corke ktora byla przeciez czescia niej.w ksiazcejest to pokazane lepiej niz w filmie.mi sie podobalo zakonczenie,ktore pokazalo ze w koncu milosc zwyciezyla(ha,chociaz na ekranie:P).chodzi mi o haretona i mala katy-oni pomimo trudnych poczatkow pozwolili swojej milosci rozwinac skrzydla,a heatcliff i katy w koncu tez byli razem-razem straszyli na wrzosowiskach....jedna z moich ulubionych ksiazek i tak samo ilm.
9/10
ps.dziwia mnie tylko te dziwne koligacje-hareton byl przeciez bratem ciotecznym katy,linton zreszta tez.ale coz takie widac to byly czasy....

ocenił(a) film na 8
kati_jh

Małżeństwa między kuzynostwem wtedy były czymś całkiem normalnym.

ocenił(a) film na 10
Renia234

Uważam, że Heathcliff nie był zły sam z siebie.
To życie go zmieniło.
W stosunku do Cathy zachowywał się przecież jak prawdziwy brat, nie mógł, więc być zły z natury. Gdyby nie głupi Hindley Earnshaw, wszystko potoczyłoby się inaczej. To przez niego Heathcliff obrócił się w parobka i spadł jego poziom inteligencji, oraz to przez niego Catherine nie mogła poślubic Heathcliffa, bo żyliby niczym żebracy.

ocenił(a) film na 7
Roselle

Mi się wydaje że był z natury zły i jedyne dobre uczucie jakie żywił to miłość do Catherine. Choć nie wykluczam, że gdyby miał inne dzieciństwo wszystko by się potoczyło inaczej. Jednak mam przekonanie, że złe przeżycia wydobywają z nas to, co naprawdę mamy w sercu.

ocenił(a) film na 10
Renia234

Ja się do Hethcliffe'a nie przekonam, był gnojem i tyle:(

Choc w pewien sposob to mi go zal

CzarnaKrwinka

Gdyby Cathy nie wyszła za mąż wszystko potoczyłoby się inaczej. Heathcliff uciekł z Wichrowych Wzgórz gdy usłyszał, że nie jest wystarczająco dobrą "partią" dla ukochanej. Wróciwszy po 2 latach zmienił się nie do poznania. Zdobył majątek, wykształcenie, a wszystko to na nic, ponieważ Cathy nie poczekała. Nie mógł być taki zły decydując się na taki krok dla ukochanej. A że temperament miał, jaki miał doszło do tragedii...

Czyli prawda - wszystko przez te "baby" :)

Renia234

Heathcliff na pewno nie należał do najmilszych osób, już jako dziecko był nieznośny. Jednak wydaje mi się że tragiczne wydarzenia (znęcanie się Hindleya, zamążpójście Catherine za Edgara itp.) przyczyniły się do jego złego charakteru.

ocenił(a) film na 5
annabells

Oczywiście, ze był zły. Miał traumatyczne dzieciństwo, nikt go prawdopodobnie nie nauczył czym jest dobro, a czym zło. To go pewnie po części usprawiedliwia, ale był okrutnym, mściwym, zazdrosnym (to liczenie dni spędzonych z nim przez Cathy), zaborczym, nieczułym egoistą. Żeby był szczęśliwy, potrzebowałby osobnego świata, w którym bylby tylko on, Cathy i wrzosowiska.

ocenił(a) film na 9
undula

Ja uważam, że w momencie odrzucenia przez Cathy zrozumiał dopiero, czym jest dobro i zło, to nie życie popchnęło go do tych działań, lecz ciężkie dzieciństwo. Wszystkie skrywane emocje skumulowały się w dorosłym życiu, dlatego tak gwałtownie postępował w stosunku do Catherine, wręcz potępiał ją za to, że żyje. Żądza zemsty stała się silniejsza niż miłość do Cathy i to go zniszczyło.

undula

Jego dzieciństwo to nie tylko trauma. Trafił na życzliwego człowieka, który wyciągnął go z nędzy, poznał przyjaźń i miłość. Niektóre dzieciaki nie dostają od życia nawet tyle.

Renia234

Zakompleksiony psychol odgrywający się na wszystkich za swoje niepowodzenia. Przykro mi, ale trudno mi współczuć tej postaci.

Renia234

On bardzo kochał Cathry. Na początku ona go wykorzystała, a potem Zostawiła dla bogatego. Myślę, że wielu osób byłoby zrozpaczonych. Ale Heathcliff chciał się zemścić właśnie na niej i na jej rodzinie, w jaki sposób go traktowała. Uważam, że na jego miejscu zrobiłabym to samo, może dlatego, że też jestem taka wredna ;p

użytkownik usunięty
Renia234

Heathcliff był bardzo źle traktowany przez brata Catherine, a nawet służbę odkąd umarł ich ojciec. Kiedy Cathy wyszła za Edgara stracił praktycznie jedyną i ostatnią życzliwą mu osobę, więc budziła się w nim chęć zemsty. Jego postępowanie było jednak zbyt okrutne, tym bardziej, że mścił się on na bogu ducha winnych, kolejnych pokoleniach tej rodziny. Myślę, że mimo wszystko można okazać mu trochę zrozumienia. W książce i w filmie jest fragment jak Heathcliff rozpacza po śmierci Catherine w rozmowie z panią Dean. Uważam, że ta właśnie scena jest dowodem na to, że nie był on całkowicie zły, ale sam też był ofiarą w przedstawionej historii. Takie jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 10

mogę ten film oglądac ciągle, przeżyłam coś podobnego rozumiem każde słowo, dogłębnie i do bólu. Nie wolno igrac z takim uczuciem, nie da się zabic, zapomniec. Takie głębokie uczucie jest piękne ale równocześnie momentami nie do uniesienia. Nie pozwala życ ani umrzec, lepiej obejrzec film niż to przeżywac. Komu się przytrafiło wie o czym piszę.

Renia234

Zgodze sie ze stwierdzeniem kogoś powyżej. Heatkliff był zły do szpiku kości. Tylko miłość do Cathy była w nim dobra, choc jak to znów ktos powyzej napisał, było to "jakby zakochał sie sam diabeł"...
Sprawianie bólu innym sprawiało mu satysfakcję, bo sam cierpiał. W książce jest to pięknie ujete.
Chciał aby Cathy cierpiała po smierci, bo on cierpliał.
To był poprostu zły człowiek. Możliwe, ze gdyby Cathy poślubiła jego - to byłby trochę lepszy. Ale uważam, ze tylko dla niej. Dla wszystkich innych był zły i bezwzgledny.

ocenił(a) film na 9
Renia234

Książki nie czytałam, więc nie zależnie od oryginału będę kierowała się filmem. Uważam, że Heathcliff stał się zły przez brata Catherine. Mimo to było mi go żal, a momentami nawet sprawiał wrażenie jakby sam cierpiał przez to co robi innym. Jeśli ktoś cierpi, bo wie że krzywdzi innych no to chyba nie do końca jest taki zły.
Z drugiej strony zastanawiam się czy miłość do Cathy była prawdziwa i szczera, skoro takie zło chciał jej wyrządzić? Mógł do Cathy czuć sympatie za to że była do niego dobra, ale chyba nic więcej, chciał ją mieć przy sobie bo była do niego miła innym ludziom nie ufał. To na pewno nie było uczucie, bo nie można kogoś kochać i chcieć dla niego źle, to jest nienawiść.
Wielkim plusem filmu jest rola Fiennesa - poruszyła moje wrażliwe serduszko ;D to jest genialny aktor po mistrzowsku tworzy negatywne postacie, ale mimo to jak pisałam wcześniej był taki podwójny i zły i dobry. ;D

ocenił(a) film na 9
Renia234

nie był zły, ale stał się zły pod wpływem tego co go spotkało, ale czy jest to usprawiedliwienie? moim zdaniem nie. zarówno heathcliff jak i katy byli krnąbrni i wyrachowani,mieli w sobie ziarno zła któro wyrosło i dało plony. Przypominają mi się słowa Hithcliffa wypowiedziane do małego Haretona nad grobem jego ojca "Zobaczymy, czy drugie drzewo nie wyrośnie tak samo krzywo jak pierwsze pod naporem tego samego wiatru!" a przecież wiemy że tak się nie stało, Hareton nie stał się zgorzkniały i okrutny pomimo ciężkiego losu.

Renia234

Omatkojedyna. Jak czytam te posty, to mam wrażenie, że je paroletnie dzieci pisały. Przynajmniej niektóre.
Geniusz tej książki nie leży w tym, że "on kocha ją, ona jego, ale nie mogą być razem". O filmie się nie wypowiem, raczej o powieści.

Heathcliff nie był zły w powszechnym rozumieniu tego słowa. Nie był też nieszczęśliwy. Albo i jedno, i drugie. Ale nie był zły do szpiku kości, i diabłem też nie był. On jest uosobieniem wolności, i praw rządzących człowiekim, jego instynktów i potrzeb. Emily Bronte wyprzedziła swoje czasy, mniej-więcej do czasów Freuda.
I Heathcliff, i katy wymykają się jednoznacznej ocenie. Do dzisiaj teoretycy literatury spierają się, czy Katy był rozpuszczonym bachorem, czy tragiczną heroiną. Wybaczcie, ale w chwili, kiedy wybiera Edgara, wyrzeka się siebie. Ludzie lubią utożsamiać jej wybór a'la Christine zostaje z Raoulem. Tak, ale Christine wybiera bycie kochaną wicehrabiną zamiast siedzenia w podziemiach opery z psychopatycznym mordercą. Katy mogła wyjść za Heathcliffa, mogli wyjechać, ale ona naiwnie sądzi, że zna swój charakter, i że może pomagać Heathcliffowi, będąc żoną Edgara. Katy nie zna siebie, i nie rozumie własnych uczuć. To nie jest tak, że Heathcliff jest dobry tylko dla Katy (jakoś dla Nelly też jest, i dla pana Earnshaw). Heathcliff i katy wzajemnie się dopełniają, nie są w stanie bez siebie żyć, bo są, jak mówi katy "jedną osobą". Tylko w swoim towarzystwie są "normalni". Potrafią tamować swoje odruchy tylko w obecności drugiego. To nie jest piękna, liryczna miłość, jaką wielu chciałoby tu widzieć. Ale to nie tak, że Heathcliff byłby dobry tylko dla Katy. On byłby dobry dla wszystkich dookoła, gdyby pozowolono mu być z nią.
Katarzyna, oddzielona od ukochanego, daje upust swojej naturze, jest wybuchowa, skłonna do histerii. Ale to także nie jest tak, że ona albo Heathcliff są tacy z natury. Oni są jedną naturą, nie mogą zostać rozdzieleni, są życiem dla siebie nawzajem. Miłość jest dla nich jak oddech, nie mogą bez siebie żyć. Oni po prostu są jednym. Rozdzieleni, zachowują się jak chory, zraniony organizm. Ich prawdziwa natura ujawnia się, kiedy są razem, nie kiedy zostają rozdzieleni. I dochodzimy do zadziwiającego wniosku: oni są dobrzy z natury, to okoliczności (i krótkowzroczność Katy) uczyniły ich złymi.
Heathcliff reprezentuje sobą wolność i pragnienie swobody. Jest jednocześnie wolny i zniewolony, bo wolność osiąga tylko w miłości do Katy. To nie tak, że milośc go "zniewoliła". Miłość go uwolniła, a jej brak - i wynikające z tego pragnienie zemsty - zniewoliło. Heathcliff jest katem i ofiarą, ofiarą Hindleya, i ofiarą Katy,a Katy jest jego ofiarą. jest mścicielem: on mści się na Hindleyu nie za to, że ten go bił, tylko dlatego, że poniżył go i zabrał od Katarzyny. Nie pozwolił im być razem.
To, co reprezentuje sobą bohater ksiązki jest moralnie wyższe od tego, co przedstawia Edgar i spółka. Edgar kocha Katy, oczywiście, ale ta jego miłość jest "zdrowa", znacznie mniej potężna niż uczucie łączące Katy i Heathcliffa.

Cytuję moją wypowiedź z innego wątku na tym forum:

Ta powieść przeraża i fascynuje, bo utożsamiamy się z człowiekiem, ktory jest jednoczesnie katem i ofiarą, mścicielem i człowiekiem nieszcześliwym, jest wolny i zniewolony. Rozumowo pojmujemy, że powinniśmy się utożasmiać z Edgarem, którego jedyną winą bylo to, że zakochał się w Katarzynie, ale oprócz współczucia nie czujemy do niego nic. Dllaczego? Bo podświadomie wiemy, że to, co reprezentuje sobą Heathcliff (umiłowanie wolności, przede wszystkim) jest moralnie wyższe od tego, co reprezentuje sobą Edgar i Lintonowie.

On nie był "po prostu nieszczęśliwy", on był AŻ nieszczęśliwy. Bez Katy czuł się jak bez powietrza.

"Wkurzyła mnie ta cała Cathy bo gdyby mimo "poniżenia" wyszła za Heathcliffa byliby szczęśliwi oboje,ale ona wolała się zatroszczyć o życie "na poziomie". Wiadomo ze to ważne by mieć za co zyć ale co jest ważniejsze: dostatek czy miłość? Dla Cathy najwyraźniej to pierwsze. Biedny Heath"

Po pierwsze: nie Heath, bo Heath to postać z takiego idiotycznego serialu (nomen-omen, też adaptacją "Wichrowyh Wzgórz" będącego). Po drugi: Katy wybrała dostatek właśnie po to, żeby pomóc Heathcliffowi. Wydawało jej się, że zna siebie, aliści się przeliczyła.

"nie można nikogo osądzać, bo my kobietki jesteśmy kokieteryjne, ale dla mnie winna jest wszystkiemu Cathy. Kapryśna, egoistyczna, sama nie wiedziała czego chce, nie kochała chyba nikogo, może siebie, a Lintona kochała czasami, a Heath'em się bawiła. Pociągał ją jego beztroski tryb życia, jego dzikość i przywiązanie do niej. Wybrała ogładę i komfort reprezentowane przez Lintona. Cathy to taka Izabela z Lalki. Pies ogrodnika. Przez swoje fanaberie wyrządziła krzywdę wszystkim."

No jasne, a HeathCLIFF to taki Wokulski jest. Na mniej trafione porównanie już nie można było chyba trafić. Ona się nikim nie bawiła. HaethCLIFF i Katy to nie para rodem z Harlequinu, kochana, cieplutka i liryczna.

Nie chce mi się cytować reszty, ale jak czytam te komentarze, jakim to gnojkiem Heathcliff był, to mnie krew zalewa.

ocenił(a) film na 7
littlelotte52996

Nie do końca się z Tobą zgadzam i już piszę dlaczego. Po pierwsze to prawdziwa natura człowieka nie ujawnia się wtedy kiedy wszystko jest dobrze i układa się tak jakbyśmy tego chcieli, tylko wtedy kiedy jest źle, kiedy zabiera nam się coś co było dla nas najcenniejsze. W tym wypadku uważam, że Heathcliff był zły, a przynajmniej taka była jego maska bo potrafił być on romantyczny czy wrażliwy. Nie zgadzam sie również z tymi co piszą, że był on wcieleniem zła czy samym diabłem, bo potrafił być on dobry dla tych dla których chciał być dobry, jednakże po "świadomym " wyborze Katy pokazał swoją prawdziwą naturę, nature egoisty. Po tym gdy nie wyszło jakby on tego chciał, jego nową życiową drogą stała się zemsta, która oddziaływała na wszystkich, jakby cały świat był winny jego zawodu miłosnego, kochał ale jednocześnie nienawidził Katy, chciał unieszczęśliwić wszystkich w około tak naprawdę unieszczęśliwiając siebie jeszcze bardziej. Jego chęć zemsty, złość, ponurość była dla wszystkich utrapieniem. Podsumowując uważam, że był on z natury ( choć może to złe słowo bo z natury człowiek zawsze rodzi się dobry, a przynajmniej tak twierdzą etycy) jak wiele innych osób nie tyle zły, ale po niefortunnych wydarzeniach coś w nim pękło, stał sie człowiekiem pustym niepotrafiącym żyć tym co jest teraz tylko rozpamiętując przeszłość stając się przez to człowiekiem nieszczęśliwym, a jego ponurość, chęć zemsty, złość miała być jego maską jaką chciał pokazać światu, czyniąc przez to siebie i innych bardziej nieszczęsliwych.

Suspect93

Możemy się sprzeczać, w jakich sytuacjach pokazujemy prawdziwe oblicze. Tylko, że jedyną osobą, któa tak naprawdę kochała i rozumiała Heathcliffa - była Katy. Bo na pewno nie Hindley - nieszczęśliwy i zrozpaczony, zaślepiony uprzedzeniami i przeszłością, nie Edgar - małostkowy, tchórzliwy, godny pożałowania człowiek i nie Nelly - dobra, ale dość ograniczona kobieta.

"jednakże po "świadomym " wyborze Katy pokazał swoją prawdziwą naturę, nature egoisty."

Egoisty? Niekoniecznie. Raczej człowieka, z którego wyrwano połowę duszy. Nie tylko odebrano ukochaną kobietę, ale wręcz zmuszono do "życia bez powietrza", mówiąc językiem Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Heathcliff nie pokazał prawdziwej natury, bo jego "prawdziwa natura" łączyła go z Katy. Byli jedną duszą, jednym organizmem, niezdolnym samodzielnie egzystować. Zauważ, że o przeszłości Heathclffa nic nie wiemy - nie bez powodu. Tak jakby on urodził się po to, by być z Katarzyną.

"po niefortunnych wydarzeniach coś w nim pękło, stał sie człowiekiem pustym niepotrafiącym żyć tym co jest teraz tylko rozpamiętując przeszłość stając się przez to człowiekiem nieszczęśliwym, a jego ponurość, chęć zemsty, złość miała być jego maską jaką chciał pokazać światu, czyniąc przez to siebie i innych bardziej nieszczęsliwych."

Takie wnioski nasuwają się po jednokrotnym przeczytaniu książki, tylko że ona nie dlatego weszła do kanonu światowej literatury i stała się jedną z najbardziej kontrowersyjnych książek wszechczasów. Ale sprowadzanie jej do "on był sfrustrowany" jest zbytnim spłycaniem.
Heathcliff jest tak niezwykły, bo - chociaż teoretycznie i rozumowo powinniśmy go nienawidzić - to fascynuje. Ja sama, czytając "Wichrowe Wzgórza" łapałam się na szukaniu usprawiedliweń dla jego postępowania, bo to, co robi jest - jak już pisałam - moralnie wyższe od postępowania Edgara. To trochę jak konflikt pomiędzy prawami boskimi a ludzkimi, gdzie Heathcliff reprezentuje to, co "boskie" - pragnienie odzyskania siebie zawsze jest "wyższe" niż przywiązanie. Zresztą Edgar jest większym egoistą niż Heathcliff, jest też dość mściwą i żałosną kreaturą:D

"Po tym gdy nie wyszło jakby on tego chciał, jego nową życiową drogą stała się zemsta, która oddziaływała na wszystkich, jakby cały świat był winny jego zawodu miłosnego, kochał ale jednocześnie nienawidził Katy, chciał unieszczęśliwić wszystkich w około tak naprawdę unieszczęśliwiając siebie jeszcze bardziej."

Cały świat? Nie, tylko Egdar:) I - oczywiści i kochał, i nienawidził Katy, bo uważał ją za część siebie. Są przecież w nas samych rzeczy, których nienawidzimy i z których jesteśmy dumni. Katy nie była "tylko" kobietą, ale częścią jego samego. Zauważ, że w ich związku nie ma podziału na "rolę kobiecą" i "rolę męską", właściwie to mogłoby w ogóle nie być płci:) Oni od początku są jakby równoległymi partnerami, którzy harmonię osiągają przez zgodę, a nie przez podporządkowanie (tzn. konkretnie często dla Heathcliffa ta zgoda faktycznie oznaczła podporządkowanie się Katy, ale podporządkowanie całkowicie dobrowolnie, nienoszące znamion przymusu - tutaj odniosłabym się do podtekstu erotycznego, w którym Anglicy zawsze byli mistrzami:)).

A propos podtekstu erotycznego - jeśli Emily Jane nie napisała wyraźnie że Katy i Heathcliff poszli ze sobą do łóżka - to nie znaczy, że nie poszli:P

Naprawdę zachęcam do chwili refleksi nad tą książką - ona ma mnóstwo różnych "dziwnych" punktów, które na początku wydają się być tylko nic niewnoszącymi "zapychaczami":)

ocenił(a) film na 7
littlelotte52996

Musisz wiedzieć, że ja interpretuję tą opowieść na podstawie filmu bo bez bicia się przyznaję, że książki nie czytałem i to co pisze odnosi się tylko i wyłącznie do filmu, Ty jako osoba mająca głębszą wiedzę na temat utworu interpretujesz go trochę inaczej, mi ciężko jest polemizować z Tb o książce, bo byłoby to głupotą skoro jej nie przeczytałem.

Pisząc cały świat miałem też na myśli, dzieci, dziecko jego, jego "brata" jak i Katy.

Zgadzam się z tym co piszesz o nim i o Katy, zgadzam się również z tym co piszesz o sytuacji kiedy ją już stracił. Dlatego też dalej podtrzymuje ( na podstawie filmu :) ) że był on egoistą bo nie egoista zaakceptowałby los taki jaki jest albo byłby sfrustrowany, zdenerwowany, a nawet zdesperowany ale w sposób nieszkodzący innym, zwłaszcza osobą postronnym.

Takie moje zdanie podkreślając raz jeszcze na podstawie filmu, niemniej jednak uważam, że dzieło bardzo dobre i może nawet przekonam się do lektury :)

Suspect93

Sczerze mówiąc, nie jestem fanką tego filmu, a wręcz uważam go za dość słabą wersję (wyjąwszy, oczywiście, kreację Fiennesa:D). Książkę naprawdę polecam (szczególnie wydanie BN).
Jako ciekawostkę mogę Ci podać, że książka w XIX wieku została uznana za niezwykle brutalną. Zarzucano jej brak realizmu, lubowanie się Emily Jane w ohydzie itd. Swoją drogą, "życie" zarzutów przedłużyła Charlotte (siostra Emily, autorka "Jane Eyre"), pardoksalnie próbując trochę ugłaskać powieść siostry w oczach krytyków (napisała nawet, że siostra nie wiedziała, co czyni). Cóż, na tle powieściopisarstwa tamtych czasów, "Wichrowe Wzgórza" rzeczywiście wyróżniają się ilością przekleństw (oczywiście nie w sensie współczesnym:)) i barwnym ukazaniem zemsty i zła.
Z "Wichrowymi Wzgórzami" łączy się wiele kontrowersji i dziwnych, czasem absurdalnych teorii, a one same są - wbrew pozorom dość trudną i głęboką lekturą. A film... trochę za grzeczny. Po prostu ładna historyjka o ładnej parze w ładnych wdziankach.

ocenił(a) film na 7
littlelotte52996

Ja fanem również nie jestem poniewaz nie mój gatunek, jednakże dobrze mi się oglądało ten film i podobały mi sie wcielenia aktorów. Co czasy to inne zwyczaje i inne normy :)

littlelotte52996

Film skupia się głównie na miłości Heathcliffa i Kaśki i późniejszej zemście. Reszta to wątki poboczne w moim odczuciu. Chociaż nie przeczę, ze lubię tą ekranizację, zapewne przez aktora grającego Heathcliffa, którego bardzo lubię.

Niemniej jednak ksiażka jest wspaniała i nie pamiętam nawet ile razy już ją czytałam...bywało, że 2 x w miesiącu...

Co do Heathcliffa to nie zmienię zdania, że nie był on tylko ofiarą nieszczęsliwego splotu wypadków i odrzucenia Kaśki.
Rozpacz i cierpienie pchnęły go do działań ukierunkowanych na wyrządzenie krzywdy innym - a działania te były precyzyjnie zaplanowane.

To co było w nim dobre to wlasnie miłość do Kaśki i tylko ona miala na niego jakikolwiek wpływ i potrafiła zmienić jego postępowanie.
Nawet pan Earnshaw, który go przygarnął i obdarzył uczuciem i dobracią, nie otrzymał od Heathcliffa żadnego przywiązania ani uczucia.
Już jako dziecko Heathcliff był mściwy (źrebak Hindleya) i złośliwy w stosunku do tych kórych nienawidził.
Dlatego nie uważam, żeby pod maską złego czlowieka, mściwego i nienawidzącego ukrywało się miękkie serce i dobra dusza.
Dla wszystkich był oschły i nieprzyjemny, nawet dla swojego dzierżawcy. Jedyna osoba, którą w miarę dobrze traktował była pani Dean, ja odniosłam wrażenie że przez to że w jakiś sposób była dla niego łącznikiem ze wspomnieniami o Kaśce.

ocenił(a) film na 5
attra

Według mnie to życie zmieniło Heathcliffa w potwora. Trzeba pamiętać, że zanim pan Earnshaw go przygarnął, znalazł go na ulicy, czyli od samego początku mężczyzna, a wówczas chłopiec był nieszanowany, odrzucany i traktowany jak człowiek drugiej kategorii, również przez to, że nie wyglądał tak jak inni. Trzeba pamiętać, że historia opowiadana jest oczami Nelly, czyli jednej z bohaterek książki, a więc nie jest ona narratorem obiektywnym. To, że ona podejrzewała, że Heathcliff nie żywił żadnych głębszych uczuć do pana Earnshawa, nie znaczy, że naprawdę tak było. Heathcliff zawsze był chłodny w obyciu i oschły, właściwie wobec Cathy, którą darzył wielkim uczuciem, również nie zachowywał się inaczej, w końcu inaczej nie mówiłaby o nim, że równie dobrze mógłby być niemową albo dzieckiem. Był też fragment, w którym rozpaczał razem z Cathy po śmierci pana domu, więc można tutaj podejrzewać, że coś tam jednak dla niego znaczył. A i prawda jest taka, że nikt tak naprawdę nigdy nie chciał Heathcliffa. Hindley go nienawidził, Cathy wyrzekła się go dla chłopaka, który miał nad nim taką tylko przewagę, że poszczęściło mu się i urodził się w bogatej rodzinie, a i do samego pana Earnshawa można mieć wątpliwości, czy tak naprawdę chciał jego, czy po prostu chciał sobie wynagrodzić stratę syna i tak naprawdę zawsze widział w nim ducha, wizję idealnego syna, nie zaś Heathcliffa takim jakim był. Możliwe też, że chciał wychować sobie pieszczoszka, bo poprzednie dzieci się ,,nie udały". W końcu potrafił powiedzieć małej dziewczynce, że jej nie kocha, a starszego syna, pragnącego ojcowskich względów spisać na straty i nazwać nikim. Heathcliff nie był głupi i na pewno to widział, może dlatego nie potrafił się zmusić do tego by naprawdę pokochać swojego ,,wybawcę". Nie można też zapomnieć tego, że choć Earnshaw z jednej strony traktował chłopca jak swojego ulubieńca, to tak naprawdę również był dla niego surowy, wierzył wszystkim rzekomym przestępstwom wymyślanym przez sługę Josepha i chętnie karał za to swoje dzieci, łącznie z Heathcliffem. Uważam, że byłby innym człowiekiem, gdyby jego życie potoczyło się inaczej. Nie dziwię mu się, że pałał chęcią zemsty za te wszystkie upokorzenia jakich zaznał. Życie po prostu zrobiło sobie z niego żarty. Trafił z ulicy do domu tylko po to by dalej być traktowanym jak śmieć, a zyskał miłość Cathy tylko po to by potem zostać odrzuconym dla kogoś, kto w odpowiednim czasie miał majątek i wykształcenie.

wrongreason

Ładna interpretacja:) Trochę bardziej przyziemna niż moja, no ale "Wichrowe Wzgórza" to kanon literatury angielskiej nie bez powodu. Mnogość interpretacji i oryginalna jak na "zwykły romans gotycki" żywotność bohaterów nie pozwoliły biednemu Heathcliffowi i Katy odzyskać spokoju (interpretacyjnego) po dziś dzień.
Pozdrawiam:D

littlelotte52996

No powiem Ci, littlelotte,że mnie pozytywnie zaskoczyłaś. Również czytając niektóre wypowiedzi... a zresztą zachowam to dla siebie :)
Zwróciłam uwagę na jeden fragment, w którym Nelly powiedziała,że Heathcliff ''był traktowany tak,że nawet świętego zmieniłoby to w diabła.'' Spodobał mi się ten fragment, bo uważam,że to niesamowicie trafne słowa, oddające tragizm tej postaci. Bardzo krótkie, ale wiele nakreślające.
Wiem,że roztrząsana jest miłość Heathcliffa i Cathy, ale mnie bardzo interesuje jego związek z Haretonem. Wydaje mi się,że na swój sposób kochał chłopaka (choć upierał się,że nie). Widział w nim samego siebie. Z książki też nie wynika, by go bił, upokarzał. Wręcz przeciwnie, w jednym momencie zachwalał Haretona i stwierdził,że żałuje,że to nie on jest jego synem. Zastanawiam się, czy to, nie wbrew pozorom, Hareton był czynnikiem, który sprawił,że H. zrezygnował ze swojej zemsty (bo mógł łatwo rozwalić Wichrowe Wzgórza i Drozdowe Gniazdo...ale jak sam powiedział, nie miał już na to ochoty). Piję trochę do tego,że miłość Heathcliffa i Cathy była gwałtowna, namiętna, silna, a uczucie Heathcliffa i Haretona, choć nie tak widowiskowe, bardziej stonowane, wydawało się tym czynnikiem, który pozytywnie wpłynął na Heathcliffa.

Renia234

Zapewne Heathcliff zostal skrzywdzony przez los i zasluguje na wspolczucie a nie potepienie z naszej strony, ale we mnie niestety budzi jak najbardziej negatywne emocje, przez co latwo mi powiedziec: zly. W moich oczach byl odpychajacy, przerazajacy chwilami i naprawde nie darzylam go sympatia. Byc moze gdy siegne po te powiesz jeszcze raz, inaczej spojrze na te postac, odkryje go na nowo (co bardzo bym chciala), ale poki co moje wrazenia sa takie, jak napisalam.

Renia234

To z czym się nie zgadzam w Waszych wypowiedziach: według mnie byli oboje źli. Po pierwsze: to, że się jest zdolnym do miłości nie czyni nikogo automatycznie dobrym człowiekiem. Są różne rodzaje miłości, a ta jest gotowa ranić i karać i mścić się i obwiniać i jeszcze ciągnąć na dno innych, jest pełna dumy itd. A po drugie: na jakiej podstawie uważacie, że ktoś był dobry z natury i stał się zły pod wpływem jakichś wydarzeń w życiu? Każdy ma w sobie trochę piekła i nieba, to wybory życiowe bohaterów dają nam podstawę do oceny moralnej. Nawet jeśli ktoś ma esencjalne podejście do dobra i zła to w tym konkretnym przypadku istnieje wyraźny zabieg autorki, by bardzo zapośredniczyć narrację w książce: czytelnik ->Lookwood -> pani Dean -> Zilla/listy/notatki Cathy itd. O wydarzeniach dowiadujemy się z drugiej, trzeciej ręki. Książka pokazuje, że do ich dusz nie dostaniemy dostępu, ani przez wszechwiedzącego narratora ani postaci drugoplanowe. Ile fabuły trzeba było dowymyślić, żeby w ogóle dało się zrealizować te wszystkie wersje filmowe tak, żeby dać mgliste pojęcie tego, co między nimi było, a i tak ta dzikość dusz nie została oddana tak, jak sobie ją wyobrażałam. Trochę brakowało mi w filmie tego dystansującego widza punktu widzenia. Myślę, że to też przez zbytnie zaniedbanie w wersji z 92 roku tej otoczki trochę zabobonnej i pruderyjnej bojaźni religijnej, która tworzyła kontrast do świata bohaterów. Przykładowo sen Lokwooda podczas noclegu w Wichrowych Wzgórzach czy burza i modły Józefa - takie sceny były w którejś z wersji z lat 60/70. Ale wiele scen je wynagradza - np. ta przepowiednia Heathclifffa z burzą, kiedy oni oboje rzucają wyzwanie siłom wyższym, brak im pokory, kuszą los. Ta mieszanka dzikiej natury i norm cywilizacyjnych - prawo, hierarchia społeczna, religia - daje siłę tej książce, niemal symboliczną i jak parę osób wyżej powiedziało, prawie freudowską, ale wcale przez to niewolną od oceny w kategoriach moralnych: te diabelskie epitety jak najbardziej na miejscu, w końcu diabeł to też taki trickster.

mikoszr

Mam identyczne odczucia. Czytając tę dyskusję cały czas myślałam o tym, iż wychodzenie z założenia, że zdolności do odczuwania miłości jest przejawem dobroci, jest błędne.
"Każdy ma w sobie trochę piekła i nieba, to wybory życiowe bohaterów dają nam podstawę do oceny moralnej." - lepiej bym tego nie ujęła, i to jest druga kluczowa sprawa dla mnie.

Można wgłębiać się w postaci Cathy i Heathcliffa, możemy próbować je rozwiązać, odkryć - ale średnio do mnie przemawia Heathcliff jako topos skrzywdzonego przez los człowieka, który obraca się ku złu. Na tym polega moc tych bohaterów - są inni, mroczni, dzicy, toksyczni.
Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że rozważanie, czy postępowanie Heathcliffa jest sumą spotkanych traum, jest kompletnie nieistotne.

ocenił(a) film na 3
Renia234

a czytałaś książkę? na podstawie filmu można faktycznie odnieść wrażenie, że jedynie mścił się za krzywdy z dzieciństwa, jednak w książce jednoznacznie opisany jest jako z gruntu zły, egoistyczny i przewrotny już od najmłodszych lat.

ocenił(a) film na 8
Renia234

To cygan, jest zły z natury. Zabijanie młodych piskląt pokazało jego prawdziwe oblicze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones