Mnie ten film najwyrazniej nie poruszyl. Juz w scenie zbrodni w wannie mialem dziwne przeczucie, ze cos tu nie gra. Pan Delasalle nie szamotal sie w tej wannie, cos zbyt szybko dal za wygrana i podejrzewalem, ze nie zostal zabity. Nie odczuwalem gestej atmosfery, dopiero pod koniec atmosfera stala sie przyjemnie niepokojaca. Do filmow Hitchcocka "Widmu" daleko.