PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775897}
6,6 11 596
ocen
6,6 10 1 11596
8,0 35
ocen krytyków
Wieża. Jasny dzień
powrót do forum filmu Wieża. Jasny dzień

Dziś widziałam film i mam mieszane uczucia, może ktoś pomoże mi rozwiązać moje dylematy? Widzę bardzo wysokie oceny a ja się waham. Odebrałam kreacje dwóch sióstr jako przeciwieństwa. Starsza odpowiedzialna, świetnie zorganizowana, panująca nad domem, rodziną. I Kaja, która istnieje bardziej w związku z naturą niż społecznością ( sceny powtórzone, gdy słyszymy rozmowy z punktu widzenia Kai to oddalone głosy, przytłumione odgłosami wiatru, wody...). Trochę nieobecna, z tajemniczym, dalekim uśmiechem, to ona budzi matkę ze stanu nieobecności do życia tu i teraz. Ma więc kontakt z duchowością, z istotą egzystencji, kulturowe wymagania są jej obce ( leży nago, naturalnie na trawie w słońcu -siostrę to oburza, zawstydza, bo kultura i wychowanie biorą górę nad naturalnością). To rozumiem i podążam tym tropem, jednocześnie czując pulsujące napięcie - coś stać się musi, a lęk Muli staje się moim lękiem. Montaż scen dziwnych, wizyjnych, niepokojących z tymi z życia normalnej, uporządkowanej i w miarę zgodnej rodziny świetnie prowadzą widza od lęku, niepokoju do ulgi życia codziennego, "normalnego". Jednocześnie pojawiają się domysły. Moje były takie: dlaczego ksiądz przygotowujący dzieci do I komunii, nagle traci z nimi kontakt, przestaje panować nad niesfornymi, ale normalnymi dzieciakami. Przecież ich zna, dotąd sobie radził. Potem prowadząc rytuał - oczywisty, znany mu - gubi się, myli, szuka słów, zamyśla patrząc w słoneczne dzień za oknem. To był dla mnie znak, że nie radzi sobie z trudnym problemem, który go zaprząta - jest ojcem dziecka Kai i teraz to zakłamanie, porzucenie kobiety i własnej córki, a więc fałsz wobec Boga i zaprzeczenie miłości go przytłaczają. Jeśli nie- jest po prostu pijakiem i to ma być takie trywialne w takim filmie??? Nie ma we mnie zgody na takie rozwiązanie. Idąc dalej tropem związku Kai z naturą - truje wszystkich członków rodziny z wyjątkiem matki i dzieci. To sprzeczne z prawami natury - występuje przeciw naturze, burzy porządek! Dlaczego? Gdzie tu konsekwencja? Wyprowadza dzieci z domu - wszystkie podążają gdzieś same - gubią się? Pozostają samotne wśród przyrody? O co tu chodzi? Nie rozumiem - brak mi pewnie wrażliwości. Do tej pory widziałam sceny obyczajowe realistycznie ukazane, sny, wizje bohaterów mieszczą się w moim pojęciu realizmu. A propos - scena, w które Nina widzi księdza i usiłuje wyprowadzić go poza kościół, mówiąc: "Chodźmy stąd", to znowu dla mnie znak, że to jej biologiczny ojciec. Jak wy to rozumiecie???? I zakończenie - dzieci najpierw same w lesie, potem wszyscy podążają łąką - dzieci, które przecież żyją i zmarli i do tego cała wioska??? To nagłe przejście od realizmu do metafory, sceny symbolicznej dla mnie jest niezborne z cały filmem, niekonsekwentne, nielogiczne, fałszywe i ... psuje mi cały film. Kto może mi teraz wytłumaczyć, o co tu chodzi??? Będę wdzięczna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones