Bo ja właśnie z tą durną komedią. Nie z filmem "Forest Gump", "Filadelfia", czy "Bezsenność w Seatle", Nawet nie ze "Skarbonką". Tylko właśnie z "Wieczorem Kawalerskim", oglądanym na koszmarnej kopii VHS. Gdy po latach zobaczyłem Hanksa w "Filadelfii" nie mogłem uwierzyć, że z takiego szajsu dostał się na sam szczyt. Ale przyznaję, że jako dzieciak zaśmiewałem się z tego prostackiego humoru i kloacznych żartów.