,,Wieczór kuglarzy", czyli film o cyrkowcu, który nie wie czego w życiu chce. Z jednej strony pragnie spokoju, ciszy, stabilizacji, a w sytuacji nerwowej mocno wyklina i swoją pracę, swoich przyjaciół i zdradę żony. Czuje się również zhańbiony przez prostackiego aktora, który uwiódł jego kobietę. Kilka razy przechodzi poważny kryzys psychiczny, który prowadzi nawet do tego, że wymierza w siebie pistolet. ,,Nie boję się śmierci!" - mocno wykrzyczał. Jednak ja wiedziałem, że tego nie zrobi, że nie strzeli. A wszystko w prostej, cichej scenie, kiedy mówi, o tym jak bardzo kocha życie.
A na końcu odjeżdza z cyrkiem do innego miasta, aby dać kolejne przedstawienie. Przeklina to wszystko i wszystkich, ale robi to dlatego(choć pewnie tego nie wie), bo to kocha i nie może bez tego i bez swoich przyjaciół żyć.:)
Trzeci film Bergmana, jaki w życiu obejrzałem, ale liczba ta będzie stopniowo wzrastać:) Mogę tylko powiedzieć, że choć ,,Wieczór kuglarzy" to obraz nie tak wybitny jak np. ,,Siódma pieczęć", ale prosta i nieskomplikowana fabuła, zdjęcia Svena Nykvista i gra aktorska sprawiają, że film warty obejrzenia.
Pzdr!:)