W związku z cyklem filmów Bergmana w „Paradoksie” postanowiłem lepiej poznać dzieła autora „7 pieczęci”. Nie zawiodłem się. Jednak, aby czerpać przyjemnośc z oglądania, trzeba być przygotowanym, że metody kina zmieniły się bardzo. 50 lat temu co innego twórców i widzów fascynowało, przyciągało i poruszało.
Mimo, że inny jest odbiór tego dzieła, sądzę, że wiele elementów „Wieczoru…” przetrwało próbę czasu, np.: aktorstwo Gronberga, sceny z pistoletem, z batem. A szczególnie świetna scena: kot obserwujący Alberta, który chce się zabić.
Film podejmuje ważne tematy moralności, odpowiedzialności i przebaczenia, a także problem zderzenia się światów ludzi, którzy są odmienni, albo tak im się wydaje. 7/10