według mnie największymi atutami filmu są piękne zdjęcia i imponująca muzyka... co do samej fabuły mam mieszane uczucia...z jednej strony zdaje się krzyczeć "carpe diem", z drugiej pokazuje jak mało, w ostatecznym rozrachunku, jest chwil wartych wspomnień... w ostateczności wszystko sprowadza się tylko do kilku ulotnych chwil i żalu za decyzjami, których się nie podjęło... jakkolwiek film nie rzucił mnie na kolana, potwierdził słowa mojej przyjaciółki, która zwykła mawiać, że dopiero na łożu śmierci jesteśmy w stanie stwierdzić kto tak naprawdę był miłością naszego życia...