Plus za przedstawienie świata z perspektywy zombiaka. Pewnie nie wszystkim przypadł do gustu pomysł, aby bezmyślne maszynki do pożerania wszystkiego co żywe zamienić w potrafiące czuć istoty, ale mi nawet się spodobał ten zabieg. A porównywanie tego do tfu tfu Zmierzchu (co niektórzy robią) jest raczej chybione. Tamtego wprawdzie nie oglądałem, ale z recenzji i opinii innych wiem, że to mdła historyjka miłosna, która w założeniach miała byc czymś poważnym. Tutaj mamy lekką komedię, której wątek miłosny aż tak nie odstrasza. Wiecznie żywy nie jest jakimś doskonałym filmem, ale daje radę :)
Właśnie też jestem tego zdania. Zmierzch NIESTETY oglądałam ale tylko raz i żałuję, ten film to mi się raczej kojarzy z Romeo i Julia, nawet imiona bohaterów (można tak powiedzieć) są takie same R całkiem dobrze może być Romeo. Film bardzo przyjemny.
No właśnie z tymi imionami miała to być zapewne taka mała aluzja do Romea i Julii, ale żeby nie było aż nazbyt łopatologiczne, to zombiakowi dano po prostu pierwszą literę imienia, aby widz sam się mógł domysleć :) Ba, można nawet iść o krok dalej i powiedzieć, że tak jak w książce Szekspira, w filmie rodziny bohaterów (to jest ojciec Julii i zombiaki z lotniska) nie akceptują z początku związku bohaterów :p No ale to już pewnie nadinterpretacja ;)
Miałam podobne odczucia. Nawet można się dopatrzeć słynnej sceny balkonowej, gdy R przychodzi pod dom Julie.