Film oglądałem z lektorem na polsacie... i gdyby nie to że mówił z opóźnieniem uśmiałbym się dużo mniej niż w rzeczywistości.
Komedia gdzie jest wątek miłosny, happy end, zło przegrywa, jest dużo świetnych lasek, ale oczywiście główna bohaterka jest najlepsza (gdzie się ukrywała przez całe moje życie?), dziewczyny się rozbierają, wóda się leje, a wrogów bohatera spotykają różne śmieszne perypetie. Więcej niż niezły ale chyba nie na tyle żeby nazwać go dobrym.
W każdym bądź razie Kal Penn kolejny raz obronił swoją pozycję grającego role specyficznych żartownisiów.
Ocena: 6,5/10