PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=592843}

Wiek Adaline

The Age of Adaline
7,2 174 930
ocen
7,2 10 1 174930
5,3 10
ocen krytyków
Wiek Adaline
powrót do forum filmu Wiek Adaline

Mój pierwszy wpis na Filmwebie, nie mogłem się powstrzymać.

Pierwsze, co zaczyna drażnić, to lektor. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo po co. Zazwyczaj tłumaczy pseudonaukowe bzdury, co jeszcze bardziej pogłębia efekt zażenowania. Bez nich film byłby o klasę wyższy. Wiadomo przecież o co biega z główną bohaterką, uderzył w nią piorun i tyle. Próba tłumaczenia tego za pomocą pseudonaukowych faktów medycznym językiem widzowi, który i tak nie zrozumie szczegółów (zresztą kogo to obchodzi), była żenująca.

Po drugie, dobroć głównych postaci emanuje niczym tęcza na Placu Zbawiciela w Warszawie. Nie mają wad, są w 100% dobrzy, piękni, czasami tylko los ich krzywdzi. W większości bajek dla dzieci kwestia dobra i zła jest bardziej rozbudowana fabularnie niż w tym filmie.

Trzecie - romansidło takie, że aż kłuje w oczy. Przez prawie cały film mało oryginalne, nieromantyczne momenty "ratuje" muzyka w tle, która jest chyba w każdej scenie. Szpital - melancholijna muzyczka, dom - muzyczka, spacer - muzyczka, wypadek - muzyczka, bohaterka sra - muzyczka.

Nie polecam, film niskich lotów.

eugwas

nie wiedzialem ze jest wersja z lektorem u mnie tylko napisy

arek2010

Chodzi o lektora filmowego.

eugwas

aha

ocenił(a) film na 3
arek2010

Chodzi o narrators.

ocenił(a) film na 5
Lovorica

O co chodzi?

laxman

chodzi o to żeby kapitan nic nie wiedział

eugwas

To się nazywa narrator. :)

ocenił(a) film na 7
arek2010

Hahaha

ocenił(a) film na 2
eugwas

Oj tak... i do tego ten siwy wlos na koniec... ale masz racje - narrator byl "antyprzebojem" tego filmu - no krew mnie zalewala jak zaczynal ta swoja gadke...

Niedawno ogladalem inny film o tym samym - "Czlowiek z Ziemi" (The Man from Earth) - i tamten, pomimo, ze chyba nawet nie byl kinowy (z budzetem 125 RAZY mniejszym niz Adaline), byl 1000 razy lepszy...

Znaczy w kategorii ciekawej historii - bo tutaj mozna by w zasadzie wyciac calkowicie aspekt starzenia sie - chodzilo chyba tylko o wylacznie o "och" "ach" "cmok-cmok" ect.
I jak mam w sumie spora tolerancje na te sprawy - to w Adaline infantylna romantycznosc siegnela chyba zenitu....

ocenił(a) film na 5
BestBeast

Zgadzam się. "Człowiek z Ziemi" to super film. Ciekawe jest to, że to żenujące wyjaśnienie - co się stało - pasuje w 100% również do "Człowieka z Ziemi", tyle tylko, że w "Człowieku" jest zupełnie nie potrzebne.

BestBeast

bedzie kontynuacja czowieka z ziemi .

ocenił(a) film na 6
BestBeast

Dwa różne filmy, tylko wątek główny się zgadza. Następnym razem pomyśl co piszesz.

ocenił(a) film na 3
RAC_79

Masz rację. Te dwa filmy tak bardzo różnią się klasowo, że nie powinno się ich nawet porównywać.

BestBeast

ten co był nieśmiertelny i nie wiedział dlaczego? wg zmarnowali potencjał. mogła być ciekawa i głęboka historia a wyszło takie dziwadło opowiedział co pamięta i film się skończył zupełnie pozbawiony sensu do niczego nie dąży. po prostu mieli pomysł i tyle nic z tym nie zrobili nie rozwinęli będzie gościu i tyle żadnej historii nie opowiedzieli tylko przestawili postać i nic poza tym. przynajmniej tak to zapamiętałem bo dawno już oglądałem ale pamiętam że szkoda mi było ciekawego pomysłu na film który zmierza donikąd.

ocenił(a) film na 3
eugwas

Zgadzam się absolutnie! Ckliwa masakra, żenująca nuda. Żadnych plusów! No może scenografia i kostiumy jakoś dają radę.

ocenił(a) film na 3
Lovorica

zgoda. Jak zazwyczaj w takich produkcjach bohaterka mdła i bez osobowości, robiąca burdel z życia z kompletnie niezrozumiałych powodów, kompletnie zmarnowany pomysł. Gówno w błyszczącym papierku. Kto lubi ten motyw niech czyta Doriana Graya - czyta, a nie ogląda.

ocenił(a) film na 3
ChyzyRuj

Dokładnie tak.

eugwas

Zgadzam się całkowicie,mdły gniot,tylko dla Blake obejrzałam ale śmiertelnie nudny

mona1710

To dziwne, nie jestem żadną beznadziejną romantyczką, ale to był pierwszy film od dawna, który oglądałam z zapartym tchem.

ocenił(a) film na 9
Kasia1199

ja również. Jak dla mnie piękny film- dawno nie widziałam podobnego obrazu.

ocenił(a) film na 5
kolmananna0309

Jest taki szczyszczony że można było całą historię skręcić w 15 minutach. To nawet nie jest melodramat, bo melodramaty tak się nie kończą. To jakiś dziwny mieszaniec zamykający się w ładnych obrazkach.

ocenił(a) film na 5
Enterraz

Romans, zwykły romans.

Leszy2

Do tego lekko obrzydliwy romans. Najpierw kochał ją ojciec, później syn. Dziwaczne będą zjazdy rodzinne.

ocenił(a) film na 8
Kasia1199

Zdecydowanie się zgadzam, już dawno nie widziałam takiego dobrego filmu w takiej tematyce. Ponad to świetne role, bardzo poruszające i to pomimo niedorzecznego pomysłu o "nieśmiertelności".

ocenił(a) film na 5
Fistaszek_jm

Obejrzyj sobie "Człowiek z Ziemi" film opisuje dokładnie identyczny przypadek, z tym, że ma nie 107 lat ale kilkanaście tysięcy. A film o wiele, wiele lepszy.

Leszy2

Witam. Przeczytałem Twój komentarz, po czym obejrzałem "Człowieka z Ziemi". Chciałem podziękować, bo to na prawdę dobry film. Szkoda tylko, że nie skończył się znakiem zapytania. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
jnkArt

Sorry, ale jaki masz znak zapytania w "Wieku Adaline"?

mona1710

ja zakończyłam, w 23ej minucie oglądanie tego filmu, zorientowałam się , że to gniot jak " Drzewo życia" czy " Ciekawy przypadek Benjamina Buttona "... amerykanie nic juz nie potrafią wymyślić , taki scenariusz z d..... Polecam kino skandynawskie-rewelacja,!!!!!!! teraz i tak większość obecnych filmów amerykańskich zaczyna powstawać kopiując od Skandynawów pomysły np : " Bracia" skandynawski z 2004r. , amerykański z 2009 r.,

baskaverano

Hola hola, akurat "Ciekawy przypadek.." to Bardzo DOBRY film!

użytkownik usunięty

tak.

ocenił(a) film na 3
baskaverano

Popisuje się po sprzeciwem, "Ciekawy Przypadek..." jest świetny, a w porównaniu do tego nawet genialny.

ocenił(a) film na 3
baskaverano

Dokładnie! Ciekawy przypadek Benjamina Buttona to zupełnie inna liga, nie ma co porównywać.

eugwas

Jakoś mocno emocjonalny ten Twój wpis.
Masz prawo oczywiście, jak każdy z nas, wyrazić swoją opinię. Zarzuty jednak, jakie przedstawiłeś wydają mi się wyolbrzymione.

Narrator wprowadza w klimat filmu i całą historię. Nie było go wcale dużo i nie był drażniący, wg mnie. Pseudonaukowe bzdury, jak to określiłeś, nie mają w tym przypadku żadnego znaczenia, ponieważ nikt za bardzo nie zwraca uwagi czy są możliwe czy nie. Cały ten dziwny przypadek Adaline nie jest możliwy, więc co za różnica ile sensu zawierają wywody medyczne narratora. To tylko tło do tego, co się wydarzy od tego momentu.

Co do głównych postaci i ich 100% dobroci... nie wiem na jakiej podstawie taki wniosek. Ani one dobre mi się wydały ani złe, ani specjalnie piękne. Raczej zwykłe, normalne, bez przejaskrawiania jakichkolwiek cech. A odniesienie do bajek zupełnie nietrafione.

"Trzecie - romansidło takie, że aż kłuje w oczy"
Ale to chyba z założenia miało być romansidło. Melodramat to i romansidło i dramat. Czyli dokładnie to, co ten film oferuje. A "muzyczka" takie ma właśnie zadanie, żeby nadać danej scenie odpowiedni klimat, albo go podtrzymać, albo spotęgować. Zatem wszystko na plus. U Ciebie, jak widać, spotęgowała rozdrażnienie :)
Najwyraźniej film nie trafił w Twoje gusta. Zastanawia mnie tylko czego się spodziewałeś sięgając po melodramat. Ja na przykład nie gustuję w horrorach (dla mnie wszystkie horrory są niskich lotów, jeżeli w ogóle są zdolne oderwać się od dna) i nie ma możliwości, żebym obejrzała dobrowolnie film, który w gatunku ma napisane: horror. I dzięki temu unikam irytacji :)

dorcus

Wpis nie jest emocjonalny. Raczej film próbuje grać na emocjach - nieumiejętnie. Choć dla niektórych melancholijna muzyka w tle i randka w byle miejscu wystarczą, aby wzbudzić emocje. Dla mnie to jest zbyt mało. Co innego emocje związane z poczuciem zażenowania...

Skoro pseudonaukowe bzdury nie mają znaczenia to po co występują w filmie? Jednak lepiej zostawić kłamstwo bez odpowiedzi niż tłumaczyć je "na siłę". Dobrym zabiegiem byłoby po prostu niedopowiedzenie. A tak to jest robienie z widza idioty.

Główni bohaterowie są bez wad. W ogóle ten cały zbieg okoliczności, że bohaterka trafiła na syna swojego kochanka z przeszłości - na wygranie w Totka są większe szanse :D Ale w porządku, rozumiem, że uczucia do ojca zostały, więc syn podświadomie dostał zielone światło. Oczywiście, że bohaterowie są piękni - zarówno ona (chuda blondi), jak i on (wysportowany, bogaty).

Są melodramaty i melodramaty. Jak prześledzisz mój profil, zauważysz, że wiele z nich otrzymało wysoką ocenę. Gustuję w dobrych filmach, nie w gatunkach.

eugwas

Wszystkie filmy próbują grać na emocjach. I to czy nam się podobają czy nie zależy właśnie od tego, jakie emocje w nas wzbudzą. Takie jest moje zdanie.
"Oczywiście, że bohaterowie są piękni - zarówno ona (chuda blondi), jak i on (wysportowany, bogaty)."
no cóż... chuda blondi nie dla wszystkich jest piękna. W tym konkretnym przypadku muszę przyznać, że Age of Adaline jest pierwszym filmem z Blake Lively, który obejrzałam właśnie ze względu na jej irytującą, w moim odczuciu, urodę. Bogaty i wysportowany mężczyzna to też za mało, dla mnie, żeby uznać go za pięknego. Musi mieć to "coś"... w oczach, wyrazie twarzy, sposobie poruszania się, zachowania itd itd. To znów kwestia gustu.
"Gustuję w dobrych filmach, nie w gatunkach."
Tylko widzisz, dla każdego z nas "dobry film" oznacza coś innego. Dla mnie dobry film to ten, który do mnie trafi, w ten czy w inny sposób. A to już jest kwestią bardzo indywidualną i zależy od wielu czynników. Niezbyt często moja ocena filmu pokrywa się z oceną na filmowych portalach. Z doświadczenia też wiem, że najczęściej te najbardziej chwalone przez krytykę "dobre filmy" okazują się dla mnie nieporozumieniem.

dorcus

Skoro wszystko jest kwestią gustu, to całe te fora na Filmwebie nie są potrzebne ;)

eugwas

można by było tak to uprościć :)
tyle, że jak widać większość z nas ma potrzebę podzielenia się swoją opinią z innymi, stąd taka wrzawa na forach :)

dorcus

Nie każdy film usilnie próbuje grać na emocjach. Są filmy, które przede wszystkim opowiadają historie, a emocje, jako dodatek, pozostawiają widzowi. A są filmy, które koncentrują się przede wszystkim na wywołaniu konkretnych uczuć i takie filmy są słabe według mnie.

Co do urody głównych bohaterów, to oczywiście kwestia gustu, co ktoś uznaje za ładne, ale aktorzy odgrywający główne role wpasowują się w obowiązujące obecnie w naszej kulturze kanony piękna i widać, że zostali dobrani w ten sposób, żeby spodobać się jak największej ilości odbiorców. Raczej mało kto nazwie brzydkimi szczupłą kobietę o regularnych rysach i wysportowanego mężczyznę. To po prostu ma się podobać

ocenił(a) film na 8
eugwas

"Gustuję w dobrych filmach, nie w gatunkach."

Nice. Ocena pod tezę, zarzuty wydumane, subiektywność aż kipi. A wpis to tylko racjonalizacja. I za dużo w nim Twojego ego. W zasadzie cały wpis o Tobie. Dobrze, że wiemy, że gustujesz w dobrych filmach. ;-) Ale skoro to pierwszy wpis na FW, to wiele wyjaśnia.

użytkownik usunięty
Uh_Huh

i co z tego, ze "subiektywność aż kipi"? nie wolno być subiektywnym?

ocenił(a) film na 8

Pewnie, że wolno. A kto zakaże? ;-) Tylko trzeba odróżniać pomiędzy wypowiedziami o swoim stosunku do A i wypowiedziami o A. Te drugie mogą być interesujące dla wszystkich, te pierwsze - dla fanów wypowiadającego się. Najgorzej, gdy się to myli samemu autorowi, nie odróżnia tego co mu się (nie) podoba od tego co ma miejsce.

użytkownik usunięty
Uh_Huh

Co? Czyli jeśli moje opinie nie są zbieżne z Twoimi to powinienem je zachować dla siebie?
Tym bardziej, ze to nie jest opis obiektywnych zjawisk fizycznych, ale wrażeń z filmu. jedyne co ma miejsce to decyzja że dany film obejrzysz, reszta to już sprawa indywidualna.

ocenił(a) film na 8

Postawię Ci piwo, gdy wywiedziesz logicznie założenie Twojego pytania z moich wypowiedzi. Założenie brzmi: "jeśli opinie osoby o nicku Sulinar_2 nie są zbieżne z opiniami Uh-huh, to ten pierwszy powinien je zachować dla siebie".

Napisałem o czymś innym, pomyliła Ci się rozbieżność opinii z ich subiektywnością. Rozbieżność opinii może występować także w przypadku ujęć przedmiotowych. Chodzi o to, że wypowiedzi o rzeczy oraz o rzeczy jak mi się jawi, co mi się wydaje, jak mi się podoba różnią się przedmiotem (nastawieniem). Większość tego nie rozróżnia.

ocenił(a) film na 8

Np. Ty napisałeś, że chodzi (zawsze? komu?) o opis wrażeń z filmu. Mnie na przykład Twoje albo kogoś innego wrażenia z filmu nie interesują, natomiast Twój opis i ocena filmu tak. Kumasz?

użytkownik usunięty
Uh_Huh

Tylko, że ja tego tak nie rozróżniam. Dla mnie opis i ocena są zbieżne z wrażeniami. Dlatego cała dyskusja o filmach ma sens. Jeśli obejrzysz film to nie istnieje on w Twojej głowie, a istnieją tylko wrażenia z jego obejrzenia, obojętnie jak się nie będziesz starać. Chyba, ze masz coś w stylu pamięci absolutnej, ale to by było nudne. O ile jeszcze opis można z "subiektywności" próbować wyczyścić to oceny się nie da.

ocenił(a) film na 8

No to z estetyką i epistemologią jesteś na bakier. To co różne, powinno być odróżniane. A kwestia oceny niezależnej od subiektywności jest częściowo sprawą kompetencji, czy jak to się brzydko mówi - profesjonalizmu. Tego się uczy, lecz wcale nie jest takie trudne do opanowania, jeżeli tylko ktoś potrafi być krytyczny i bezstronny. Ciekawi mnie skąd przekonanie, że "O ile jeszcze opis można z "subiektywności" próbować wyczyścić to oceny się nie da." U kogo się nie da? U Ciebie? U innych podmiotów oceniających? A to skąd Ci wiadomo? Przecież to kwestia empiryczna czy X ocenia przedmiotowo czy subiektywnie. Wydaje mi się, że pomijając kwestię nieuzasadnionej i błędnej tezy z ostatniego zdania - mieszasz nadal to co podmiotowe, z tym co ocenne. Czyli mieszasz zakres czy referencję tych terminów. Tymczasem można oceniać zarówno czy film mi się podoba, jakie wrażenia na mnie robi, jak i jego stronę formalną, treściową etc. Subiektywny, to tyle co podmiotowy, a nie błędny. Nie ma też tożsamości zakresu tego co podlega ocenie z tym co podmiotowe, te sprawy się krzyżują.

użytkownik usunięty
Uh_Huh

Nic z tych rzeczy. Po prostu się z tym nie zgadzam. To jest w ogóle dziwna rozmowa. Nie pisze tutaj o terminach i definicjach bo mało mnie to interesuje, a co więcej jest jałowe.
W każdym razie jeśli oceniam czy film mi się podoba albo jakie na mnie robi wrażenie, to przecież wywarł na mnie wrażenie również, a może głownie, przez stronę formalną czy to tam chcesz. Sprawa, jak to określasz profesjonalizmu, określa tylko większą świadomość odbiorcy - staje się on świadomy tego co mu się podoba i dlaczego, ale jednocześnie jest tez bardziej wyczulony na sprawy formalne.

ocenił(a) film na 8

Myślę, że się nie porozumiemy tym razem.

użytkownik usunięty
Uh_Huh

Nie zawsze się dyskutuje, żeby się porozumieć. Często wystarczy wymieniać poglądy.

No ale faktycznie już zaczynałem podobnym bełkotem pitolić jak Ty ;)

"Nie ma też tożsamości zakresu tego co podlega ocenie z tym co podmiotowe, te sprawy się krzyżują."
To jest jedno z najśmieszniejszych zdań jakie czytałem w życiu, nie zw względów merytorycznych ale przez samą konstrukcje. Chyba to użyję w moim nowym scenariuszu. Na co dzień tez mówisz w ten sposób? To nic osobistego, po prostu tak się zastanawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones