PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=391799}

Wiem kto mnie zabił

I Know Who Killed Me
4,8 10 858
ocen
4,8 10 1 10858
Wiem kto mnie zabił
powrót do forum filmu Wiem kto mnie zabił

UWAGA!!!!
Temat zawiera SPOILERY, także osoby, które nie ogladały filmu proszę omijac ten wątek.


Jestem po obejrzeniu filmu. Sceny tortur obrzydliwe ale nie o tym chcę pisać. Zastanowiła mnie ta cała historia i polatałam po necie w poszukiwaniu opinii innych widzów i dogrzebałam się do dosc głebokiej analizy filmu. Interpretacji, która ze słabego i obrzydliwego filmu zrobila całkiem niezły film. Ciekawa jestem czy Wy równiez po obejrzeniu tego filmu wyciagnęliście podobne wnioski?


Tłumaczenie z amerkańskiego forum na jednym z portali filmowych.

Cała historia z Dakotą działa się w głowie torutrowanej Aubrey. Dziewczyna cierpiała nieludzkie katusze i rozpaczliwie pragnęła innego zakończenia niż to, jakie ją czekało w rękach seryjnego mordercy. Więc wymysliła sobie inne zakończenie w głowie.

W filmie Aubre Fleming nie miała pojęcia kim był jej porywacz i nigdy się tego nie dowiedziała. Poddawana nieludzkim torturom, będąc na granicy obłędu, wymysliła sobie Dakotę, swoja bliźniaczkę, która nie miala styczności z zabójcą ale cierpiala wraz ze swoją "siostrą" poprzez bliźniacze stygmaty (miała takie same rany jakie sadysta zadawał Aubrey). Wymysliła sobie (Aubrey), że poprzednia ofiara zabójcy także była studentką z zamożnego domu, której nauczycielem gry na pianianie był ten sam mężczyzna, który uczył Aubrey. Aubrey w desperacji, ujawnienia tozsamości swojego kata wmówiła sobie, iż był nim własnie nauczyciel gry na pianinie. W glowie Aubrey, "Dakota" zabija nauczyciela i ratuje Aubrey (odkupuje pochowaną żywcem Aubrey). Jednakże to wszytko nie jest prawdziwe... Wszytsko to jest tylko historią, którą wmówiła sobie Aubrey... historą w którą uwierzyła, by odciąć się od brutanej rzeczywistosci, od bólu, strachu i świadomosci, że jej własna śmierć jest nieuchronna.

Wiele nieprawdopodobnych zdarzeń wskazuje na to, że historia Dakoty, była jedynie goracym pragnieniem/fantazją Aubrey, która tworząc te drugą rzeczywistość nie dbała o szczególy i niedociągnięcia.

Bliźniacze stygmaty - kiedy Aubrey jest torturowana, identyczne rany pojawiaja się znikad na ciele Dakoty... prawda jest jednak taka, że Aubrey nie do końca udaje sie uciec przez rzeczywistoscia i horrorem, który przezywa i owe okaleczenia Dakoty są "przeciekami" z prawdziwego świata... Podobnie jak z pigułką amfetaminy, którą porywacz podaje Aubrey, by była świadoma przez cały czas co ja spotyka i nie straciła przytomnosci podczas tortur... identyczną, długą, niebieską tabletkę łyka Dakota w swoim świecie. Tak samo "przeciekiem" z rzeczywistosci jest informacja o niebieskich, gumowych rękawiczkach... Takie rekawiczki nosił porywacz znecając się nad Aubrey... a Dakota, budzac się w szpitalu i widzac podobne rekawice na ekach pielegniarki wpada w histerię... później zresztą mówi o nich Policji... gdyby historia Dakoty była prawdziała, nie mogłaby miec pojecia o takich detalach jak rekawiczki zabójcy...

Z pólki : "inne niedorzecznosci i niedociagniecia": Ojciec Aubrey wykrwawia się w nienaturalnie krótkim czasie... natomiast "zabójca" po ciosie nożem w krocze i szyję pozaostaje "na chodzie" zbyt długo. Zawansowane protezy, zbyt zaawansowane jak na nasze czasy. Ojciec przyznaje się dakocie, że kupił Aubrey od zaćpanej prostytutki, która urodziała bliźniaczki bo jego żona poroniła... oczywiscie w rzeczywistosci nie mogłoby miec to miejsca bo: jak prostytutka wyjasniłaby znikniecie jednego dziecka... no i jakim sposobem ojciec wyjasniłby lekarzom cud pojawiania się zdrowego dziecka w miejsce martwego... wiele jest takich rzeczy ale jesli wierzyć, że cała historia dzieje się w głowie zszokowanej, torturowanej i oszalałej z bólu dziewczyny to takie detale przestaja mieć znaczenie... bo ważne jest pozytywne zakończenie a nie niedporacowane szczegóły.

Najprawdopodobniej prawdziwym zabójca był ogrodnik. Widzimy go przecież w podświadomosci Dakoty, choc go nidgy nie spotkała... Jakaś cześć Aubrey musiała wiedziec, że to On, choc nigdy nie widziała jego twarzy w pełnym świetle i pratycznie non stop była w agonalnym stanie. Co wiecej poprzednia ofiara, równiez była dziewczyna z zamoznego domu wiec ogrodnik mógł pracowac równiaż dla jej rodziców i tak własnie wybierac ofiary. Co więcej miała motyw... mianowicie: piekna bogata dzieczyna uwaza, że nie jest jej godzien. Oczywista wskazówką jest różniez to, że Dakota, jako pierwszy traci środkowy palec prawej ręki... ten sam, który pokazła Aubrey ogrodnikowi, kiedy próbował z nia flirtować... Jakby zabójca chciał ją ukarać za upokorzenie odcinajac najpierw wlasnie tę czesc ciała.

Chwila w której Dakota odkopuje i ratuje Aubrey jest w rzeczywistosci chwilą śmierci Aubrey. Tak naprawde porywacz nie zakopał Aubrey żywcem tylko zakatował na śmierć (poprzednią ofiarę zrzucił bezceremonialnie z mostu dlaczego miał więc robic wyjątek dla Aubrey)... Całą sytacje z pochówkiem Aubrey wymysliła w głowie, by Dakota mogła ja uratować... tak wiec, gdy obie patrza na siebie i Aubrey uśmiecha się z ulgą do Dakoty i obie ogarnia spokój... jest tak naprawdę końcem Aubrey, kiedy odpływa cały ból i strach razem z jej zyciem... z tym, że Ona umiera w rekach mordercy ale w swojej główie jest ocalona. Zaanie zostało spełnione... Zmieniała zakończenie... ale tylko dla siebie bo dla świata Aubrey Fleming umarła.

Generalnie cały film jest historia tego co moze dziac się w główie, młodej, kreatywnej, początkujacej pisarki (chodzi o mozliwsci twórcze i bujna wyobraźnię), która poddana nieludzkim torturom, podtrzymywana na środkach pobudzających, by wyraźniej i dotkliwiej odczuwała każdą krzywdę, na skraju obłedu i wytrzymałosci psychicznej zaczyna uciekać w głab swej psychiki, by odciac się od horroru jaki ja spotkał. Jak próbuje ratowac życie tworząc w głowie swoje wybawienie...


I co Wy na to???

ocenił(a) film na 9
Claudette_2

Musze przyznac ze swietna interpretacja - w sumie chyba trafna i troche mnie to zmartwilo.Chcialam wierzyc ze to zakonczenie bylo prawdziwe.

ocenił(a) film na 6
Claudette_2

No całkiem niegłupie, tym niemniej dlaczego Aubrey miałaby utożsamiać z zabójcą nauczyciela gry? Rozumiem, gdyby on się nad nią jakoś psychicznie znęcał (oj, wiem ja jak to jest, sama niejedno przeżyłam (:P), ale bez przesady), ale tak?

Swoją drogą ja też kiedyś miałam sen, że mnie chciał nauczyciel muzyki zadźgać, ale zdążyłam przed nim zwiać wraz z nóżką od wiolonczeli (ten taki szpikulec), której mogłam użyć w akcie samoobrony - bo w tym czasie, jak miałam ten sen, to na tym instrumencie grałam :)

berenika84

No ok ale skoro to ten ogrodnik jest prawdziwym zabójcą, bo nawet faker sie zgadza, to czemu przyparza Aubrey prawą reke woskiem i ją odcina, tak jak i prawą stope? Bo to wygląda bardziej na zemstę nauczyciela muzyki, Aubrey grała ręką na fortepianie, zrezygnowała z lekcji, straciła rękę. Aubrey przyciskała na pianinie te stópki na dole fortepianu, zrezygnowała z lekcji, straciła stopę. I nie widze powodu, aby Aubrey w cierpieniach ułożyła taką historię, że to właśnie ten nauczyciel ją tak katuje, bo czemu niby akurat ten nauczyciel, kim on był takim ważnym, żeby to akurat jego Abrey w podświadomości gdy cierpiała wybrała na tego psychopate, skoro rzekomym psycholem byl ogrodnik...? Musiała wiedzieć, że to ten nauczyciel, czuła to po samych torturach... No i nie wierze, że zwykła dziewczyna mogła ułożyć w głowie taką historie podczas cierpień. Wiem, że lubiła pisać, ale gdybym nawet była Shekspirem to nie wymyśliła bym sobie takiej skomplikowanej historii podczas tak strasznych, odrażających tortur. Chociaż opis wygląda przekonywująco, ja jednak wierzę w to co działo się w filmie.

Black_Martini

i sorry ale nigdy nie odróżniałam fortepianu od pianina i odwrotnie xD

Black_Martini

pianino jest małe i nie ma tego tyłu, gzie w fortepianie są rozciągnięte struny w poziomie. W pianinie jest to w pionie.

a co do filmu. Motyw bliźniaczek najbardziej rzucający sie w oczy, to oczywiste. Jednak niektóre elementy, jak motyw środkowego palca, który wzkazywałby jednak innego zabujcę, mało prawdopodobny fakt podmienienia noworodków ( testy DNA Dakoty sie "zgadzały" tak? to znaczy, ze zgadzały się z DNA rodziców, co byłoby niemozliwe, gdyby Aubrey była podłożonym dzieckiem , no i samo zakonczenie, takie właśnie, że ocs sie jednak kończy ( wzrok Aubrey, nareszcie wolnej od bólu . To dla mnie wskazywałoby, ze iterpretacja byłaby słuszna, jednak..

Chodzi o to, że ten film raczej można na siłę podstawic, do tej interpretacji. Niewiem, może zamysł scenariusza był własnie taki, ale w takim razie, reżysersko film tego nie oddaje. Bo naprawdę, większośc ludzi nie zastanawiałaby sie nad drugim dnem i przyjęła do wiadomości, że one były bliźniaczkami. Nawet pomimo pewnych niedokładności. PO prostu brakowało czegoś, co chociaż trochę naprowadziłoby na mysl, że może jednak nie wszystko jest takie jakie sie wydaje być.

Pomimo wszystko uważam, że to jednak działo sie w umyśle Aubrey, choć twórcy mogli troszeńke to zaakcentować.

Claudette_2

Po przeczytaniu tej interpretacji i ponownym obejrzeniu filmu faktycznie odkryłem drugie głębsze przesłanie tej historii. Oto sceny, które wzbudziły moje wątpliwości co do pierwotnego założenia filmu. Pierwsza z nich ma miejsce podczas gdy Dakota leży z chłopakiem Aubrey (Jerrodem) opowiada swoją historię a na zakończenie podsumowywuje ją następującymi zdaniami:
,,Czy to wystarczy żebyś uwierzył w duchy"
,,Pewnie dlatego duchy nie odpoczywają"
,,Bo nic już nie zostało oprócz bólu"
Zwłaszcza to ostatnie zdanie sugerowałoby, że tak naprawdę dla Aubrey nie pozostało już nic innego jak tylko ból i nieuchronna śmierc.
Zastanawiająca jest równierz scena w której Dakota podchodzi do grobu wcześniej zamordowanej dziewczyny (Jennifer Toland) ale przez chwilę widnieje na nim napis Aubrey Fleming co mogłoby oznaczac, że faktycznie dziewczyna umarła (ale w takim wypadku nie mogłaby powstac dalsza częśc historii) więc bardziej prawdopodobne, że Aubrey jest bardzo bliska śmierci.
Równierz zakończenie filmu jest tyleż dziwne co bynajmniej niejednoznaczne tzn. Ok z pozoru Aubrey zostaje odnaleziona i uratowana przez Dakotę ale co dzieje się dalej...
Dakota nie zabiera ze sobą Aubrey, nikt nie przychodzi im z pomocą. Obie dziewczyny są same a Dakota kładzie się obok Aubrey (która leży dokładnie tak jak układa się ciała w trumnach). Dodatkowo muzyka, która leci w tle ma zbyt tajemniczy nastrój i bardziej sugerowałaby nadchodzącą śmierc niż szczęśliwe zakonczenie...
Zatem kulminacyjna scena jest tak naprawdę dopełnieniem okropnych cierpień jakich doznała Aubrey z rąk psychopatycznego mordercy i jej śmierci, która zakończyła powolną i bolesną agonię głównej bohaterki.

Teraz jestem już przekonany, że reżyser celowo nadał tej z pozoru ,,banalnej" historii drugie bardziej tajemnicze oblicze, które czyni ten film naprawdę bardzo wyjątkowym.

Claulette dzięki za znalezienie i wstawienie tej interpretacji...

Juice001

no masz racje ciekawa interpretacja to bardzo głęboki film ale wole wierzyć żę Dakota istniała i że drań dostał nauczke ;p.
Smutna troche myśl tego co Aubree przeżyła i do tego ta pigułka :/

ocenił(a) film na 8
Claudette_2

To jest bardzo ciekawe, ale ja myślę, że jakby to była prawda, że Dakota ni istnieje to na końcu filmu byłaby jakaś mała podpowiedź, bo w ten sposób tylko nieliczni by wpadli, że to wszystko mogło być tak. Poza tym kupienie dziecka od prostytutki wcale nie jest żadnym dowodem. Myślę, że to nie problem i to, że ten nauczyciel powinien od razu paść, przecież jak organizm jest w szoku to różne rzeczy mogą się dziać.

ocenił(a) film na 6
nika_11

Genialna interpretacja,jednak wydaję mi się że te dowody na to to raczej niedociągnięcia reżysera i scenarzysty(film zbiera naprawdę kiepskie recenzje) nie sądzę żeby miał być aż tak głęboki czego żałuję bo byłby arcydziełem gdyby tak to miało wyglądać i zostało dobrze wykonane,poprostu zbyt mało faktów w trakcie filmu wskazuje na taką fabułę,ktoś może powie że trzeba się domyśleć ale nawet na domysł zbyt mały nacisk jest położony.Istnieje też możliwość że reżyser tak to właśnie widział(może wskazywać na to fakt że wspomnienia Dakoty wyglądają psychodelicznie
bardziej niż prawdziwie)ale nawet jeśli... to zostało to źle wykonane i zdecydowana większośc widzów niema prawa tak odebrać filmu ponieważ prawie nic na to nie wskazuje.Jeśli reżyser niemiał takiej fabuły na myśli (co wydaje mi sie bardziej realne) to gratuluje interpretacji temu kto to napisał,bo przebił reżysera w tym momencie i naprawdę chciałbym żeby ten film tak właśnie wyglądał.Jeśli natomiast taki był zamysł
scenariusza to mimo że nic na to nie wskazywało to i tak dobrze bo być może z każdym jego filmem będzie lepiej,jest początkujący,może sie rzucił na zbyt głęboką wodę na początek i jeszcze nie potrafił sam tego wszystkiego ogarnąć.Tak czy siak mi się film podobał i sądzę że recenzję tego tytułu są zbyt krytyczne,geniusz to niejest ale napewno całkiem przyzwoita pozycja.

ocenił(a) film na 6
LuQar

Dodam jeszcze...Juice napisał(a) że na końcu filmu zaskakujące jest to że nikt nie przychodzi z pomocą,że ogólnie koniec mroczny...to dobry argument ponieważ spotkanie 2 osobowośći i jakby zlanie w 1 może odzwierciedlać śmierć Aubrey a każda sekunda bliżej upragnionego ratunku była tak
naprawdę sekundą bliżej śmierci bo właśnie śmierć była dla niej jedynym wybawieniem w rękach sadysty.

ocenił(a) film na 3
LuQar

Powtórzę to, co napisałam wcześniej. Dawno nie widziałam takiej ilości nonsensów w jednym filmie (A MOżE NIGDY?).
Ludzie! Nie doszukujcie się tu drugiego dna! Moim skromnym zdaniem cała historia działa się naprawdę, a nie w głowie Aubrey. Ona nie wymyśliła Dakoty. Próbujecie wytłumaczyć sobie dziury w kiczowatym scenariuszu i poszukujecie tu głębi i psychologizmu, którego nie ma. Jeżeli chcecie obejrzeć coś takiego polecam np. "Zagubioną autostradę". A może ten film jest po prostu dla mnie zbyt ambitny?
Reżyser nie potrafił w odpowiedni sposób opowiedzieć historii. Tutaj nic nie trzyma się kupy! A ta emocjonalna więź bliźniaczek? To już naprawdę przesada... Odpadające ręcę, nogi...
Scenarzysta również się nie popisał. Jego scenariusz jest pełen niedociągnięć.
Zdjęcia... No cóż... Nie jest tragicznie. Ale ten kolor niebieski! Po pierwsze - zrzynka z Lyncha. Po drugie - jest go aż za dużo. Z ekranu aż leje się farba. Po obejrzeniu tego filmu przez tydzień nie założyłam nic niebieskiego.
P.S. Jeden plus filmu: przez jakiś czas naprawdę intensywnie główkuje się nad rozwiązaniem historii.

ocenił(a) film na 3
xandrale_b

Może jestem uprzedzona, ale jak ktoś może to obejrzeć więcej niż raz? Nie oceniam filmów "po okładce" dlatego mimo tego, że spodziewałam się porażki obejrzałam ten film. Miałam nadzieję na miłe zaskoczenie. Ale niestety. LiLo może i nie jest złą aktorką, ale role jakie wybiera wołają o pomstę do nieba.

ocenił(a) film na 8
xandrale_b

Tak Lola, faktycznie jesteś uprzedzona i w dodatku nie wiem dlaczego tak Ci przeszkadza to, że komuś może się spodobać film, który Tobie się nie podoba. Może spróbowałabyś wcielić w swoje życie trochę więcej tolerancji? Nie mówiąc już o tym, że jeśli nie rozumiesz powyższej interpretacji - jeśli jest dla Ciebie zbyt skomplikowana i wydaje Ci się, że są w niej jakieś luki - no to nienajlepiej to świadczy o Twoich zdolnościach rozumienia. Rozumiem więc, że starasz się zaprzeczyć temu, że ktoś może zrozumieć coś, czego Ty nie rozumiesz, ale wybacz no - nie jesteś wyrocznią i ludzie mają prawo i do własnego zdania i do rozumienia rzeczy, które dla Ciebie są nie do ogarnięcia.

Eleonora

Eleonora, Ty znów zarzucasz komuś, że nie rozumie "genialnego" filmu, który Tobie się sposobał :)))
A może po prostu Ty lubisz kakę, w której jest dużo krwi i mordowania (przeczytałam Twoje wypociny pod "Pachnidłem") i doszukujesz się w niej sensu? CAŁKOWICIE ZA LOLĄ! Film jest niewypdałem.

ocenił(a) film na 8
Elif

elif niestety nic nikomu nie narzucam. W tym temacie to Lola narzuca Claudette swoje zdanie i oświeca ją, że w ogóle nie powinna się doszukiwać niczego w tym filmie. Jak pisałam: więcej tolerancji dla cudzych poglądów. Jak macie ochotę napisać, że wam się dany film nie podoba to piszcie, ale bez takich złotych porad, co kto powinien myśleć i uważać. Ja osobiście prawie nie piszę postów pod filmami, które mi się kompletnie nie spodobały, bo uważam, że nie ma to żadnego sensu. Jeśli są ludzie, którzy z danej produkcji cos wynieśli, czy coś im się spodobało to niech sobie o tym podyskutują. Po co to psuć? Naprawdę tak bardzo Ci przeszkadza, że ktoś ma coś do powiedzenia? Wiesz jak widzę takie osoby, jak w tej chwili Ty, czy Lola, które agitują do krytyki agresywnymi i pustymi postami pod tematem zawierającym pozytywną dyskusję filmu, mimo istnienia dużej ilości tematów krytykujących, gdzie mogłyby się swobodnie wpisać i odnotować swoje poparcie - to przychodzi mi do głowy tylko to, że jesteście po prostu bardzo złośliwe i zawistne.

xandrale_b

Skoro nie wymyśliła Dakoty to skąd do cholery wiedziała jak ona ma na imię? A opowiadanie w jej laptopie zatytułowane "Dakota"? Opowiadające historię z drugą, niby prawdziwą matką? Przecież powstało dużo wcześniej. Zamysł scenarzysty naprawdę był ambitny ale co do reszty się zgadzam; scenariusz pełen niedociągnięć, natrętna symbolika w kolorze niebieskim wkurzająca. A przede wszystkim zbyt mało wskazówek naprowadzających widza na prawdziwy zamysł twórców. Co przy tak kiepskim warsztacie jest niedopuszczalne, gdyż komu chciałoby się wgryzać w tak grubo zmieloną kaszanę w poszukiwaniu wątróbki???
Pozdrawiam:-)

xandrale_b

Powyższy tekst był oczywiście dedykowany Loli D:-)
Pozdrawiam

xandrale_b

Zgadzam się w 100% tu nie ma żadnego drugiego dna. Cała historia jest mocno naciągnięta!!!

ocenił(a) film na 4
Claudette_2

Dobrze prawisz Lola D:)ten film nie ma drugiego dna on sam jest dnem. Rzeczywiście lepiej obejrzeć "Zagubioną autostradę". Jeśli chodzi o zrzynke z Lyncha to oprócz blue rose przewijają sie tam jakieś sowy i ujęcia ognia. Autorzy nie mieli nowych pomysłów to próbowali nadrobić lynchowskimi klimatami.

ocenił(a) film na 8
Claudette_2

Bardzo ciekawy temat Claudette. I gratuluję odwagi, bo jak wiadomo nie jest modne przyznawanie się do myślenia o tym filmie, czy widzenia w nim jakichś ciekawych elementów.

Generalnie zgadzam się z tą interpretacją, choć i dosłowne postrzeganie filmu nawet mi pasuje - wtedy jest taki w stylu "X-files" lub "Masters of Horror" - nieważne, że nie do końca realny, grunt, że oparty na ciekawym pomyśle. Natomiast przy spojrzeniu na to jak na halucynacje, czy dokładniej ucieczkę świadomości, robi się jeszcze ciekawszy i końcowe sceny nabierają bardzo fajnego wydźwięku. Ładnie też wychodzi to operowanie kolorami - niebieskim odpowiadającym osobie 'wygrywającej los na loterii' i czerwonym odpowiadającym przegranej. Taka symbolika typowa dla podświadomości podkreśla jeszcze sprawne ukazanie obrazu wytworzonego przez uciekający od rzeczywistości umysł Aubrey. Warto też zwrócić uwagę na to, że cały film rozpoczyna się od tekstu:
"Znała pewną sztuczkę. Wiedziała, jak zmienić swoje życie w film i obserwować, jak rozwijają się wydarzenia. Nie jej, lecz dziewczyny, która wyglądała identycznie, jak ona." Co potwierdza, że taka interpretacja jest jak najbardziej właściwa.

Eleonora

Żeby tak zinterpretować film potrzeba o wiele więcej środków by to osiągnąć.
To co pisała o swojej postaci i jak później to co napisała wciela się w życie i w dalszy scenariusz jest kupą nonsensów i absurdów.

Dorabianie ideologii do dna.

ocenił(a) film na 8
Elif

elif, a potrafisz napisać coś konkretnego o tym filmie? Co Ci właściwie nie pasuje w tej interpretacji? Czy chodzi tylko o to, że nie możesz znieść tego, że komuś podoba się film, który Tobie się nie podoba? Bo jak na razie tylko tyle wynika z Twoich wypowiedzi.

Eleonora

Reżyser i scenarzysta chcąc zasugerować odbiorcy, żeby tak odebrał film jak napisane było na amerykańskim forum dyskusyjnym (co zdziwiło tutaj co drugą osobę) powinien zastosować więcej środków by osiągnąć pożądany efekt.

Ludzie oceniają to co widzą. Z góry nie doszukują się tak bardzo ukrytego drugiego dna w filmie, w którym gra bożyszcze nastolatek - Lindsey Lohan i jest to dzieło człowieka, który wyreżyserował na przykład "Śmierć Cheerleaderek" (co było kaką nie do opisania)

To za przeproszeniem nie jest RAM Kurosawy, a film o nastolatkach raczej dla nastolatków.

Motyw sióstr bliźniaczek jako element grozy, poruszany po raz setny, po "Współlokatorce". Odgrzewane kotlety nie smakują najlepiej.

Dalej - motyw dwóch kolorów.
Chłodny błękit odzwierciedlający naturę Aubrey i zmysłowa czerwień - odzwierciedlająca naturę Dakoty - zgoda.. tu reżyser zahacza o różnice u obu sióstr od dzieciństwa (kostiumy kąpielowe) i próbuje zasugerować tak mocne oddziaływanie na siebie, że zaowocowało to powieścią Aubrey o swojej własnej siostrze.

To z punktu widzenia psychologii jest jak najbardziej uzasadnione i interesujące, ale reżyser i scenarzysta nie byli konsekwentni.
Skoro, cytuję "Dakota, budzac się w szpitalu i widzac podobne rekawice na ekach pielegniarki wpada w histerię... później zresztą mówi o nich Policji... gdyby historia Dakoty była prawdziała, nie mogłaby miec pojecia o takich detalach jak rekawiczki zabójcy..."

a guzik prawda - skoro jedna siostra mogła wiedzieć wszystko o drugiej, czemu druga nie miała prawa wiedzieć tyleż samo o pierwszej?

Reżyser bawi się widzem absurdem, który wnosi do filmu.
Brakuje spójności logicznej i zdaje się odczuwać próbę zmiany scenariusza w środku produkcji.

Gdyby rzeczywiście mordercą był ogrodnik - sugestia jego osoby pojawiałaby się w wielu różnych momentach obu wizji, lub zostałby wzięty (obok nauczyciela) pod uwagę policji.
A także pojawiłby się w pobliżu domu Jennifer chociaż raz.

Kolejna niescisłość.
Dziewczyna, brunetka w okularach, trzecia ofiara.
Reżyser potrzebował najwyraźniej wielu twarzy do powieszenia na ścianie w dochodzeniówce, ale nie rozwinął tego wątku, co jest wielkim zaniedbaniem.

Próbował zabawić sie w motyw z :Milczenia owiec: ale się sromotnie nie udało.
Do jej domu Dakota już nie zaszła i nie obejrzała jej trofeum z konkursu muzycznego.

PODSUMOWUJĄC - reżyser coś tam chciał opowiedzieć, ale nie umiał zebrać myśli i przelać ich na taśmę.
Za dużo absurdów i chaotycznie porozrzucanych wielu (zbyt wielu) wątków.

A logiki jak na lekarstwo.

Elif

A scena z przejeżdżającego ulicą ogrodnika tuż przed zaginięciem Aubrey ma na celu zasugerować widzowi, kogo należy podejrzewać.

Odkrycie, że jest to nauczyciel muzyki ma być swoistą niespodzianką.

Niestety bardziej dociekliwy widz odkryje zamiar dość wcześnie.

ocenił(a) film na 7
Elif

Oczywiście, że odkryje wcześniej, już w pierwszej scenie gry na pianinie nauczyciel ma na prawej ręce niebieski sygnet, a wiadomo ze w tym filmie niebieski prowadził do mordercy.

ocenił(a) film na 8
Elif

elif wiesz ja nie posługuję się takimi wyrazami jak 'kaka' i nie wiem, co masz na myśli to pisząc, ale domyślam się, że kupę. Popraw mnie jeśli się mylę. W każdym razie, czy nie mogłabyś wypowiadać się bardziej kulturalnie?

Co do pierwszego zdania to nie do końca rozumiem o co w nim chodzi. Czy chodzi o to, że według Ciebie żeby widz czegokolwiek sie domyślił musi mieć to podane od początku do końca na tacy i jeszcze najlepiej ze trzy razy dosłownie powiedziane, na wypadek, gdyby przysnął podczas projekcji, albo wyszedł z pokoju? Zauważenie tego ogrodnika nie wymaga jakiegoś nadludzkiego wysiłku umysłowego. Poza tym wcale nie trzeba uważać, że ogrodnik jest mordercą. Ja akurat tego tak specjalnie nie popieram. Pomysł może być, ale nie uważam, że szczególnie istotny.

Druga sprawa - piszesz o Lohan - wiesz, mnie nie obchodzi ani to, jakie ona prowadzi życie seksualne, ani to, że grała w komediach dla nastolatek, czy ile osób ją lubi. Oglądam film, w którym akurat ona gra i patrzę na ten film. Oceniam, czy mi w nim pasuje, czy nie, jak się sprawdza jako aktorka w tej roli. Ty widzę zamiast skupić się na oglądanym filmie skupiasz się na ogólnym wizerunku aktorki i w dodatku wyglada na to, że jesteś do niej uprzedzona, bo powiedzmy lubią ją nastolatki. Trochę tak to wygląda jakbyś chciała pozować na taką dorosłą. Wybacz jeśli nie mam racji, ale kiedy tak podkreślasz to, że to aktorka dla nastolatek i film dla nastolatek, to niestety właśnie tak się Ciebie odbiera.

Co do tego: "Motyw sióstr bliźniaczek jako element grozy, poruszany po raz setny, po "Współlokatorce". Odgrzewane kotlety nie smakują najlepiej. "

Tak daleko idąc to może od razu powiedzmy, że każdy film o mordercy, albo nastolatce jest odgrzewanym kotletem, bo to już było. Akurat nie wydaje mi się, żeby konkretnie taki sposób pokazania bliźniaczek był w jakimś filmie - o ile mówic tu o bliźniaczkach, a nie o ucieczce w drugą osobowość.

Co do tego: "Skoro, cytuję "Dakota, budzac się w szpitalu i widzac podobne rekawice na ekach pielegniarki wpada w histerię... później zresztą mówi o nich Policji... gdyby historia Dakoty była prawdziała, nie mogłaby miec pojecia o takich detalach jak rekawiczki zabójcy..." "

A dlaczego? Skoro ma być bliźniaczką mającą tak silną więź ze swoją siostrą, że dostaje stygmatów, to dlaczego nie mogłaby mieć przebitek typu wizja tych rękawiczek, tak samo jak wizja grzebanej Aubrey itd.? Zwłaszcza, że sama Aubrey aż tak silnie czuje więź z Dakotą, że pisze o niej i wie różne rzeczy, których wiedzieć nie powinna, a myśli, że są po prostu jej fantazją. Nie widzę niekonsekwencji. (A przy interpretacji ucieczki w podświadomość film wypada jeszcze lepiej i tego bym się trzymała).

Tego nie rozumiem: "a guzik prawda - skoro jedna siostra mogła wiedzieć wszystko o drugiej, czemu druga nie miała prawa wiedzieć tyleż samo o pierwszej? " - to w końcu pasuje Ci to, że wiedzą o sobie różne detale, czy nie pasuje Ci?

Co do tego: "Brakuje spójności logicznej i zdaje się odczuwać próbę zmiany scenariusza w środku produkcji."

No właśnie chodziło mi o jakieś konkretne przykłady - gdzie ten brak spójności logicznej i gdzie próba zmiany scenariusza - z jakiego na jaki?

Odnośnie tego:
"Gdyby rzeczywiście mordercą był ogrodnik - sugestia jego osoby pojawiałaby się w wielu różnych momentach obu wizji, lub zostałby wzięty (obok nauczyciela) pod uwagę policji.
A także pojawiłby się w pobliżu domu Jennifer chociaż raz. "

Ja osobiście uważam, że mordercą nie był ogrodnik, choć uważam też, że dobrze zrobili wplątując jego postać w to wszystko, bo prowokuje to właśnie do tego typu przemyśleń. Nie wiem jednak dlaczego miałby się pojawiać w wielu momentach wizji i co rozumiesz przez wizję. Jeśli piszesz o wizjach to chyba o tej interpretacji bardziej mi odpowiadającej czyli o ucieczce Aubrey w świat urojony. Swoją drogą z punktu widzenia psychologii to jest bardzo ładnie i realistycznie pokazane. No więc jeśli o to chodzi to dlaczegóż miałby się tam pojawiać ogrodnik skoro to jest jej podświadomość, a ona myśli, że mordercą jest nauczyciel muzyki? Nie ma znaczenia kto jest prawdziwym mordercą. Może to być nawet ktos w ogóle nie pokazany w filmie. I jakie znaczenie ma tu policja? Widzimy tyle ile powstaje w umyśle Aubrey. Aubrey domyśla się, że mordercą jest nauczyciel muzyki - tyle jej przychodzi do głowy. Być może wcale niesłusznie. Być może właśnie te kolory ją zmyliły.

Co do tego:
"Kolejna niescisłość.
Dziewczyna, brunetka w okularach, trzecia ofiara.
Reżyser potrzebował najwyraźniej wielu twarzy do powieszenia na ścianie w dochodzeniówce, ale nie rozwinął tego wątku, co jest wielkim zaniedbaniem. "

Nie pamiętam trzeciej ofiary. Ale też nie rozumiem dlaczego uważasz, że każda ofiara powinna zostać dokładnie omówiona. Jaki to ma sens? Sceny z policją są po to by wprowadzić widza w sprawę. Kolejne sceny z udziałem policji już są związane jedynie z wyobrażeniami Aubrey więc wcale nie muszą zawierać jakichś szczegółów dotyczących rzeczy, o których ona akurat nie myśli. Zawierają to o czym ona myśli, co uważa za istotne. Jakkolwiek na to nie patrzeć nie rozumiem widzenia nieścisłości w nieopisaniu czegoś w filmie.

Co do tego: "Próbował zabawić sie w motyw z :Milczenia owiec: ale się sromotnie nie udało. "

W którym momencie? Jak ktoś ściga mordercę, czy idzie do domu potencjalnego mordercy to to jest bawienie się w motyw z "Milczenia owiec"? Znowu jakiś monopol na sceny, a wszystkie następne filmy o mordercach to już zrzynanie?

Co do tego: "Do jej domu Dakota już nie zaszła i nie obejrzała jej trofeum z konkursu muzycznego. "

Do domu tej trzeciej? A po co by miała tam iść, skoro domyśliła się po tych dwóch??


Podsumowując nie napisałaś żadnych konkretów. Wypatrzyłaś jakieś nawiązania do "Milczenia owiec" kompletnie z kosmosu i w dodatku chciałabyś chyba, żeby wszystko było od początku do końca podane na tacy. Ale gdyby tak było pewnie byś powiedziała, że film jest zbyt przewidywalny. Jak na razie nadal nie wskazałaś żadnego braku logiki, jak i żadnych absurdów.

Eleonora

Wydaje mi się, że podałam dostatecznie dużo przykładów by poprzeć moją tezę.
I nie tylko moją.

Eleonoro, Twoim czołowym argumentem w wielu dyskusjach jest zdanie "nie zrozumiałeś filmu" i dalej litania arugmentów popierających totalną klapę.

Widać jak bardzo lubisz estetykę wszechobecnej krwi, tajemnicy, seksu i metafizyki - da się to odczytać z Twoich postów i z listy ulubionych filmów.

Problem w tym, że w dzisiejszych czasach po tysiącach podobnych produkcji grozy i ukrytego spisku/tajemnicy/sensu - trzeba naprawdę postarać się ze wszystkich sił i użyć przemyślanych środków - by kolejny film z serii "zabili go i uciekł" osiągnął sukces.

Równie dobrze można powiedzieć, że "Crossroads" z Britney Spears to sielankowe wizje umierającej dziewczyny.
Bo komuś się tak zdawało, napisał kontrowersyjną recenzję i porwał tłumy.

To nie o to chodzi :)))

Filmoznawcy i krytycy nie odnaleźli sensu ani logiki w tym filmie, o czym świadczy 9 nominacji do złotej Maliny.

Zapewniam, że to ludzie, którym do szczęścia wystarczy więcej niż dużo krwi i scen tortur i jakaś tam tajemnica.

I ja się z ich opinią w 100% zgadzam :)

ocenił(a) film na 8
Elif

elif, w tym cała rzecz, że jak na razie nie podałaś żadnych argumentów. Napisałaś, że niespójnością dla Ciebie jest brak dokładnego przedstawienia historii trzeciej ofiary, albo, że za mało w filmie widać ogrodnika. Tak wygląda to, co nazywasz swoją argumentacją.

Piszesz mi, że moim czołowym argumentem jest zdanie "nie zrozumiałeś filmu". W tym momencie nie wiem, czy Ty w ogóle rozumiesz, co oznacza słowo 'argument'. Pisałaś o niespójnościach itd. Poprosiłam o argumenty - nie podajesz ich. Gdzie pada w ogóle twierdzenie o rozumieniu, czy nie rozumieniu filmu? Jednocześnie sama twierdzisz, że według Ciebie zbyt trudno czegoś tam się domyślić i nie widzisz jakichś powiązań itd., co może sugerować, że czegoś nie rozumiesz, ale jak na razie to wyszło od Ciebie, a nie ode mnie, więc najpierw się zastanów zanim coś napiszesz.

Następna sprawa - nie wiem dlaczego wmawiasz mi, że uważam ten film za genialny, podczas, gdy ja po prostu stwierdziłam, że jest całkiem niezły. Mogę go określić mianem bardzo dobry i to zrobiłam, ale nie pisałam, że jest genialny. Co więcej jak na razie nie widzę w nim jakiegoś przesłania więc nie wmawiaj mi, że postrzegam go jako niezwykle głęboki itd. Pomysł na film uważam za ciekawy i to niezależnie od wyboru interpretacji. I tyle dokładnie piszę. Skup się na dokładnym czytaniu tego, co ktoś pisze, zamiast snuć jakies dziwaczne domysły.

Do tego jeszcze wypisujesz takie idiotyzmy: "Widać jak bardzo lubisz estetykę wszechobecnej krwi, tajemnicy, seksu i metafizyki - da się to odczytać z Twoich postów i z listy ulubionych filmów."

W tym momencie powstaje pytanie, czy Ty umiesz czytać, nie mówiąc już o kojarzeniu. Wyżej pisałaś o "Pachnidle" jako o krwawym filmie. Jakim cudem zdołałaś tam zobaczyć jakąś krew?? Innym widzom to się nie udało. Już pomijam fakt, że faktycznie dobitnie pokazujesz, że kompletnie nie zrozumiałaś "Pachnidła" skoro zwracasz w filmach uwagę jedynie na to, co widać na pierwszym planie i w ogóle nie zastanawiasz się nad sensem historii. Wiesz, tak mnie rozgryzłaś - ciekawe dlaczego nie mam w ulubionych np. "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną", albo jakiejś "Piły", czy jakiegoś gore. Skoro według Twojej wielkiej mądrości niby tak mnie pociąga ta wszechobecna krew i tortury :)

Następnie piszesz o filmach typu "zabili go i uciekł", a czy to nie jest bardziej w schemacie filmów sensacyjnych? Bo już się pogubiłam - to w końcu lubię krwawe horrory, czy kino akcji??

Co do tego: "Równie dobrze można powiedzieć, że "Crossroads" z Britney Spears to sielankowe wizje umierającej dziewczyny."
to zdaję sobie sprawę, że Ci się wydaje, że jesteś zabawna, ale to tylko podkreśla to, jak mało rozumiesz z oglądanych filmów. I nie chodzi tu już o jakieś ukryte głębie i sens trudniejszy do odgadnięcia na pierwszy rzut oka. Ty po prostu lecisz po samej powierzchni. Jak nie widać czegoś na powierzchni, to już jest za trudne i pojawiają się pseudoargumenty w stylu "bo nie pokazali dokładnie i nie wiadomo od razu". Jak dla Ciebie tak wygląda "równie dobrze" to wiesz nie mam więcej pytań :) Równie dobrze możesz porównywać sklep do kina, albo krowę do sokowirówki.

A że z opiniami krytyków się zgadzasz to jestem pewna, bo na Twoim miejscu też bym się podpinała do cudzych opinii w sytuacji, gdy zapytana o cokolwiek nie jesteś w stanie napisać nic od siebie. Ja jednak jestem w stanie uargumentować swoje poglądy i dlatego mam komfort posiadania własnego zdania. Nie muszę iść ślepo za tłumem pocieszając się, że jak będę powtarzać to, co większość to nikt nie zauważy, że nie myślę. I nie jestem tez strachliwą panienką, żebym się wstydziła powiedzieć, że Lohan wypadła nieźle w tym filmie. Bo dla Ciebie np. to raczej jest wstyd, bo to idolka nastolatek - ktoś by mógł pomyśleć, że i Twoja.. no i to rozpasanie seksualne Lohan - no normalnie zgroza, wstyd i sodoma...

ocenił(a) film na 8
Elif

Swoją drogą skoro zaczęłaś rozgryzać moje ulubione to może i ja popatrzę do Twoich.
Masz widzę "Draculę" i "Armie Boga" - dwa moje ulubione filmy, ale dość mroczne. W "Draculi" są wampiry i krew, to skoro ja na tej podstawie uwielbiam tak wszechobecną krew i tortury to Ty chyba też.
Masz też szalenie ambitne filmy w stylu "American Pie", "American Pie 2" (co może wskazywać na to, że lubisz sex w filmach ?!), "W krzywym zwierciadle", "Shrek"... i pare filmów faktycznie głębszych choć nietrudnych do zrozumienia. "Dogville" też bardzo lubię. Nie ma tam krwawych tortur, ale znęcanie jest jak najbardziej. Czy to by znaczyło, że lubisz w filmach znęcanie się, sex i krew?? Na to wychodzi.

W sumie patrząc na to wszystko nie dziwi mnie, że nie rozumiesz takiego "Pachnidła", czy czegokolwiek odrobinkę bardziej skomplikowanego.

Eleonora

Znów zarzucasz komuś, że czegoś nie rozumie :))))

Spodziewałam się tego po Tobie od pierwszego komentarza.

Widzisz Eleonoro, są filmy i są Filmy.
Dracula F.F. Coppoli to klasyka, a badziewie, w którym dziewczyna z jedną nogą i kikutem ręki kilka dni po traumatycznych przeżyciach uprawia dziki seks z nieznajomym chłopakiem - nie da się nawet opisać.

Co do Pachnidła napisałam już kogo ten film mógł uradować.
Osoby, którym do szczęścia naprawdę nie dużo trzeba :)

Film przerósł Twoją wizję estetyki i już oceniłaś go jako arcydzieło.
Świadczy o wizji estetyki albo o całkowitym braku gustu.

Tak, teraz zacznie się fala epitetów o braku znajomości słów lub braku czytania ze zrozumieniem lub braku zdolności oglądania filmów ze zrozumieniem itd.

Nie działa to na mnie droga Eleonoro - ukazałaś się już w wielu komentarzach i wychodzi raczej Twój brak zrozumienia dla czegoś ujętego pomiędzy oczywistym.

W Pachnidle sugestią dla widza była uboga erotyka i wszechogarniający smród. Dzieło zrealizowane wzorowo, ale temat przewodni był dla widzów rządnych przede wszystkim tanich wrażeń.
Którym wystarczy pokazać całkowicie zdeformowaną wizję przyjętych norm (począwszy od sceny porodu, przez martwego kota, kilkanaście zamordowanych kobiet i zbiorową orgię na placu po scenę kanibalizmu) i już jest pięknie.

Mi trzeba coś więcej by film okazał się arcydziełem lub chociażby "niezłym".
Tego teraz z kolei Ty nie zrozumiesz jak sądzę.

Eleonora

"Masz też szalenie ambitne filmy w stylu "American Pie", "American Pie 2" (co może wskazywać na to, że lubisz sex w filmach ?!), "W krzywym zwierciadle", "Shrek"... i pare filmów faktycznie głębszych choć nietrudnych do zrozumienia."

Te filmy są zapisane dla mnie z małej litery. To komedie, przyjemne "zapchajdziury" umysłowe na rodzinne chwile przy choince lub imprezy ze znajomymi.

Zmierz się z "Kompanią Braci" albo z "Na zachodzie bez zmian".
Te filmy żyją wraz z widzem i nie pokazują tego co nie istnieje, nie wynajdują problemów, nie próbują uczynić rzeczywistości trudniejszej niż jest.
To filmy, które wnikają w człowieka i pokazują, że nie trzeba seryjnych morderców, straszydeł, psychopatów w XVIII wiecznej Francji - by człowieka wgnieść w fotel i oczarować swoją formą.

Poprzez prostotę - do serca.

Seria niemożliwych, nieprawdopodobnych i ociekających wyszukanym okrucieństwem zdarzeń z "Wiem kto mnie zabił" jest zwyczajnie mdła.

ocenił(a) film na 8
Elif

elif, no jesteś po prostu niesamowita :) Wypowiedziałam się w tym temacie pozytywnie o tym, co napisała autorka wątku. Wpadasz tu i atakujesz, bo nie możesz znieść, że ktoś może mieć inne zdanie niż Ty. Pouczasz ludzi, jak wygląda prawidłowa (czyli oczywiście zgodna z Twoją) ocena filmu. Nie wystarcza Ci napisanie, że Tobie film się nie podoba i dlaczego. Nie. Ty musisz porobić docinki i to jakże bez sensu ludziom, którzy ośmielili się mieć inną od Twojej opinię. Następnie zaczynasz wmawiać, że ktoś Ci zarzuca niezrozumienie :))))))
Świetna jesteś naprawdę.

I teraz pouczasz mnie jeszcze 'okiem znawcy', że są filmy i filmy :) i znowu wychodzi na to, że ja niby mam "Wiem kto mnie zabił" za arcydziło (no bo Ty wiesz przecież lepiej ode mnie, co ja uważam - nawet jeśli stoi to w sprzeczności z tym, co ja napisałam) i chyba powinnam je dodać do ulubionych, żeby to pasowało do tego, co piszesz, tak? Bo przecież była mowa o ulubionych. Wyciągnęłaś jakże ciekawe wnioski na podstawie moich ulubionych filmów, o tym jak to lubię tortury i krew, a teraz decydujesz się pisać o filmie, którego nie mam w ulubionych?? Gdzie tu konsekwencja??

O i dostaję kolejną prawdę do bezwarunkowego przyswojenia:
"Co do Pachnidła napisałam już kogo ten film mógł uradować.
Osoby, którym do szczęścia naprawdę nie dużo trzeba :)"

Oczywiście jesteś wyrocznią. Skoro Ty tak piszesz to zdanie innych osób kompletnie się nie liczy. Ty nawet wiesz, że cytuję: "Film przerósł Twoją wizję estetyki i już oceniłaś go jako arcydzieło."
A mogłabyś mi napisać jaką mam wizję estetyki, którą to niby przerósł ten film i dlaczego uważasz, że jak jakiś film przerośnie czyjąś wizję estetyki to ta osoba uzna go za wybitny? Ja bym raczej myślała, że to raczej zniechęci do filmu, a Ty tu takie ciekawe prawdy ostateczne wygłaszasz. No chętnie poczytam sobie te mądrości. Weź napisz coś więcej. Tu juz nie ma nawet mowy o tym, że zarzucasz komuś niezrozumienie czegoś. Ty po prostu wiesz lepiej od ludzi, co oni myślą i czują, a Twoje opinie na temat wszystkiego są jedynie słusznymi i niepodważalnymi prawdami :) Dziewczyno jesteś Bogiem :)

Wiesz co do "Pachnidła", jak i często innych filmów - dużo o człowieku mówi to na co zwraca uwagę. Ty wielką uwagę zwracasz na seks, nawet, gdy go nie ma, bo niestety dla Ciebie w "Pachnidle" była miłość, a seksu jako takiego nie pokazano. Nie pokazano też krwi, ale Ty ją widzisz, bo takie rzeczy Cię najwidoczniej interesują. Morderstwa były dokonywane w możliwie najłagodniejszy sposób, ale Ty nie zwracasz na to uwagi - dla Ciebie są widoczne krew, seks i tortury. To daje sporo do myślenia na temat Twojej osoby. Podobnie jak to, że nie piszesz o zapachach, a jedynie o smrodzie. Jednym słowem jakoś strasznie kanałowo na wszystko patrzysz odrzucając pozytywne aspekty, a wyolbrzymiając, albo nawet dorabiając, negatywne. Ja widzę przypowieść o człowieku, który jest potworem, bo nie jest zdolny do odczuwania miłości i empatii, Ty widzisz smród, orgię i kanibalizm.

Na przykładzie Twoich ulubionych pokazałam Ci jak wygląda Twój sposób wnioskowania o drugiej osobie. Oczywiście można wiele stwierdzić patrząc na czyjeś ulubione tytuły, ale nie w taki sposób jak Ty to zrobiłaś. Ty widzisz tam to, co chcesz zobaczyć - tą swoją krew, przemoc i seks. I dokładnie tyle samo można powiedzieć patrząc w Twoje ulubione w taki właśnie prostacki sposób.

I coś nie możesz się zdecydować. Teraz piszesz, że okrutne sceny w "Wiem kto mnie zabił" są po prostu mdłe, a wcześniej pisałaś tak, że wygląda, że Tobą wstrząsnęły. Faktycznie nie wiem o co Ci chodzi. Odnajdujesz przyjemność we wmawianiu komuś, że lepiej wiesz, co go interesuje i tak bardzo przeszkadza Ci, że ktoś może chcieć podyskutować o jakichś filmach, że nie możesz przejść nad tym obojętnie tylko musisz poubliżać. Wmawiasz ludziom, że widzą w czymś arcydzieło tylko po tym jak się napisze, że film jest bardzo dobry. Masz obsesję na punkcie tego, że ktoś Ci powie, że czegoś nie rozumiesz. Do tego stopnia, że zaczynasz wmawiać, że ktoś Ci coś takiego pisze mimo, że nie miało to miejsca. Faktycznie nie rozumiem takiego zachowania.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Dziewczyno! Opanuj się! To Ty uważasz się za wyrocznię i ciągle szukasz czegoś, czego nie ma w tym filmie przez małe "f"! Jesteś zaślepiona i tyle. Tylko zastanawia mnie czym? Lindsday Lohan? Wizją reżysera? Genialnym scenariuszem? Piękną muzyką? Zarzucasz ludziom brak argumentów, a sama wciąż się powtarzasz. Miałam nie komentować Twoich postów, ale teraz po prostu nie wytrzymałam. Przepraszam za ironię w mojej wypowiedzi, ale, mówiąc kolokwialnie "nóż mi się w kieszeni otwierał", gdy czytałąm Twoje wypowiedzi.
Teraz pewnie napiszesz trzystuwersowy pseudointelektualny wywód na temat braków w moim poście, ale przeżyję...

ocenił(a) film na 3
rutosia

Tę wypowiedź powyżej umieściłam ja. Przez przypadek napisałam z konta koleżanki.

ocenił(a) film na 8
xandrale_b

Lola, ja Ci coś powiem. Ludzie zazwyczaj są w stanie oglądać wiele filmów i nawet jeśli nie uznają ich za arcydzieła coś im się w danym filmie może spodobać, albo coś mogą z niego wynieść (jakąś naukę). Dziwi mnie Twoja zajadłość polegająca na tym, że z taką agresją atakujesz ludzi, którzy sobie po prostu dyskutują o tym filmie. Masz jakiś problem? Zazdrościsz, że ktoś tak może? Że ludzi potrafią zaciekawić różne rzeczy i potrafią mieć takie twórcze i bogate spojrzenie na świat?

Co do argumentowania. Wcale nie zarzucam komuś braku argumentów. Ja się tylko pytam dlaczego tak bardzo Tobie i elif przeszkadza to, że ktoś może mieć inne zdanie od waszego? A skoro ona pisze o jakichś ciekawostkach typu zrzynanie z "Milczenia owiec" to pytam z ciekawości na czym one polegają. Ale co tam. Raczej nie będzie mi dane dowiedzieć się. Przy okazji jednak dowiedziałam się, że lubię krew i tortury. Niesamowite. Ciekawe dlaczego mocne (w tym sensie) filmy omijam szerokim łukiem skoro wszechwiedząca wyrocznia elif twierdzi, że to mnie tak niesamowicie pociąga.

ocenił(a) film na 3
Eleonora

Ale to Ty zaczęłaś atakować! To Ty tworzysz problemy! A jeżeli ludzie "sobie dyskutują" na jakimś forum, to ja nie mam prawa się wypowiedzieć? No tak...

xandrale_b

Zwróć uwagę na większość wypowiedzi Eleonoro.
Nie są one pochlebne.

Najwyraźniej nie tylko mi i LOLI ten film się nie spodobał.
Atakować lubisz bardzo, a to nie pierwszy film pod którym to robisz.
Tylko po co?

A RECENZJA (jedyna jaka pod filmem się znalazła) to dokładny (jak już napisałam w innym wątku) zapis moich odczuć względem filmu.

ocenił(a) film na 8
Elif

elif a o czym Ty teraz piszesz?? O tym czy film się ludziom podobał, czy nie? A jakie to ma znaczenie? To ma usprawiedliwiać to, że atakujesz ludzi, którzy ośmielą się cośkolwiek o tej produkcji napisać, albo broń Boże stwierdzą, że coś im się podobało? Zaraz wyjdzie na to, że mi niby przeszkadza, że Tobie się ten film nie spodobał. No dajrze spokój. Znowu mnie oświecisz pod względem tego, co myślę, bo wiesz przecież lepiej. Zastanów się co piszesz i o czym w ogóle była tu mowa.

A co do recenzji no to właśnie podpisujesz się pod tekstem na poziomie pudelka, co nie bardzo pasuje do przyjmowanej przez Ciebie pozy krytyka filmowego. No ale skoro lubisz taki styl i poziom to ja to przyjmuję do wiadomości i nawet nie dziwi mnie to.

Eleonora

Wiem kiedy należy podejść do recenzji z należytą powagą - patrz "Skrzypek na dachu" na przykład, a kiedy można sobie pozwolić na odstępstwo od stylu pisania na należytym poziomie, kiedy film jest na podobnym :)

I nie ja tutaj atakuję.
Ale nie będę dłużej odbijać piłeczki kto jest bardziej agresywny, bo znudziło mnie to.

Lubię cięty styl wypowiedzi i szczerze to wolę taki, mniej oficjalny od wypowiedzi egzaltowanej mrocznej współrozmówczyni, która lubi nadinterpretacje i skrajności.

Z mojej strony to EOT - może spotkamy się pod innym filmem :)


ocenił(a) film na 8
Elif

elif, nie ma czegoś takiego jak możność pozwalania sobie pisania na karygodnym poziomie o wybranych filmach. Albo się jest profesjonalistą, albo nie. Poza tym powinnaś brać pod uwagę to, że film, który Ty cenisz ktoś inny może uważać za kiepski i wtedy jeśli napisze według własnego 'sumienia' prześmiewczą recenzję o wzniosłym w Twoim odczuciu filmie to jak na to zareagujesz? Skrytykujesz, czy pochwalisz? Bo to będzie kierowanie się Twoimi zasadami więc powinnaś pochwalić. Widzisz wyobrażając sobie taki przykład mogłabyś właśnie zrozumieć to, że nie ma niczego, co usprawiedliwiałoby taką prymitywną fuszerkę. A pomijając jeszcze styl tej recenzji, to w dodatku treść w niej opisywana odbiega od faktycznej treści filmu. Skoro uważasz, że sobie 'tak można' to może w ogóle będziemy coś wymyślać nie na temat oglądanego obrazu i proponować to jako recenzje i opisy? To by pasowało do Twojej wizji.

Wiesz dziwne jest to jak Ty postrzegasz swoje wypowiedzi. Mówisz, że nie atakujesz, ale chcesz narzucić swoje opinie jako jedyne właściwe i wmawiasz mi różne dziwaczne rzeczy, jak np. to, że pociągają mnie w filmach tortury, krew itd. Jesteś taka wszechwiedząca. W którym momencie uznajesz w ogóle możliwość tego, że mogę mieć na jakiś temat swoje własne zdanie i że raczysz go nie wyszydzić? Nie dosyć, że atakujesz samą możliwość posiadania innej opinii niż Twoja, to jeszcze atakujesz mnie jako osobę wypisując jakieś chore teksty o tym na co niby zwracam uwagę w fimach.

I znowu - piszesz, że lubię skrajności, a skąd Ty to wszystko wiesz o mnie? Następne rewelacje? Jak to ładnie powiedziała jedna filmwebowiczka "objawił się następny dumny absolwent Wyższej Szkoły Parapsychologii" - na odległość czytasz we mnie jak w otwartej księdze i wiesz lepiej, co myślę i lubię.

ocenił(a) film na 8
xandrale_b

Lola nie wygłupiaj się. Ty nie wypowiedziałaś po prostu swojej opinii o filmie tylko zaczęłaś ludzi pouczać, że nie powinni w ogóle pisać na temat interpretacji tego filmu. A mnie jeszcze pod innym tematem pouczałaś, że nie powinnam zwracać uwagi na żałosny poziom recenzji, bo jest przynajmniej zabawna. Napisałam Ci już i to jak najbardziej podtrzymuję, że gdyby ta recenzja była napisana na poziomie nie czepiałabym się jej, bo nie chodzi o to, czy film się komuś podobał, czy nie, ale o profesjnalne wykonywanie swojego zawodu.

ocenił(a) film na 7
Claudette_2

myślę, że to są domysły, i to, co napisałeś to jakby inna historia, osobna, odrębna tego filmu, a ja go właśnie odbieram tak jak był pokazany, takie były przypuszczenia, że to tylko wyobraźnia, a jednak na końcu filmu wszystko się wyjaśnia...
oczywiście ten film nie zasługuje na miano arcydzieła, bo wiele w nim niejasności, i tak naprawdę może być różnorako odbierany przez każdego z nas :)

Claudette_2

wlasnie sciagam ten film i zastanawiam sie czy warto?? poradzicie mi troche?? :)

ocenił(a) film na 3
JustFurious

Pisałam to już wielokrotnie, że mi ten film kompletnie się nie podobał. Moim zdaniem nic nie wnosi do kinematografii, no może tyle, że mamy kolejny gniot z wielkimi dziurami w fabule. Ale moim zdaniem zawsze warto jest obejrzeć. Chociażby po to, aby móc skrytykować.

xandrale_b

Właśnie obejrzałem i stwierdzam, że z początku mnie nie zachwycał. W sumie średni taki, ale po przeczytaniu wszystkich powyższych postów stwierdzam, że jest to jednak dobry film. Mniejsza o to, czy owo drugie dno, że Dakota jest całkowicie wymyślona torturowaną Aubrey, itd jest prawdziwa. Nie ważne, czy był to zamysł reżysera i scenarzystów. Nawet jeśli nie i ktoś sam do tego doszedł, czy też wymyślił sobie własną filozofię do tego filmu i do tego bardzo prawdopodobną, znaczy, że sam film jest całkiem sporo warty, skoro skłania do tak daleko idących rozważań nad swoją treścią. Początkowo dałem 7, ale zmieniam na 8. Za otoczkę tajemniczości, zamierzonej, czy też nie.

xandrale_b

taka troche glupawa koncowka mogliby cos wiecej dodac do koncowki a nie ze one tylko sie spotkaly w sumie to nic do konca nie wiadomo a film taki sobie tzn lindsay jest dobra aktorka ale strasznie sie stoczyla jednakze film jest ciekawy :)))jak ktos lubi w pewnym sensie drastyczne tego typu filmy to polecam :D

ocenił(a) film na 5
JustFurious

twoja wypowiedź sugeruje, że nie zadałaś sobie tyle trudu, żeby przeczytać wcześniejszą teorię:)

holi_3

a musialam ja doczytac? wyrazilam swoja opinie na ten temat przeszkadza ci to?

ocenił(a) film na 5
JustFurious

Twoja opinia nie przeszkadzałaby mi zupełnie, gdyby była zamieszczona w innym wątku. Jednak w obliczu tej teorii, akurat zakończenie było jak najbardziej kompletne i W OBLICZU TEJ TEORII nie trzeba by do niego nic dodawać:) pozdrawiam

holi_3

kazdy ma swoje zdanie na ten temat!to ze ja mam takie nie musi znaczyc ze pod twoim wplywem mam je zmienic moim zdaniem brakowalo mi koncowki takie o ktorej ja mysle a jesli to tobie przeszkadza to nie patrz nitk ci nie kaze

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones