http://kino.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=982&Itemid=557
... po prostu nie jest taki oczywisty dla współczesnego widza.
Trochę cierpliwości, trochę czasu, trochę zastanowienia....
Szkoda tylko, że cała misterna analogia, która pozwoliła Jakubowi Majmurkowi połączyć "Życie Jezusa" z "Hadewijch" bierze w łeb. Nie wiem, co Freddy (postać z pierwszego filmu) i aktor go grający mają wspólnego z rzeczonym więźniem (David Dewaele) z drugiego filmu. Pan Majmurek do swojej tezy potrafił nawet nagiąć rzeczywistość, wszak są to inne postaci i inni aktorzy.