Sceny batalistyczne są dobre, ale nic więcej. Kostiumy i scenografia przedstawiają się lepiej. I tyle. Wiecej plusów niet. Natomiast historia i fabuła to dno dna pokryte syfem i kałem...
Książę Oleg bez powodu morduje człowieka swojego brata Jaropełka, a potem po tchórzliwej ucieczce spada z mostu na pale, zepchnięty przez jakiegoś swojego chłopa, po tym jak zaczął biczować innych. Pomimo tego narrator w żywe oczy bredzi, że to książę Jaropełk zabił swojego brata. Potem mamy publicznie pyskującą i obrażającą księcia Władimira młodą dziewczynę - w X wieku! Wziętą następnie przez niego na żonę, bo przecież to idealna kandydatka na żonę w średniowieczu. I tak przez cały film. Szczytem jest jak Władimir wyznaje winy mówiąc o rzeczach, których nie zrobił. A na końcu sam zostaje debilem absolutnym. Idiotyzm na debiliźmie.
Tylko ruscy potrafią robić filmy głupsze od najdurniejszych amerykańskich.
A na dodatek wielokrotne pokazywanie zwykłego ruskiego sqrwysyństwa zwyczajnie zniesmacza. Choć to chyba jedyny wiarygodny element tej filmu, bo ruskie zostawia wszystkie inne daleko za sobą.
I dawno nie widziałem tak ohydnej chrześcijańskiej propagandy posuwajacej się do tak potwornych kłamstw, jak przyjmowanie przez ludność w X w. chrześcijaństwa z uśmiechem i radością, czy pokazywanie religii słowiańskiej jako okrutnego kultu opartego na składaniu ofiar z ludzi, w tym dzieci.