PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=841602}

Wiking

The Northman
6,7 43 975
ocen
6,7 10 1 43975
6,6 51
ocen krytyków
Wiking
powrót do forum filmu Wiking

Kobieta żądna władzy

użytkownik usunięty

... do czego jest zdolna kobieta rządna władzy, która tej władzy nigdy nie powinna mieć. Rządni władzy są zawsze ludzie, którzy nie są do niej przeznaczeni. Prawdziwy władca rządzi niejako z obowiązku i samego faktu bycia po prostu urodzonym przywódcą.

Na początku filmu możemy wyraźnie zauważyć jak król sprzeciwia się swojej żonie w kwestii wychowania jego syna. Nakreśla nam to wyraźny obraz tego, że kobieta nie ma nad mężem 100% kontroli - jednak jej rządza władzy - pcha ją do zdrady jej męża w stosunku do o wiele słabszego (o tym później) brata. I ostatecznie przyczynia się do śmierci króla.

W późniejszej części filmu możemy natomiast zauważyć, że brat, z którym żona zdradziła króla jest jej poddany. Pojawia się scena, gdzie kobieta szepcze mu do ucha co dokładnie powinien zrobić i jak się zachować, a on to wszystko przyjmuje bez wahania za 100% pewnik.

Z tego nasuwa się wniosek, że zdrada własnego męża - dała jej w rezultacie 100% władzę. Szczególnie nad mężczyzną, której wcześniej była pozbawiona bo silny mężczyzna nigdy nie podda się osądom kobiety w pełni i zawsze zachowa własne zdanie - nawet jeśli ze zdaniem własnej żony będzie się liczył. Normalne kobiety szanują takich mężczyzn - kobiety rządne władzy i 100% kontroli - będą prowadziły z nimi walkę.

Możemy też w kilku scenach zaobserwować jak kobieta, która zdradziła swojego męża przedstawia go jako charakter negatywny - mówi synowi, że był złym człowiekiem, a także jej nowy mąż (który zdradził własnego brata) - potwierdza to w późniejszej scenie. Oczywiście jest to dalekie od prawdy - bo już na samym początku filmu obserwujemy prawowitego władcę jako osobę, która szanuje zarówno swojego brata jak i dba o rozwój swojego syna (chcąc zrobić z niego mężczyznę) - nawet jeśli wiąże się to z przeciwstawieniem się własnej żonie.

Film niezwykle odważny jak na dzisiejsze czasy, gdzie ukazanie kobiety jako charakteru stricte negatywnego jest odgórnie bojkotowane - co jednoznacznie jest zaprzeczeniem rzeczywistości. Myślę, że jeśli chcielibyśmy to przełożyć na dzisiejsze realia to jest to przede wszystkim opowieść o toksycznej, narcystycznej matce, której zależy jedynie na władzy, kontroli i jest w stanie poświęcić nawet własne dziecko, aby to osiągnąć.

ocenił(a) film na 8

Świetne spostrzeżenia.

ocenił(a) film na 8

Nieironicznie daje do myślenia, nawet nie pomyślałem, że ona po latach wciska synowi kit...

Obraz ojca głównego bohatera poznajemy z punktu widzenia chłopca i może być on wyidealizowany. Widzimy scenę "porwania" matki gdzie ona krzyczy i szarpie się. Później poznajemy jej spojrzenie na tamtą scenę, mówi że wtedy śmiała się. Jeśli to ona stała za zabójstwem męża to bardziej wiarygodna jest jej wersja. Więc to czy ojciec był dobry czy zły jest kwestią otwartą, poznajemy tylko jego stosunek do syna, tylko jego przytulił na powitaniu.
W stosunku do żony był raczej chłodny więc motywacja żony była taka sama jak jej syna: zemsta i nienawiść.

użytkownik usunięty
divton

Zawiść i małość kobiety. Dojrzałość polega przede wszystkim na przelaniu miłości na potomstwo - nie na szarpaniu się między sobą o brak występującej wcześniej afekcji.

Zamordowany ojciec jest ukazany jednoznacznie jako osoba pozytywna. Nawet swojego brata, który ostatecznie tworzy przeciwko niemu spisek i pozbawia go życia traktuje z szacunkiem. Żonę szanuje również - nie jest jej tylko ślepo posłuszny i to boli kobietę najbardziej. Ślepa rządza władzy i potrzeba bezwzględnego posłuszeństwa i poddaństwa.

To jaką matka jest tyranką możemy już zaobserwować wcześniej, kiedy dziecko wchodzi w pierwszej scenie do jej komnaty, a ona reaguje oburzeniem.

Małość człowieka - potrzeba bezwzględnej kontroli, władzy i tyranii - to cechy małych, zawistnych i rządnych władzy ludzi, którzy nie potrafią się pogodzić z tym, że ktoś może być po prostu naturalnym przywódcą - za którym ludzie sami chcą podążać. Dlatego siłą, podstępkiem i przymusem będą pchać przed sobą innych, aby otrzymać chociaż namiastkę władzy.

ocenił(a) film na 8

wow, niewolnik chce zemsty na swoim panu - co za narcyzm!! ja po seansie pomyślałam sobie że głupota, bo syna można wychować na swojego obrońcę, zwłaszcza jak ojciec jest ciągle na jakichś wojażach. sama jako dziecko narcystycznej matki nie miałabym predyspozycji do obrony zachowania tej bohaterki ale no kurde, typie, dolepiasz jakieś ukryte znaczenia do faktu że kobieta nie pokochała dziecka z gwałtu i że będąc w niewoli zmuszała się do dobrego traktowania typa od którego zależał jej los, jednocześnie trzymając w sobie nienawiść do tego co jej zrobił i niesubtelnie wylewając to na syna (pierwsza scena chłodnego traktowania staje się jaśniejsza w tym kontekście). taka żądna władzy kobieta że zamieniła typa który jej przywoził kufry bogactw na pasterza, no faktycznie, straszna niemoralność
druga sprawa - scena rytuału z ojcem; moje przemyślenia w trakcie: wow, no, to potrzeba mężczyzny żeby uznać że wychowanie dziecka to jest odprawienie jakiegoś wydarzenia raz na jakiś czas, a nie całe lata codziennej pracy, no i proszę, widzę opinię że ojciec roku bo najpierw go w ogóle w domu nie ma ale potem "dba o syna" biorąc z nim narkotyki po nocy. sam rytuał żadnej męskości nie dodał dziecku - scenę później wygląda tak samo i bawi się ze śniegiem.

użytkownik usunięty
Voiselle

ale jaki niewolnik? Dorabiasz jakaś ideologię. Nie ma tam mowy o żadnym gwałcie - wymyśliłaś to sobie - nie ma też żadnego niewolnictwa.

Oczywiście - mężczyzna wyrusza na różnego rodzaju wyprawy, ale taka rola mężczyzny - https://www.youtube.com/watch?v=9un0ZU8HZO8

Nie było żadnego gwałtu - wymyśliłaś to sobie. Nie było żadnej niewoli - też to sobie wymyśliłaś.

Brat króla też nie jest żadnym niewolnikiem - jest wolnym człowiekiem traktowanym z pełnym szacunkiem - jest jedynie zawistny o zajmowane przez władcę należne mu stanowisko.

Niewolnictwo zaczyna się dopiero w momencie, kiedy te pastuchy przejmują władzę - wtedy wprowadzają niewolnictwo i handel ludźmi.

Przeinaczasz fakty, żeby Ci pasowało, ale one i tak się nie zmienią.

ocenił(a) film na 8

kiedy główny bohater przebiera się za niewolnika, wypala sobie znak. Potem brat ojca ustala że panowie oczekują seksu od niewolnic - Olga akurat była gotowa się sprzeciwić, mimo że legalnie to typ mógł ją zabić i się nie przejmować. Pod koniec filmu matka bohatera pokazuje że ma wypalony ten sam znak z początku filmu. Rozumiem, że trochę zbyt subtelny filmmaking to dla ciebie akurat był, żeby połączyć wątki?

użytkownik usunięty
Voiselle

Pomieszałas wszystko :) ja mówiłem o samym początku filmu i prawowitym władcy, który został zamordowany przez zawistnego brata (syn władcy później staje się niewolnikiem brata mordercy).

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
OlejhunterPL

Dokładnie tak - dzielenie zła i dobra na płeć jest bezsensu. Są złe kobiety i są źli mężczyźni. Zło to jednak miecz obusieczny i niszczy zarówno złoczyńcę jak i ofiary. Tak jak widać zresztą na filmie - wszyscy kończą marnie.

Główny bohater na samym końcu wybiera zemstę - dlatego też ostatecznie staje się ofiarą samego siebie.

ocenił(a) film na 8

To prawda. To jest najlepsze ukazanie jak destrukcyjna była instytucja "Zemsty rodowej". Wiecznie nakręcająca się spirala nienawiści. Dopiero chrześcijaństwo ze swoim "wybaczaniem", a tak naprawdę obarczeniem władcy odpowiedzialnością za sprawiedliwość na podległym terenie, skończyło ten chory zwyczaj. A był on powszechny we wszystkich ludach pogańskich. Nawet po części pozostał np. w Islamie.

użytkownik usunięty
OlejhunterPL

W rzeczywistości jednak chrześcijaństwo, ani przerzucenie odpowiedzialności karnej na władzę niczego nie zakończyło - to się ciągnie do dzisiaj - ludzie zawsze byli mściwi i zawistni i są tacy do dzisiaj. Obadaj sobie temat narcyzmu - narcystycznej matki w szczególności. Kozłów ofiarnych pokroju np. Jezusa tworzy się do dzisiaj z chęci odwetu np. na ojcu dziecka.

Ludzie to niestety w 90% żądny krwi motłoch z widłami - od czasu rewolucji francuskiej ten motłoch jest u sterów i zarządza wszystkim w tak koślawy sposób, że już sami dawno stracili nad tym jakąkolwiek kontrolę - jedyne co im teraz zostało to wzajemne wydzieranie sobie z zębów ochłapów.

Demokracja to w skrócie rządy gorszych nad lepszymi. Dlatego niebawem to wszystko pieprznie i zaliczy srogą glebę na mordę.

Była już zaraza, teraz jest wojna, zaraz będzie głód, a no koniec polecą atomówki i będzie śmierć. Apokalipsa św. Jana się kłania.

ocenił(a) film na 8

Spokojnie. Nie przesadzałbym z tym czarnowidztwem. Owszem ludzie są źli i mściwi, ale potrafią się zdobyć na dobroć i szlachetność.
Końca świata raczej też bym nie wróżył. Atomówki nie polecą, zbyt wiele jest do stracenia. Raczej spowodują polaryzację stref wpływów.

Ludzie w 90% nie tyle są motłochem z widłami, co są w 90% niedoinformowani. Ale trudno się informować, kiedy burczy w brzuchu. Tak się odbyła rewolucja francuska. Ale dzisiaj ludzie są syci, a nie chcą się informować. A nie chcą, bo są sterowani za pomocą emocji przez tych którzy trzymają władzę.

użytkownik usunięty
OlejhunterPL

Ano widzisz - bo największym problemem jest niewolnictwo. Nie ma nic złego w tym, że ktoś pracuje dla kogoś - pod warunkiem, że istnieje wzajemny szacunek.

Jeśli np. weźmiemy niewolnictwo w USA wśród czarnych i założylibyśmy scenariusz, że czarni pracują dla białych, ale przy tym mogą tworzyć własną społeczność, otrzymują jedzenie i mogę żyć po swojemu - tyle tylko, że muszą normalnie pracować, ale mogą się również wykupić - to nie dzieje się nic złego.

Problem zaczyna się wtedy, gdy batem zmusza się ludzi do pracy na ich rzecz - w zamian dając jedynie marną michę ryżu i brak jakichkolwiek perspektyw.

Tak jak to było w tym filmie (właśnie w Wikingu) - prawowity król miał władzę nad swoim bratem, ale nie wykorzystywał go tylko właśnie mimo swojej pozycji traktował z szacunkiem.

Ja np. nie mam problemu z tym, że pracuję dla kogoś i mam przełożonych - jesli Ci przełożeni mają większą wiedzę ode mnie i zarządzają właściwie, ale z kolei jeśli robię coś dla kogoś, kto jest ignorantem i narzuca mi swoje "mądrości", które z mądrością mają niewiele wspólnego - to jest problem.

No i to jest niestety ten największy problem "rządów ludu", czy też "demokracji" - rządy gorszych nad lepszymi. Geniusze, ludzie pokroju Einsteina - często ledwo wiążą koniec z końcem, a patologia mnoży się na potęgę korzystając z owoców cudzej pracy.

System jest kulawy, dziurawy i nie działa.

ocenił(a) film na 8

Owszem, system się wyczerpał. Ja osobiście jestem monarchistą.
Tak jest od początku świata że wszystko się sprowadza do tego kto na kogo robi. Zawsze tak będzie, ale dobry system to taki w którym ten co robi na drugiego też może się dorobić na godne życie. A ten na górze się zmienia, jeśli chrzani swoje zarządzanie tak, że ten na dole już nie może się dorobić. Problem w tym że Ci na górze zawsze chcą się przyspawać. Żeby byli na górze oni zawsze, nie ważna jak zarządzają i t o najlepiej pokoleniami. Tu jest ten problem. Stąd niezły skąd inąd feudalizm skończył się przywiązaniem chłopa do ziemi, w komunizmie nie można było wymienić kadry inaczej niż przez terror i masowy mord, a we współczesnym kapitalizmie i demokracji często ratuje nas tylko jakaś technologia, tak spierdzielili prawo żeby tylko się przyspawać.

użytkownik usunięty
OlejhunterPL

Zgadzam się, ale jednocześnie nie uważam, żeby było coś złego w przekazywaniu władzy pokoleniowo pod warunkiem, że jest to robione z głową i bez szkody dla innych. Niewolnictwo było zawsze - służba też, ale jeśli byśmy traktowali niewolników i służbę z szacunkiem to nie było by problemu.

Problem polega na tym, że czasem taki niewolnik buntuje się z zazdrości, zawiści itd. Tak jak to było właśnie w Wikingu.

Wszystko zależy od tych na górze, bo Ci na dole nie mają nic do gadania, a jeśli próbują przejąć władzę siłą to nigdy się to dobrze nie kończy.

Tak jak mówię - mi nie przeszkadza, że pracuję dla kogoś - pod warunkiem, że rządzi dobrze i sprawiedliwie - na prawdę sprawiedliwie.

Monarchiści przy sporach wysłuchiwali obu stron i na tej podstawie wydawali wyrok. Dzisiaj w demokracji rządzą donosy, kapusiostwo, łapówkarstwo, kolesiostwo. Tytuły szlacheckie były wydawane za zasługi i właśnie szlachetność. Od kiedy rządzi motłoch z widłami - nie ma już w ogóle sprawiedliwości.

ocenił(a) film na 8

Zgadzam się.

ocenił(a) film na 9
OlejhunterPL

Dlaczego dobra kobieta ma się poddawać swojemu mężczyźnie? Słyszałeś o partnerstwie? Moim zdaniem najlepsza relacja nie jest zero jedynkowa. Każda ze stron czasem dominuje a czasem się poddaje.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Voiselle

To że była oznaczona wcale nie oznacza że dalsza jej część opowieści o gwałcie, i wymuszonym ślubie była prawdą.

ocenił(a) film na 8
Vitcher

ano tak, niewolnicy mają pełno wolnych wyborów, mogą robic co im pan nakaże albo umrzeć więc nie można powiedzieć że nie miała wyboru

ocenił(a) film na 8

Tu nie chodziło o jej rządzę władzy, tylko o przeżycie i zorganizowanie sobie "normalnego" życia. Przecież film pokazuje to w prosty sposób. Postać grana przez Kidman była niewolnicą porwaną z Brytanii. Związała się z Królem Wikingów w bliżej nieokreslony sposób. Chciwy brat zapragnął przejąć "królestwo" i zabił króla. Królowa miała wybór: zaakceptować nowego władcę albo zostać ścięta. Wybrała pierwszą opcję. Scena gdzie opowiada Amlethowi o miłości do swojego wuja jest tylko racjonalizacją jej działań. Przecież wyraźnie mówi do swojego syna, że jeśli uda mu się zabić wuja, to zostanie jego królową. W tamtych czasach rządziła siła. Kobieta z taką mroczną osobowością i sprytem miała większe szanse na przeżycie :)

użytkownik usunięty
Johnytruelove

Wszystko spoko, ale zignorowałes kilka faktów. Między innymi to, że ona spiskowała z wujem i wystawiła króla. Drugi to ten, że ona tego chciała - jej syn sam widział jak się śmiała, kiedy wuj niósł ją na rękach, ale jako dziecko, które czuło miłość do matki odebrał to jako krzyk rozpaczy.

Pominąłes też fakt, że miała ona pełna kontrolę nad wujem po przejęciu władzy (scena, w której szepcze mu do ucha co ma zrobić, a on wszystkiego słucha).

Myślę, że bronisz kobiety bo tak trzeba - przez co ignorujesz fakty i rzeczywistość.

ocenił(a) film na 8

Jej postać była patologiczna - nikogo nie bronię. Obejrzyj jeszcze raz scenę jak jest niesiona na rękach i sam odpowiedz sobie na pytanie czy to był śmiech czy krzyk rozpaczy. A poniżanie jej i drwiny z niej podczas tej sceny? Miała kontrolę i tu się zgodzę ale to niczego nie wyklucza. Próbę szykowania sobie przez nią nowego ciepłego miejsca na wypadek gdyby Amlethowi udało się zabić wuja Ty jednak pominąłeś.

użytkownik usunięty
Johnytruelove

Tak, ale weź pod uwagę fakt, że ta scena celowo została ukazana oczami małego chłopca. Właśnie, żebyśmy przyjęli jego punkt widzenia. Widać tam wyraźnie jak on obserwuje to z przerażeniem. Na koniec gdy konfrontuje to z matką, a ona mówi mi szyderczo, że to był śmiech radości.

To jest właśnie ten punkt zwrotny, który go ostatecznie łamie - bo przez cały ten czas był przekonany, że ratuje matkę... a tu nagle się okazuje, że to ona to wszystko zaplanowała.

ocenił(a) film na 8

Z góry przepraszam za brak polskich znakow w niektorych miejscach. Generalnie się z Tobą zgadzam co do negatywnej oceny tej postaci. Uważam tylko, że film pokazuje jasno, że nie ona to wszystko zaplanowała i wladza jako taka nie byla jej motywem. To, że prawowity król wziął ja w przeszłości siła to prawda. To, że uzurpator wzial ja sila to tez prawda, tak jak i to, że z biegiem czasu owinęła go sobie wokół palca, zorganizowała życie, urodziła syna, popijala winko na imprezach - podsumowując zycie toczylo sie dalej a nasz główny bohater burzy ten jej spokój pojawiając się na wyspie. Ten jej monolog o złym królu i dobrym bracie to tylko racjonalizacja przed sama soba (byc moze naprawde go pokochała po latach albo tak jak pisales - podoba sie jej wplyw jaki na niego ma). Oni obaj w pewnym sensie byli źli :)  Takie były czasy. Kobieta w takiej sytuacji albo się dostosowywała albo umierała. Popatrz na postać Olgi: jakoś nie przeszkadzało jej zwiazac sie z barbarzyńca, który brał udział w rzezi jej wioski. Przecież poznała kim jest juz w pierwszej wspólnej scenie.  Dla niej on po prostu był szansa na wyrwanie się z wyspy i przeżycie. Do tego zmierzam - Kobiety bezwzględne stają po stronie silniejszych/zwycięzców.

użytkownik usunięty
Johnytruelove

Przeoczyłeś jeden istotny fakt, że główny bohater, który burzy ten spokój - to jej syn, którego skazała na wygnanie ;)

ocenił(a) film na 9
Johnytruelove

Nie kobiety bezwzględne tylko zdeterminowane do tego żeby przeżyć stawały po stronie silniejszych mężczyzn.

ocenił(a) film na 9

To wszystko nie zostało powiedziane wprost. Obie wersje są tak samo prawdopodobne. Na tym zreszta polega dobre kino.

Kidma mogła być socjopatka i manipulatorka. A mogła być tez zgwalcona niewolnica która wciąż walczy o przetrwanie. Pokochać dziecko pochodzące z gwałtu to tez nie jest takie hop siup jak się tu niektórym wydaje.

Czy król z pierwszych scen był dobry? Nicholery nie wiemy tego!!!! Sprawiał wrażenie dobrego władcy i dobrego człowieka. Ale jeśli ktoś wyrokuje o jego charakterze po kilku scenach z jego życia i ocenia go zerojedynkowo to moim zdanie daje się zwieść pozorom. Wcześniej zapewne jak większość władców północy zabijał, gwalcil i rabował. W ten sposób prawdopodobnie poznał Kidman. Nie wiemy nic o jego przeszłości i każda teza jest równie prawdopodobna.

Wiec stawianie wyroków względem króla czy królowej rzucanie jednoznacznych sądów i tez jest moim zdaniem nadużyciem i autorska wizja komentujących a nie prawda obiektywna.

użytkownik usunięty
aa2xa

Moja droga/mój drogi. Ja tylko komentuję to co widzę na ekranie i to co przedstawia obraz. Oczywiście można sobie do tego dorabiać ideologie i historyjki na zasadzie kto, gdzie i kiedy został zgwałcony przez kogo, a nawet pójść dalej i myślami cofnąć się do 4-ego 5-ego pokolenia, gdzie z pewnością wydarzyła się jakaś tragedia, która to wszystko zapoczątkowała.

Tylko po co? Akurat pisząc o tym konkretnym obrazie - dokładnie to zostaje przedstawione w tym filmie - nic więcej i nic mniej.

Reszta to tylko wasze "domysły", lub ślepa próba obrony postaci negatywnych nie mająca za sobą żadnych rzeczowych argumentów - poza "mogło tak być, a może i nie mogło". Nie wiem jak mogło, ale wiem dokładnie co wydarzyło się na ekranie i nie rozumiem waszych usilnych prób zaprzeczania tego.

Ja wiem, że w dzisiejszym zlewaczałym do granic możliwości świecie, gdzie zrobiliście z kobiety złotego cielca - nigdy nie może to stworzenie paść ofiarą krytyki - zupełnie jak święte krowy w Indiach. Dlatego właśnie jest jak jest i nic wam na to nie poradzi nawet najtęższy mędrzec ;)

Napiszę to więc jeszcze raz i po raz ostatni: wyraźnie widać na tym obrazie, że matka (Kidman) gardzi zarówno swoim dzieckiem jak i mężem - ostatecznie sprzedaje ich w ręce wroga - tylko i wyłącznie dla orderów i zaszczytów...

... jakie to cholernie dzisiejsze ;)

ocenił(a) film na 9

To, że Kidman została zgwałcona i była niewolnicą przecież też komunikowano wprost w filmie. Dopowiadasz sobie swoją, "antylewacką" (cokolwiek to znaczy!) wersję historyjki tak samo jak inni dopowiadają inną wersję.

Zabraniasz ludziom widzieć innej wersji, stosując te same argumenty, których używają oponenci. Taka gra o sumie zerowej - dyskusja bez sensu.

Btw. jestem ze starszego pokolenia i kompletnie nie kumam co to jest lewak czy prawak. Kobiety nie są w niczym lepsze czy mniej okrutne niż mężczyźni. Faceci mordowali często pod wpływem kobiet, kobiety odgrywały rolę ofiar i manipulowały. I co więcej uważam, że w wielu sytuacjach mężczyźni nie są traktowani fair i równościowo względem kobiet. Kobiety uwielbiają mówić o równości ale jak pójdziesz na randkę i zaproponujesz podział kasy 50 na 50 to część się obrazi ;-) Mimo, że są za równością. Ale to wszystko nic nowego pod słońcem. Relacje męsko - damskie to jest nieustanne szukanie równowagi i balansu.

Spójrz raz jeszcze na scenę, kiedy Kidman jest niesiona przez nowego króla. Jak dla mnie - krzyczy i jest przerażona. Ale równie dobrze może być to histeryczny śmiech. Nikt nie może wykluczyć żadnej wersji. Reżyser oczywiście celowo tak to przedstawił, żeby nie było to pokazane jednoznacznie.

Osobiście widzę postać Kidman bardzo niejednoznacznie. Z jednej strony manipulatorka, mająca w sobie dużo okrucieństwa. Nie umiała pokochać dziecka pochodzącego z gwałtu (chociaż czy można jej to zarzucać?). Z drugiej strony jej manipulacje to walka o przetrwanie. Faceci walczyli bronią, jej pozostało manipulowanie. Czy przez to ma być głównym czarnym charakterem? Niby czym się różnią jej okrucieństwa i manipulacje od morderstw i grabieży robionych przez tych czy innych władców.

Film pokazuje okrutny krąg przemocy, gdzie nikt nie jest ani dobry, ani zły. Gdzie każdy jest trochę ofiarą i trochę katem. Ja tak to widzę, bez żadnego lewactwa czy innego prawactwa!

użytkownik usunięty
aa2xa

Możliwe, że coś w takim razie przeoczyłem, ale ja nie zauważyłem żadnej informacji na temat tego, że Kidman została zgwałcona przez obecnego króla, nie zauważyłem również informacji, że jej dziecko pochodziło z gwałtu. Możliwe, że w takim razie muszę ponownie to zobaczyć (chyba, że masz jakieś fragmenty, które tę tezę potwierdzają).

Bez ustalenia tego - nie da się dalej prowadzić ten polemiki w sposób rozsądny.

użytkownik usunięty
aa2xa

Obejrzałem drugi raz - nie całość, ale kilka fragmentów. No i rzeczywiście można to odbierać trochę dwuznacznie.

O tyle o ile pierwsza scena (uprowadzenia królowej) raczej zrobiona jest celowo, żeby z początku nie było jasne, czy się szarpie czy cieszy, o tyle dialog królowej z synem pod koniec - ciężko mi powiedzieć.

Dlaczego? Nie wiem - chyba sama gra aktorska i oświetlenie Kidman, gdzie faktycznie prezentuje się jak zło wcielone, więc nie wiem czy chce dobić syna kłamstwem, czy jednak mówi prawdę.

Ciężko jest też jej słowa brać na poważnie, bo w pierwszych scenach filmu widzimy jak król, który powraca z podbojów traktuje ją z szacunkiem. Nie wiem - moim zdaniem cały ten wywód królowej przed synem jest trochę niedorzeczny i albo błąd jest w samej fabule filmu, albo ona zwyczajnie kłamie.

Dlaczego? - król musiałby być skończonym idiotom, żeby robić królową z niewolnicy, którą wcześniej zgwałcił. Musiałby też być idiotą, żeby darzyć ją zaufaniem i pozostawiać syna pod jej opieką.

Dlatego ostatecznie zostanę przy swoim - albo królowa po prostu nawija synowi na uszy makaron, żeby się przed nim wybielić i wzbudzić w nim litość i akceptację (takie wołanie o litość), albo film ma po prostu skazę fabularną.

Zauważ jednak, że na koniec dialogu z synem, królowa całuje syna i znowu mąci mu w głowie, mówiąc, że jak pozabija wszystkich to będą władać razem.

Jak dla mnie - ewidentnie babka ma coś z garem.

ocenił(a) film na 9

No zgadza się może oczywiście kłamać z tym gwałtem i reszta.

Ja to traktuje po prostu jako celowe pokazanie przez reżysera żeby każdy widz mógł mieć inna interpretacje i żeby było więcej emocji.

Specjalnie zobaczyłem raz jeszcze scenę jak ja niesie na ramieniu i nie byłem w stanie stwierdzić jednoznacznie. Zreszta mogła tez udawać żeby całość była wiarygodna.

Niezaleznie od interpretacji, mnie się film bardzo podobał!

Czytałem tez kilka ciekawych wypowiedzi znawców epoki, broni etc i podobno odtworzono to z ogromna dbałością o szczegóły. I serial Vikings który kiedyś bardzo lubiłem podobno wypada blado przy tym. Chociaż wiadomo ze budżet inny itd.

użytkownik usunięty
aa2xa

No jak dla mnie to film jest po prostu rewelacyjny. Drugi raz nie chce mi się tego oglądać bo to nie jest tego typu film - to jest coś co ogląda się raz, wżyna się w pamięć i nie ma co do tego wracać, żeby sobie nie spłycić.

Ale tak samo mam z serialem Vikings - też bardzo lubiłem, ale tutaj (w filmie) to jest wszystko takie znacznie bardziej brudne, ciężkie pozbawione tej hollywoodzkiej otoczki i niepotrzebnego rozmachu. Powiedziałbym wręcz, że surowe jak mięso świeżo ubitego jelenia ;)

Jest na to nałożona taka baśniowa posypka, ale ta baśń zostaje tylko w domyśle, bo wydarzenia są jak najbardziej realne.

Brak też takiej wyraźnej granicy kto jest dobry, kto jest zły, a jedynie fajnie pokazane, że zarówno zdrada (królowa) jak i zemsta (syn) prowadzą wszystkich w otchłanie piekieł.

Syn przecież w pewnym momencie też staje przed wyborem - mścić się, czy po prostu odejść i wieść normalne życie - wybiera ostatecznie to pierwsze i osieraca dwójkę dzieci.

Mocne kino.

ocenił(a) film na 9

Dokładnie, serial z Ragnarem (który bardzo lubiłem), po tym filmie mi się wydaje bajeczką dla dzieci ;-)

ocenił(a) film na 10

asd

użytkownik usunięty
mugen2

idc

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones