PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=473041}

Witamy u Rileyów

Welcome to the Rileys
7,0 13 858
ocen
7,0 10 1 13858
Witamy u Rileyów
powrót do forum filmu Witamy u Rileyów

Czym może być strata dziecka?
Podejrzewać można, że jest to niewyobrażalny ból, którego nie da się z niczym porównać. Kto
takiej tragedii nie doświadczył, tylko i wyłącznie może sobie przypuszczać, lecz bladego pojęcia
o tym nie ma (sam go nie mam), i lepiej by nigdy nie musiał przekonywać się o tym na własnej
skórze.
Tymczasem rodzina Rileyów, bohaterowie naszej historii, po utracie jedynej córki, zatapia się
w ciernistym świecie, żyjąc razem, a jednak osobno.
Oddaleni od siebie, pozostają w samotności, bez wzajemnego wsparcia i pomocy w trudnych
chwilach. Pani Riley zamyka się w czterech ścianach ze swoją depresją. Jej mąż Doug ucieka
w ramiona kochanki. Bez wątpienia żadne z nich, postępując według tej samej zasady, nie ma
najdrobniejszych szans na zapomnienie o cierpieniu, a tym bardziej o ponownym byciu
szczęśliwą rodziną. Takie układy są ucieczką od tego co już nie powróci. Ale przecież wiemy, że
to nie musi zawsze tak samo wyglądać.
Lois zwleka ze zrzuceniem z siebie kajdanów i łańcuchów, ale dopiero dzięki mężowi zostaje to
na niej wymuszone. Do tego momentu nie robiła z tym faktem za wiele.
Doug chce od życia czegoś więcej, ale czy sam wie czego tak na prawdę? Chcąc odpocząć od
rodzinnej ciszy i ''martwej'' żony, na służbowym wyjeździe, z dala od tego wszystkiego,
zrządzeniem losu, odmieni się nie tylko jego życie. Bowiem na drodze Rileya pojawia się
dziewczyna z ''przejściami''. Odrzucona przez rodzinę(?), a tak na prawdę to chyba najbardziej
przez samą siebie, młoda striptizerka, a przede wszystkim do złudzenia przypominająca córkę
Rileyów, według Douga potrzebująca pomocy. Jednak terapia ma podziałać na obie strony.
Ci obcy dla siebie ludzie, zagubieni w swoim życiu, stojący na rozdrożu dróg, pomagają sobie
jednak bardziej niż może się to nam wszystkim wydawać. Oczywiście Lois też ma duży wpływ
na całokształt sprawy, gdyż dzięki odwadze w poszukiwaniu męża, już na miejscu dokąd
przybyła, poznaje jego ''wizje wychowawcze''. Ona też otula Mallory.
Na całe szczęście scenariusz tego dramatu, który wydawać się może wielu widzom taki
zwyczajny, nie pojechał w banalno - naciąganym kierunku, a Rileyowie nie przygarniają
''przybłędy'' pod swój dach. Pomoc, której wzajemnie doświadczają, ma zdecydowanie większy
wymiar. Dociera do nich to, że czasu już się nie cofnie, a życie ma wyglądać jak ŻYCIE, a nie
być wegetacją. Że trzeba przestać ciągle patrzeć za siebie, że nie można żyć tylko przeszłością,
że jest jakieś ''tu i teraz''. Należałoby zacząć znów wszystko od nowa, stanąć na prostych i
stabilnych nogach, pomyśleć o przyszłości. Oczywiście zawsze się będzie pamiętać, lecz
wspólnie łatwiej znosić ból i żal. Świat nie kończy się na córce. Pastwo R. ma przecież siebie i
to powinno ich umacniać, napędzać.
Mallory staje się twardsza , ale też dostrzega, że ktoś docenia jej wartość, chociaż niejeden
może powiedzieć, że to dziewczyna bez wartości. Wspólne chwile z państwem Riley, dały jej
nie tylko bunt i emocje z nim związane, ale także ciepło, troskę i uczucie bycia potrzebnym
komuś innemu, niż tylko mężczyznom czyhającym na jej młode, ale jakże już ''skażone'' ciało.
Przez krótkie ułamki sekund, przestaje być tylko obiektem pożądania facetów, a staje się
człowiekiem zasługującym na uczucia.
Bardzo dużym plusem jest tu aktorstwo. O ile o Gandolfiniego i Leo można być spokojnym i nie
trzeba ubierać ich w piórka, bo role w tym filmie są kolejnymi dobrymi rolami w karierach owej
pary, o tyle Stewart trzeba już obsypać pochwałami.
Nawet jeżeli jej postać mnie drażniła, a drażniła, oj drażniła, to trzeba tej ''celebrytce'' oddać
honor odnośnie samej gry. W ogólnym rozrachunku okazało się, i bez bicia to powiem, iż jest
to najlepsza rola Kristen Stewart w jej życiu jaką miałem okazję oglądać, a jakby nie patrzył,
jest to 20 film z nią, który widziałem. Okazuje się, że trudne charaktery bohaterek które kreuje,
wychodzą jej na dobre. Powinna częściej grywać w tańszych, niekomercyjnych produkcjach.
''Taka'' mogę przyznać także za rodzaj kina niszowego do którego należy ten film, kina dla
nielicznych, kina nie dla mas. Ten ''ta'' jest też za to, iż nie jest to kolejny, tradycyjny amerykański
''shit'' dla tworzony kasy.
''Witamy u Rileyów'' to obraz skromny, bynajmniej w swojej wymowie, bezpretensjonalny,
dający do myślenia, no i pokrzepiający. Żaden to moralizator, a Kristen udowodniła, że potrafi
być elastyczna, jak jest ...pilnowana, ma warunki, oraz gdy ma sportretować problemową
postać. W takich obrazach daje z siebie na pewno dużo więcej niż w blockbusterach.
Dramat to spokojny, ale umiejący wywołać emocje w widzu. Dramat sprawiający wrażenie
takiego odbywającymi się za drzwiami, o którym wiemy, ale nie wolno nam przekraczać progu
tychże drzwi. Dramat w którym bohaterowie muszą odnaleźć się sami.
U mnie solidne 7, może nawet 7,5/10.

ocenił(a) film na 7
djrav77

Świetna recenzja i psychoanaliza bohaterów :)
Ach, jakże cieszy mnie fakt, że K.S. zasłużyła na kolejny plus! Ale wciąż wkurza, to ciekawe :) Duży plus dla Ciebie za obiektywizm :D Pragnę dodać, że Stewart nie jest celebrytką, przez co rozumiem osobę znaną bardziej z tego, że jest znana i biegającą pozować na ściankach częściej niż trzymającą jakąkolwiek propozycję scenariusza w rękach :) Jak sam zauważyłeś, bo miałeś okazję zobaczyć, grała w więcej niż "3 filmach" i niekoniecznie były to komercje (typu Zmierzch), ale nieraz świetne kino, czasem wręcz niszowe.
Pozdrawiam :)

djrav77

Faktycznie wnikliwa analiza bohaterów. Taki film jak "Witamy u Rileyów" to prawdziwa perełka na rynku filmowym. Generalnie temat utraty kogoś bliskiego jest ciężki do przedstawienia i nie każdemu tego typu filmy się podobają. O śmierci lepiej nie myśleć albo jak najszybciej o niej zapomnieć, problem pojawia się kiedy stracimy kogoś kogo naprawdę kochamy. W filmie to dobrze pokazano. Różne reakcje. Doug szukający ciepła i zrozumienia w objęciach kelnerki, zdradzający żonę. Lois po śmierci córki zamknęła się w sobie. Unika ludzi, kontaktu. Małżeństwo Douga i Lois umiera... I w tym miejscu pojawia się Mallory. Zagubiona dziewczyna, której Doug postanawia pomóc. Spodobało mi się zakończenie filmu. Dobrze, że Mallory wybrała własną drogę, jednak nie zrywając relacji z Rileyami. Teraz pora na Kristen, W filmie zagrała naprawdę świetnie. Ta rola jest jakby dla nie napisana. Jest naturalna, szczera. Jej postać potrafi być irytująca. Swoją drogą Kristen dobrze sprawdza się w rolach buntowniczek - poza "Rileyami" takie role znakomicie zagrała w "The Runaways. Prawdziawa historia" czy w "Żółtej chusteczce". Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 7
roger_m

Tylko dodam, że potwierdzam - w "Żółtej Chusteczce" jest boska :)
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 7
Ling1983

''Żółta chusteczka''????
Jak słowo daję, ale ani nie słyszałem o takim filmie, a ni też nigdzie takiego nie znalazłem.
W bazie danych filmwebu nic takiego nie ma, no chyba, że pod innym tytułem.

ocenił(a) film na 7
Ling1983

Czy chodzi o ''The Yellow Handkerchief''?

ocenił(a) film na 7
djrav77

Tak, tak :) Dokładnie, o ten film chodzi :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones