PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1195}
7,7 24 312
ocen
7,7 10 1 24312
8,0 25
ocen krytyków
Wodzirej
powrót do forum filmu Wodzirej

Falk bardzo pełnie i skrupulatnie przedstawił portret psychologiczny Danielaka. Scena w sklepie z telewizorami, kiedy to z uwagą Lutek śledzi występ konferansjera (Krzysztof Materna) uświadamia mu, że bal z okazji otwarcia hotelu to jego życiowa szansa. Patrzy w szklany ekran i wydaje się, że już widzi tam siebie. Karmi się tym rodzącym się pragnieniem by zaistnieć w środowisku, by zmienić swoje miejsce w rankingu konferansjerów. A kiedy pracownik sklepu przestawiając telewizor, przerywa ten sen o karierze, Danielak odgraża się, jakby chciał powiedzieć: „Ty myślisz, że to sen, ale Ci jeszcze pokaże”. Bardzo zręczny sposób ze strony reżysera, aby jak najkrócej pokazać czego chce Danielak, do czego dąży. W dalszych scenach widać już tylko żywą determinację Danielaka w osiągnięciu wymarzonego celu.

Znamienna jest jedna rozmowa, której szydercze echo przewija się w trakcie całego filmu: Lasota do Danielaka „... oczywiście nam ludziom z kulturą jest trudniej, ale niech pan to wszystko traktuje przyjacielu z dystansem, a łokcie zostawić na czarną godzinę.” Kwintesencja cynizmu, bo o ile pracownicy Estrady pracują w kulturze, to nie mają z nią nic wspólnego, poza nazwą. Układy, drobne szwindle, nepotyzm itp. Krajobraz głębokiego PRLu.

„Romek zawsze ma jakąś taką odwagę na siebie na innych. Że ja tego nie potrafię. Ja... Zawsze tak jest, że do mnie na przykład ktoś mówi, to nie musza być nawet ważne sprawy, ja zawsze odpowiem i zachowam się tak jak ktoś chce. Jak się jakiś bydlak do mnie uśmiecha to ja się też uśmiecham, bo ten bydlak się też uśmiecha. Widzę to i męczy mnie to, a jednak robię. Jemu nikt nie każe robić miny. Mnie w gruncie rzeczy też nikt nie każe, a ja robię, a on nie. Jak to jest. Jest świństwo należy się w pysk dać, a ja się uśmiecham, bo ten pysk się do mnie uśmiecha. A Romek bije. Gdzieś poza nami jest wszystko.”

I myślę, że tą swoistą spowiedzią Falk jeszcze dobitniej podkreślił (przejaskrawił) zachwianą moralność Danielaka. Człowieka świadomego swoich słabości, a jednak ulegającego i wciąż trwającego w swoim ześwinieniu. Uważam, iż to przyznanie się do grzechu i jednocześnie trwanie w nim z pełną świadomością, prowadzi do jednoznacznej oceny Danielaka. Nawet jeśli widz przez chwilę zastanowił się czy Danielak
nie wyznaje dewizy: "Szczęściu należy dopomóc", to ocena Lutka jest negatywna.

Jednakże, stawiając się w roli Danielaka powstaje pytanie: Jakim sposobem konferansjer klasy B mógł wybić się z szarości, w której umieściły go układy? Wszak sam dyrektor wydziału kultury stwierdził, że nawet jeśli jest lepszy od całej tej reszty, to nie mają pewności, że mu się uda godnie poprowadzić ten bal. Imprezy obsadzone ludźmi, którzy sami się nawzajem rekomendują. Sieć układów i znajomych. List polecający, w zamian za przysługę. Zaproszenia na bal, za łatwiejszy start dla dziewczyny. Niesprawiedliwe, ale jednak prawdziwe.
W moim odczuciu Danielak winien zadać sobie pytanie nie: "Dokąd zmierzam?" lecz: "Jaka jest tego cena?"

Odnosząc się do kwestii „elementów gejowskich” poruszonej w poprzednim wątku, również odniosłem wrażenie, że Lasota miał inklinacje homoseksualne. Świadectwem tego jest fakt, iż żyje on z innym mężczyzną, a ich relacje są blizsze niż męsko-koleżeńskie. Scena kiedy Bolek Karolak rozkłada talerze i nalewa zupę niczym żona jest co najmniej zastanawiająca. Wino, stół przygotowany dla dwojga, z wyraźną emfazą na to, iż to wspólny posiłek, a nie zwykły obiad. Jak dla mnie, nie tak wygląda codzienny, zwykły posiłek dwóch facetów. W dodatku Lasota głaszcze Lutka po głowie i bynajmniej nie był to w moim odczuciu neutralny gest.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones