PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=468742}
3,2 19 328
ocen
3,2 10 1 19328
2,0 6
ocen krytyków
Wojna żeńsko męska
powrót do forum filmu Wojna żeńsko-męska

2/10

ocenił(a) film na 2

Wojna żeńsko-męska to film, który wgl nie powinien powstać. Pani Samson (o dziwo - psycholożka, pisarka, dziennikarka, zupełnie jak główna bohaterka filmu, Barbara Patrycka) stworzyła beznadziejny scenariusz, a pan Palkowski przy dobrym Rezerwacie stracił w oczach widzów.

Film jest nierealny.

1) Czy w kobiecych pismach naprawdę pisze o męskich penisach ?
2) Program „Whose is Whoy ?”

Zastanawia mnie po co Wioletta Arlak wcielała się w tyle postaci (redaktorka Bardzo ELEGANCKIEGO magazynu dla pań, pani z Empiku, kioskarka, wizażystka, charakteryzatorka, specjalistka) ???

Teksty Sekretarki, granej przez Joannę Sydor - „Przynieś nam kochanie kawke suko” i „Panie prezesie o te Patrycką wszyscy suke” jeżeli miały być śmieszne to twórcom filmu trzeba pogratulować poczucia humoru.

Kto zdrowy na umyśle zgodziłby się na program „Whose is Whoy” ? KRRIT nie przyczepiłaby się ? Wątpię. Kolejki w Klinice Prącia - większość facetów naprawdę chciałaby aby wymacała jego penisa i powiedziała jego diagnozę ?

Dobry aktorzy nie pomogą, gdy scenariusz woła o pomstę do nieba. Szkoda że na produkcję takich filmów przeznaczane są całkiem niezłe pieniądze

ocenił(a) film na 8
Kamil14

Owszem, nierealny jest ten film do szpiku kości. Ale czy naprawdę o to w nim chodzi? Żeby oddawać realia? Nie wydaje mi się...

Ja od pewnego momentu na film ten patrzyłem przez pryzmat jakiejś groteski, jakiejś celowej hiperboli. Oczywiście, że w "poważnym" piśmie dla kobiet raczej nie mogłaby powstać osobna szpalta poświęcona analizie męskich przyrodzeń, a program w rodzaju "Whose is Whoy" nie miałby żadnych szans w ogóle powstać (przynajmniej biorąc pod uwagę współczesne polskie realia), a jeśli nawet, to jego ewentualna główna prowadząca z pewnością nie brałaby udziału w otwarciach przedszkoli xD Naprawdę - ktoś tę fabułę potraktował serio? Wówczas oglądanie tego filmu rzeczywiście traci jakikolwiek sens.

Ja, z natury zawsze bardziej skłonny bronić niż atakować, starałem się cały czas dostrzegać pozytywy. Scenariusz filmu, jak już wspomniałem, jest mocno przesadzony, ale zapytajmy po co? Czy nie czasem po to, by coś pokazać, zwrócić (w sposób wulgarny i prostacki, ale jakiż inny byłby skuteczniejszy?) naszą uwagę? Zewsząd otacza nas seks i zjawiska z nim związane. Seks nie będący już przejawem bliskości między dwojgiem ludzi, ale seks jako zwierzęcy odruch, jako przyjemność podobna każdej innej, które na co dzień sobie fundujemy. Widzimy w telewizji wciąż nowe reality show, bijące kolejne rekordy popularności. "Mężczyźni" w gimnazjach rozmawiają o obejrzanych ostatnio "pornolach", jak gdyby to były dobranocki. Świat coraz dalej przesuwa granicę tego, co jeszcze uznaje się za moralne. Jak daleko jeszcze? Jak wobec tego będzie wyglądał nasz świat za kilka, kilkanaście lat? Może program podobny do "Whose is Whoy" nie jest drętwym wymysłem niewyżytej scenarzystki, ale projektem, który czeka na odpowiednio liberalną publiczność?

Na mnie film ten wywarł jednak pozytywne wrażenie. Pewnie znajda się tacy, którzy uznają moją wypowiedź za doszukiwanie się sensu tam, gdzie go nie ma, albo potraktują jako dowód braku gustu filmowego. Mają prawo tak myśleć. Mi jednak wiele elementów się podobało. Obsada była baaardzo porządna, "zagęszczanie" Warszawy nieistniejącymi wieżowcami i inne, nazwijmy to tak: "efekty specjalne" też były całkiem spoko. Nawet (w przeciwieństwie do wielu innych polskich komedii ostatniego czasu) oglądając to "dzieło" kilka razy się uśmiechnąłem, choć przyznać trzeba, że humor nie stał na intelektualnie najwyższym poziomie... Scenariusz jakoś tam sobie wytłumaczyłem, choć mimo to dostrzegam w nim wiele dziur (chociażby postać Beby wydaje mi się okropnie niespójna). A jednak po obejrzeniu mam poczucie dobrze... może to za dużo powiedziane - mile spędzonego czasu.

Kamil14

Film ma 21% w moim guście według Filmwebu, ale generalnie muszę w dużej mierze przyznać rację Jarkowi, który Ci odpisał.

Sceny w filmie są mocno naciągane, przesadzone, groteskowe i nierealne, ale komedie właśnie tak działają, pokazując rzeczywistość w krzywym zwierciadle. "Wojna żeńsko-męska" to wyraźna satyra na patriarchat, na stosowanie podwójnych standardów w pokazywaniu nagości kobiecej i męskiej w kolorowych pisemkach, na pazerność dziennikarzy, na praktyki tabloidów, na idiotyczne talk-showy w telewizji (czy "Jerry Springer" tak bardzo odbiega standardem od "Whose is whoy"?), na polską mentalność.

Prawda, że parę scen można uznać za żenujące czy wymuszone, ale generalnie należy się twórcom uznanie za spróbowanie czegoś nieszablonowego i taki miks gatunków. Mamy tu trochę komedii a la Woody Allen, trochę stylu Monty Python, trochę komedii romantycznej, trochę melodramatu rodzinnego i trochę satyry politycznej i społecznej.

Kamil14

Masz teraz program Magia nagości, hahahhaa.

ocenił(a) film na 7
Kamil14

Jak nierealny , przecież na podstawie powieści na faktach autentycznie autentycznych .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones