Film był promowaniem zgorszenia i zdrady ludzkiej. Nic ciekawego w tym filmie nie było oprócz kostiumów, ale to na film powojenny to i tak za mało. Końcówka miała być rozwiązaniem całego tego bajzlu? Wybrała upośledzonego umysłowo męża o którym sobie przypomniała po zdradzie, też mi pozytywne zakończenie, a jakie romantyczne. Po prostu balszoje kino.
Moim zdaniem film był życiowy. Życie jest czasem zagmatwane, stawia przed nami trudne wybory i doświadcza nas ciężko. A człowiek jest tylko człowiekiem. Ja się wcale Nataszy nie dziwię. Owszem, Andriej był jej mężem, ale tak naprawdę po wypadku stał się dzieckiem, którym musiała się non stop opiekować i w którym nie miała żadnego oparcia. Na pewno było jej ciężko i czuła się osamotniona. Czy to tak trudno zrozumieć? Ale widać, że kochała męża mimo wszystko, opiekowała się nim i dawała mu dużo ciepła.
Jednak sama też czasem potrzebowała, by ktoś się nią zaopiekował, by mogła chociaż na chwilę zrzucić z siebie ciężar. Poza tym przy Maksie poczuła się atrakcyjna, poczuła się znowu kobietą.
Mam nadzieję, że na drugi raz niektórzy pomyślą dwa razy a przede wszystkim postarają się po prostu po ludzku wczuć w drugą osobę zanim wydadzą taki surowy, potępiający osąd.
Osąd? To tylko moje zdanie. Nie muszisz przecierz go przyjąć do siebie i z takim przekonaniem żyć. Przecież musiała powiedzieć "w zdrowiu i chorobie...". Nic nie usprawiedliwia zdrady, no chyba że ty tak nie uważasz i pozwoliłabyś mężowi, aby cię zdradzał na lewo i prawo. Widzę, że amerykanizacja za daleko postępuje w naszym kraju i ludzie nie tolerują dobrych obyczajów. Życie rzeczywiście jest zagmatwane. Co prawda mogła oddać męża do domu "specjalnej opieki", ale oznaczałoby to, że ten gruby łysy się nią "zaopiekował". Wybrała mniejsze zło i tak to ocenie. Każdy ma swoje zwierzęce potrzeby, ale będąc człowiekiem mamy wybór, możemy ich nie słuchać, tłumić, co oczywiście też może się źle skończyć.
Ja z kolei wcale nie dziwie sie Natalii,po 5 latach wojny i posuchy seksualnej miała prawo choc przez chwile poczuć sie znów kobietą, tym bardziej że mąż był już warzywkiem co nie zmieniało faktu że go już nie kochała. Przesadziłeś też z tym amerykanizmem. Niestety dla wielu forumowiczów przymiotnik "amerykanski" kojarzy sie wyłącznie z flagą w gwiazdki powiewająca po uratowaniu swiata, kiczem, American Pie, popcornem czy Colą,i brakiem obyczajów wg Ciebie. Mam nadzieje ze masz jakies powody by tak sądzić bo ja po 5 lentim pobycie w USA stwierdziłem że to Polakom tam będącym wiele z kultury do Amerykanów brakuje. Nie rzucajmy stereotypami i odsmażanymi tekstami,patrzmy lepiej na siebie.