Nie miałem co do tego filmu dużych wymagań. Liczyłem po prostu na to, że film będzie poprawną i strawną rozrywką. Niestety dla mnie to całkowita klapa. Pierwszym elementem, który rozkłada ten film jest Megan Fox. Ja w takich filmach nie wymagam wspaniałego aktorstwa, ale to co ona robi to jest żenada. Przez większość czasu gra na poziomie "aktorów" z dlaczego ja i trudnych spraw. Po drugie scenariusz jest beznadziejny, pełny schematycznych rozwiązań i po prostu nudny. Opiera się oczywiście na niewiarygodnych zbiegach okoliczności. Między Shreddderem, a Splinterem nie ma żadnej relacji, a geneza powstania żółwi (oraz Splintera) jest idiotyczna. I znowu nie oczekuję od takiego kina wielowątkowej, zaskakującej fabuły, ale nawet przy niskich wymaganiach ten scenariusz ssie.

Dodajmy do tego raczej średni humor (tylko kilka żartów było ok), nijakich bohaterów wyciętych z kartonu i masę niepotrzebnego efekciarstwa, a otrzymamy nowe Wojownicze żółwie ninja. Przez cały seans nie obchodziło mnie co się dzieje z bohaterami...