Film jak dla mnie był jak Man of Steel i Batman vs Superman - dużo nawalanki ta sama muzyka Hansa Zimmera. Jak w Man of Steel - Główny bohater okazuje się dosłownie bogiem. Wonder woman jest niezniszczalna - wlaczy z bogiem wojny! I oczywiście musi być jakiś smutniejszy wątek Steve - meżczyzna który wprowadza Diane w nowszy świat w jednej z ostatnich scen poświeca się w imię dobra - wysadza siebie i samolot z bombami gazowymi. Film bardzo dobry polecam.