Dużo ludzi tutaj zwraca uwagę na kawałki typowo horrorowe, albo czarny humor, ale dla mnie
haczyk jest gdzie indziej. Szlag mnie trafiał, że to najfajniejsza postać filmu, ładna sympatyczna
babeczka miała trafić do piekła przez jakąś klątwę starej cyganki, a wszystkie łajzy wokół niej (typu
denerwujący chłopak i jego mamuśka, albo żółtek z banku) żyły sobie w najlepsze i nic nie
zapowiadało, żeby miały kiedykolwiek dostać za swoje.
Swoją drogą mniej więcej od momentu kiedy babce spadła torebka przy hamowaniu wykumałem
jakie będzie zakończenie, ale trochę się machnąłem, bo liczyłem, że to jednak chłopak pójdzie do
piekła (bo w końcu on miał ten guzik).