Oparty na "Przypadku Charlesa Dextera Warda" horror w reżyserii Dana O'Bannona ("Return of the Living Dead"). Już w trakcie napisów początkowych twórcy zastrzegają, że scenariusz został jedynie "zainspirowany" utworem Lovecrafta, ale ta zapobiegawczość wydaje się być zbyteczna: "Resurrected" wcale tak bardzo nie odbiega od swego pierwowzoru, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Owszem, twórcy przenieśli akcję w czasy współczesne, tu i ówdzie nieco pozmieniali (kluczowy dla fabuły wątek żony Warda, to już wymysł scenarzysty), ale bynajmniej nie są to zmiany na gorsze, a trzon fabuły pozostał tak naprawdę ten sam. Całość ma bardzo wyraźny posmak kina klasy B, miejscami zalatuje kiczem, a dialogi tu i ówdzie balansują na granicy parodii, ale w zasadzie ciężko owe wymienione "przewinienia" uznać za rzeczywiste mankamenty: jako niewymagający od widza zbyt wielkiego wysiłku horror, rzecz spisuje się naprawdę nieźle. Plus szarżujący tu i ówdzie Chris Sarandon, jako domorosły badacz i wcielony diabeł w jednej osobie.