I to prawie tak dobry jak część pierwsza, co w tego typu filmach nie zdarza się zbyt często. W dużym stopniu jest to z pewnością zasługa tej samej obsady, wracają więc znani z poprzedniej części Shingo, Ruben i Nick. Tym razem nasi bohaterowie jednoczą siły z komisarzem policji, którego syn zginął walcząc dla nielegalnej organizacji walk shootfighting. Fabuła nie rzuca na kolana ale jest ok. Najważniejsze jak zwykle są walki a te są niczego sobie. Nadal jest szybko, mocno, ale już nieco mniej krwawo. Szkoda, ze twórcy nie pociągnęli pomysłu z różnymi stylami walk, więc możemy tylko podziwiać kilka akrobatycznych trików w wykonaniu mistrza capoeiry. Jak zwykle wrażenie robi Bolo, choć w tej części tez nie walczy zbyt wiele ale finałowa walka rekompensuje to z nawiązką. Podsumowując, porządna kontynuacja, jeśli lubisz jedynkę, łykaj śmiało, jeśli nie, można sobie spokojnie odpuścić. Ode mnie 7/10.