Nie zgodzę się z recenzją Pana Marcina Pietrzyka.
Film bardzo typowy dla kinematografii z tego zakątka świata. Być może nie jest to wielkie dzieło, ale czytając recenzje Pana Marcina przed obejrzeniem filmu, myślałam, że będzie traktował o nimfomance ze słowotokiem. Rozczarowałam się pozytywnie.
Weronika, świeżo upieczona pani doktor psychiatra, jej niewątpliwie chorzy pacjenci, życie domowe i kłopoty emocjonalne, to tak naprawdę sedno tego filmu.
Uważam, że wcale nie jest zły, za to jest to obraz smutny i nostalgiczny.