Obraz Giuseppe Tornatore przywodzi na myśl starszy o blisko cztery dekady film Yasujiro Ozu "Tokijska opowieść" i choć do poziomu arcydzielności Japończyka sporo mu brakuje, nie da się ukryć jest on filmem nie tylko bardziej rozwiniętym fabularnie, ale też znacznie mocniejszym w swojej wymowie. Postać Matteo wykreowana przez giganta światowego aktorstwa, Marcello Mastroianniego, będzie musiał przełknąć jeszcze jedną, być moze najbardziej gorzką pigułkę w swoim życiu. Niespodziewane wizyty starszego mężczyzny u swoich dorosłych już dzieci okażą się - jedna za drugą - niewypałami. Dorosłe potomstwo ma już swoje własne życie, które nie wygląda tak, jak życzyłby sobie tego ojciec.
Sentymentalne zacięcie Tornatore sprawia, że egzystencjalny dramat o starości i opuszczeniu przenika się zarówno z wyidealizowanymi w umysle Mattego relacjami z dziećmi, jak i rozwianymi złudzeniami stanu faktycznego. Największym chyba zwycięstwem Torantore jest w tym filmie brak ucieczki w pretensjonalność - początkowe współczucie względem snującego się Matteo zostaje skonfrontowane z zarzutami dzieci względem niego - o zbyt surowe wychowanie, któ©e spowodowało osłabienie rodzicielskich więzi.