Wszelkie zło bierze się z rodziny.
Rodzina - na Zachodzie mawia się: moja pierwsza rodzina. Taka niby sielanka. Mama, tata, brat, siostra. Żyją ze sobą, dorastają. Dzieci są bite. Rodzice - wiecznie poirytowani, chcą niby to dobra dzieci, a tak naprawdę leczą swoje kompleksy. Matki - mniej lub bardziej świadomie nienawidzące swoich dzieci (moderatorem efektu jest to, z kim matka ma dziecko i do kogo jest fenotypowo podobne: jeśli z niekochanym mężem, i w dodatku jest do niego fizycznie podobne, ma zagwarantowany koszmar trwający od dzieciństwa do śmierci takiej psychopatki; jeśli z kochankiem, podczas gdy jest zamężna z kimś innym, i do tego bękart taki jest fizycznie podobny do kochanka - bachor taki ma raj na ziemi ad usrandum).
To powyżej to moje obserwacje z praktyki terapeutycznej. Tak jest, wierzcie mi :)
Film Tornatore - jednego z moich ulubionych reżyserów - jest zdecydowanie gorszy choćby od "Nuovo..." czy "La Migliore..." lub "1900..." czy "Maleny". Bardzo mocno się zestarzał, pod względem formy, prowadzenia narracji. Zupełnie niepotrzebne są owe sceny niby to metaforyczne z wielką, czarną ośmiornicą na plaży.
Okłamywany stary ojciec, piątka dzieci, która nie dorasta do ideału dziecka. Kłamstwa, niechęć, obojętność, samobójstwo...
Rodzina to diabelski wynalazek.