PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=792452}

Wszystkie pieniądze świata

All the Money in the World
6,5 31 491
ocen
6,5 10 1 31491
5,6 25
ocen krytyków
Wszystkie pieniądze świata
powrót do forum filmu Wszystkie pieniądze świata

Film wg mnie całkiem niezły - gdzieś między 7 / 8 . Zaintrygowała mnie ta historia i zerknąłem na wiki. Niestety znalazłem tam smutne wieści na temat tego co zaszło po zapłaceniu okupu i uwolnieniu młodego. Może kogoś też zainteresują:

" Paul III was permanently affected by the trauma and became a drug addict. After a stroke brought on by a cocktail of drugs and alcohol in 1981, Paul III was rendered speechless, nearly blind and partially paralyzed for the rest of his life. He died 30 years later on February 5, 2011, at the age of 54."

bpartyka90

cóż, pieniądze szczęścia nie dają... ;)

ocenił(a) film na 7
maximus_

Myślę, że niektórzy nie potrafią się odnaleźć w życiu i dlatego psują sobie je narkotykami i alkoholem
jak ojciec ów porwanego, który dał mu przykład takiego stylu życia (zanim po rozwodzie zabrała go odeń matka).

Ludzie, którzy są zmuszeni do ciągłej pracy, nie mają czasu na problemy egzystencjalne w tym zatracenie się w ww. sposób (choć niektórym to się udaje, wtedy stają się lumpami). To NIE PIENIĄDZE a charakter człowieka decyduje o tym co robi ze swoim życiem.

Charakter i wiarę w siebie, własną wartość wyrabia się zwykle dochodząc do rożnych celów, np. do bogactwa.
Podanie czegoś z góry przy słabym charakterze może popsuć tą osobę (ale nie zawsze).

ocenił(a) film na 2
zjonizowany

Zgadzam się co do tego, że charakter człowieka jest ważny, a jeszcze istotniejszy jest poziom moralny. Różni ludzie różnie zareagują znajdując się w tej samej sytuacji życiowej, to tak, jednak co do osoby ojca porwanego to on po prostu znalazł się w strasznie stresującej sytuacji akurat związanej z ciągłą pracą. Nie był w stanie wytrzymać tak silnej presji przez co sięgnął po alkohol i narkotyki. Długotrwałego silnego stresu większość ludzi nie wytrzyma niezależnie od charakteru. Stąd nie rozumiem dlaczego piszesz, że zatracił się w sobie, a jak by był zmuszony do ciągłej pracy to nie miałby czasu na problemy egzystencjalne. Przecież on właśnie nie wytrzymał stresu związanego z ciągłą pracą.

Eleonora

"a jeszcze istotniejszy jest poziom moralny" prozaicznie bardzo często ludzie, którzy nie kierują się rozterkami moralnymi osiągają więcej ("po trupach do celu"), ponieważ są uwolnieni od wyrzutów sumienia, współczucia, więzów rodzinnych, obowiązków i są skupieni na sobie.

ocenił(a) film na 2
maximus_

Dokładnie. Przykładowo w tej historii w sensie materialnym najwięcej osiągnął dziadek i trudno nie zauważyć, że w dużej mierze właśnie dlatego, że moralnie był bardzo nisko. Komuś to może imponować i może gardzić kimś wrażliwszym, kogo mylnie postrzega jako osobę o słabszym charakterze, ja jednak wolę dobrego człowieka. I warto też zauważyć, że u osoby niskiej moralnie w gruncie rzeczy nie potrzeba wielkiej siły charakteru do tego by np. nie popadła w jakiś nałóg, bo tak jak napisałeś, taka osoba będąc ogólnie mało wrażliwą i obojętną na losy innych najzwyczajniej nie ma powodów, by potrzebować zobojętnienia dawanego przez alkohol czy narkotyki.

Eleonora

zaiste i masz plusa za Oldmana w profilu :)

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Co to znaczy "GARDZIĆ"
dlaczego ktoś miałby kimś gardzić ?
(przecież to jest bez sensu
a może jest w tym jakiś sens, którego nie znam - oświeć mnie)>

Co to znaczy, że człowiek jest DOBRY
(bo tutaj główna bohaterka, nie wykazała się raczej dobrocią, mądrością, tylko pokutnym, irracjonalnym usposobieniem osoby uprzedzonej do pieniędzy, negocjacji, racjonalności - bo kilka razy odrzuciła pieniądze, które trudno nie zauważyć, że przydały by się jej, bo MIAŁA ZALEGŁOŚCI W RACHUNKACH, nie miała pieniędzy dla dzieci na jedzenie -o co zapytał tamten gość "czym mam je karmić" a ona na to "wymyśl coś".

Więc ta postać jest klasycznym przykładem post religijnej PSYCHOMANIPULACJI typu
- DOBRA uboga osoba (np. wdowa, co na tace oddaje ostatni grosz)
- ZŁY bogacz, który gromadzi (np. buduje spichlerze, a nie zna godziny swej śmierci)

Taka niska, prostacka narracja trafiała do ciemnego lidu 2 tyś lat temu i trafia dziś.
(chodzi o to, aby lud trzymał się nisko przy ziemi, z dala od pieniędzy, przedsiębiorczości. Bo ILE WŁASNOŚCI TYLE WOLNOŚCI.
Chodzi o wyrobienie w widzu postawy BIEDNEJ ofiary losu, wg. zapodanego wzorca.
Dobrej ubogiej, osoby, która mimo że jej BRAKUJE to nie chce pieniędzy (woli nic nie przyjąć po rozwodzie, a od dziennikarzy tysiąc gazet).

Tak religia lasuje umysły, że ludzie postępują IRRACJONALNIE jakby pieniadze były złe.
Może wolność też (czyli niewola konieczności ciągłej pracy z przymusu ekonomicznego - tak, stworzono im KULT pracy i trudu i lasuje się umysły powiedzeniem: Kto nie pracuje niech nie je, albo CIERPIENIE w zamian za ZBAWIENIE.
Cała religia na tym się opiera - na idei CIERPIENIA jako odkupienia).

Więc sorry - sekciarska ideologia dla mnie nie przemawia,
a film to dobry przykład jak kino i TV manipuluje ludźmi by byli BIEDNYMI i CIEMNYMI niewolnikami, różnych ideologii, które im się serwuje (by wykorzystywać ich do ciężkiej pracy, tudzież jako mięso armatnie - do poświęcania się by ginęli, zabijali się w obronie Boga, honoru czy czegokolwiek co się im wmówi..
Aby tylko nie myśleli RACJONALNIE = PRAKTYCZNIE, o sobie i o swojej prawdziwej WOLNOŚCI (czyli o swoim interesie, realizowaniu się w świecie).

Wiec ofiary sekt (wypaczonej duchowości) i religijni ortodoksi, mają ODWRÓCONY system wartości, gdzie bycie OFIARA losu, która nic nie chce dla siebie, gdzie jakgdyby męczeństwo, WYRZECZENIE (dóbr, przyjemności) jest DOBRE.

To jest STRASZNIE głupie i prowadzi do W-E-G-E-T-A-C-J-I
robiąc to czego się nie lubi z przymusu, odmawiając sobie dóbr i czekając na tzw.
"zbawienie po śmierci"

(sekty maja to ze sobą wspólne, że odrywają ludzi od myślenia o sobie, od DOBROBYTU, budowy miłego i wygodnego życia, wmawiając im jakieś farmazowy,
jakoby świat to było zesłanie, życie to test, pełen pułapek, a dobro czeka ich dopiero po śmierci gdy się sprawią wpisując w irracjonalne, wyśrubowane wymagania.

Wszystko da się wmówić, byle od dziecka (religijna indoktrynacja od kołyski)
potem to idzie siłą rozpędu (wyrzeczenie, niszczenie poczucia podmiotowości EGO...

czyli co zostaje, bez odniesienia się do siebie, mantalny NIEWOLNIK, który podejmie się każdego zadania, bo nie ma nic do zrobienia dla siebie, bo we włąsnych oczach nie jest NIC WART - nie ma poczucia podmiotowości, EGO/ja więc nie posiada własnego interesu, zasilając CIEMNĄ i BEZWOLNĄ masę podobnych jemu owiec, która wegetuje czekajac na śmierć...

Niewolnictwo nie zniknęło, tylu WYEWOLUOWAŁO do ukrytej formy PROGRAMOWANIA ww. postawy mentalnej.

Kiedyś ciemne masy nie umiały czytać i pisać, pracując w polu
obecnie zmieniło się zapotrzebowanie i kościół stworzył im system edukacji,
który tak swietnie koduje im umysły, na bezmyślne wykonywanie poleceń,
że to chyba lepsze niż religijne przymusowe rytuały i zastraszanie piekłem.

Czym się teraz motwuje ludzi do ciężkiej pracy?

Bo na razie wiemy, że odmawia się im prawa do myślenia o sobie, wmawiając że to złe

Po co więc pracują wogóle - by przeżyć pewnie (ograniczają się do tego co niezbędne - czyli wegetują jak zwierzęta, nie umiejąc lub nie chcąc tworzyć żadnego trwalszego dobra.. bo dla kogo.. dla siebie .. to było by przecież nie moralne, chcieć więcej niż się potrzebuje..

Bo wówiono im TOTALNĄ BZDURĘ, że istnieje ograniczony zasób dóbr w świecie
i że jeśli ktoś sięgnie po więcej to innemu zabraknie.

Tym czasem jest CAŁKIEM ODWROTNIE.

Dobra są wyrazem pracy i powstają w jej trakcie.
Pieniądze zaś to WIRTUALNY, stale zmienny ekwiwalent wymiany ludzkiej pracy.

Jak ludzie nic by nie robili, niczego nie chcieli to mieszkali by na dworze
i odżywiali się karaluchami, albo tym co im samo wpadnie.

Bo JAKAKOLWIEK ludzka działalność, to już tworzenie DOBRA, dobrobytu (dla siebie i wspólnoty ludzi). Co się wycenia i czym się wymienia, na wczesnym etapie rozwoju cywilizacji pieniędzmi były dobra, typu ryż, owce. Teraz zamieniono to dla wygody na papiery, ale to nie jest złe, bo to jest ODPOWIEDNIKIEM DOBRA, które się wypracuje, czyli zdobędzie poprzez WYMIANĘ na inne dobra z innymi ludźmi.

Trzeba być idiotą aby tego nie rozumieć, że pieniądze i bogacenie się jest OBOPÓLNIE dobre.

ci co mają wiele, wiele dali ludziom (wydobyli ropę, stworzyli nowe technologie, internet, FB, samochody)

Im więcej zrobi się dla innych, tym więcej otrzymuje się WYNAGRODZENIA w formie pieniądza.

Jeśli pieniądze ci śmierdzą to załóż kolejną sektę i zamieszkaj w lesie hodując jedzenie
(chętnie do Ciebie przyjdę, zrobić wywiad i zjeść coś za darmo..
Bo skoro nie chcesz dobra dla siebie, to pewnie je rozdajesz irracjonalnie..
i ściągają do Ciebie wszystkie okoliczne bezdomne koty..
to taki objaw pewnej choroby, którą mają co niektórzy starsi nie wiedzący co mają robić z życiem, bo wyprano ich umysły z poczucia własnej wartości i szukają rozrywki z w zajmowaniu się ofiarami losu takimi jak oni. Podtrzymując ich w amoku tej głupiej ideologii, wyrzeczenia. W Indiach, gdzie wyznają reinkarnacje i lekce życiowe (doskonalenie duszy) to inaczej się robi. Nie wspiera się głupich, by mądrzeli i zaczęli myśleć świadomie O SOBIE, czyli o dobrobycie (zamiast robić z siebie ofiarę wyciągać rękę po jałmużnę, żerując na współczuciu). To tak przy okazji, bo chyba tradycjami wschodu się inspirujesz.

Tłum indoktrynuje się na bycie użytecznym, utożsamienie się z nim to wyraz głupoty.
Bo coś takiego co wpaja religia jest irracjonalnym wymysłem (do wykorzystywania tłumu jako tania siła robocza, która niewiele chce dla siebie dobra - a najlepiej niech myśli że pieniądze są złe i POŚWIĘCA się pracy za darmo -to wniosek z filmu<lol>)

P.S.
nikt rozsądny nikim nie gardzi, bo z pogadry nic nie ma (żadnego dobra)
Ten kto jest zdrowy duchowo (czyli myśli kategoriami DOBRA)
nie robi rzeczy irracjonalnie (czyli jeśli już coś robi, to robi to z wyczuciem dla siebie). Uczucie pogardy jest chore, to tak jak uczycie nienawiści, zawiści (szkodzi temu kto nim się posługuje). Ludzie światki nie mają prymitywnych nawyków posługiwania się niskimi emocjami, uczuciami tego typu (bo kierują się dobrem, w przeciwieństwie do osób które nie chcą dobra, nie są wrażliwe na siebie, tylko skierowane POZA SIEBIE i to na rzeczy negatywne - bo zaprogramowano im bycie OFIARĄ złego świata i samoumartwienie jako święte).

No to tyle ode mnie..
Mam nadzieje że wymownie.
Dobro to dbanie o dobra,
zło to głupota polegająca na nie chceniu dobra (dla siebie i innych
bo kto sięga po dobra, ten je rozwija bogacąc świat o to co robi i dzięki temu wszyscy zyskują).

Kto nie chce nic dla siebie ten wegetuje na zwierzęcym poziomie (jedzenie i praca na przetrwanie) ZUBAŻAJĄC świat i siebie /o to dobro, którego nie zrobi by dostać lepsze wynagrodzenie, większe pieniądze.. za które kupi inne dobra, prace u innych ludzi, i kółko prosperity się kręci. BOGACTWO TO WYMIANA DÓBR. Zaniechanie to ubóstwo i głupota (ale głupota jest powszechna, dlatego w świecie istnieje bieda.. Jednak natura jest doskonała i stymuluje cierpieniem do myślenia kategoriami swego DOBRA.

Wiec kto nie che dobra, ten odbija się od dna i budzi z hipnotycznego snu ideologicznego wyprania mózgu na schematy wyrzeczenia i myśli o sobie, czyli TWORZY dobra i nimi DZIELI SIĘ zwiększając bogactwo własne i świata, ludzi wokół siebie. Z którymi współpracuje, wymiana się i których inspiruje własną postawą tworzenia DOBRA).



ocenił(a) film na 7
zjonizowany

Obowiązkiem każdego człowieka jest być wrażliwym na swój los.
Gdyby każdy zabiegał, dbał o swoje szczęście, doskonalił się w dobrostanie, wszyscy byli by szczęśliwi.

Ale jeśli ludzie zamiast żyć własnym życiem próbują uszczęśliwić innych na siłę to narzucają się sobie, próbując dać innym to czego SAMI potrzebują.

W sobie też szukają akceptacji, na tej zasadzie czynią się wzajemnymi niewolnikami (nie trafionych prezentów i zranionych uczuć).

Ludzie są jak dzieci, ewoluują ucząc się czym jest życie, czym wolność, czym świadomość i co robić z nią by żyć pięknie.

Mądrość to dobrobyt i szczęście.
Głupota, to szukanie zła, narzekanie i odmawianie sobie dobra.

To jest PRAKTYKA ŻYCIOWA
Każdy ma z życia to po co sięga (i to co z siebie daje - jedni jad, a drudzy dobra).

Media i religie tworzą wypaczony obraz życia, aby utrzymywać tłum w roli ciemnego niewolnika, który służy im za ochłapy.

ludzie SAMI, przez brak myślenia kategoriami własnego interesu, dając się wykorzystywać (niech mają pretensje do własnej głupoty, a nie do innych)

Mądry nie narzeka, a bierze życie we własne ręce i tworzy dobra, a nie dekadencki sment (jakoby świat schodził na psy, pieniądze i bogactwo oraz postęp technologiczny były złe- tego się nasłuchałem od ludzi w sieci i aż przypomina się reakcja Lema).

Bądźmy rozsądni, myśli praktycznie (wolni od chorych, ogłupiających ideologii).

Człowiek zdrowy na umyśle, ceni sobie dobra.
Ofiara indoktrynacji, ma umysł wyprany na odmawianie sobie dobra
i swoją uwagę kieruje na inne ofiary losu, wspierając je w tym całym marazmie.

O alkoholikach mówi się, aby im nie pomagać, bo nie wyjdą z nałogu.
Każdy sam jest kowalem własnego losu, jak nie myśli kategoriami własnego interesu, tylko ogląda na innych, to robi z siebie ofiarę ...

Każdy ma z życia to co wybita
a wybiera to w co wierzy
wierzy zaś w to czego słucha

jak sekciarskiej indoktrynacji na niszczenie EGO to nie ma w sobie wartości i po świecie jak duchowe zombie się snuje,
szukając czegoś co będzie wartościowe, co nada mu sens istnienia.

Dlatego w sieci taki wysyp rożnych sekciarskich kręgów wzajemnej mobilizacji do "naprawy świata" które walczą (głownie) z wymyślonymi zagrożeniami.

Bo ludzi nie odnajdujących w sobie wartości napędza poświęcanie się dla jakiejś sprawy (obojętnie czy będzie to chore, totalnie głupie, aby mieć poczucie sensu, że coś się robi wartościowego).

Tak to interpretuje (pisałem z kimś kto prowadzi taki kanał na YT i okazało się, że to nim motywuje).

Podstawowe pytanie na które warto sobie odpowiedzieć brzmi:

JAKI JEST DLA MNIE SENS (MOJEGO) ŻYCIA ?

i za tym podążać, zamiast wikłać się w jakieś głupie, bezsensowne historie
(czym ludzie żyją, tak karmą swoją podświadomość - jak filmowymi tragediami, medialnym syfem lub religijnymi wizjami grozy, to mają potem takie nie specjalnie miłe usposobienie, samopoczucie i życie).

Lepiej koncentrować uwagę na tym co dobre i cieszyć się z życia (bo po to ono jest wbrew temu co sugerują sekty i religie - czyli cierpienie, kara, test, odkupienie).

Każdy ma wybór, kogo słucha w to wierzy i tak żyje.

Ja słucham siebie, bo moje odczucie mówi mi ZAWSZE prawdę
(gdyż przekłada się na bezpośrednie życiowe doświadczenie)
/Nie myślę kolektywnie, myślę samodzielnie = świadomie/

To tyle (w moim pamiętniku z dyskusji w sieci - bo włączam ten tekst jak ostatnio i inne.. jako przykłady, alternatywnego, odkrywczego rozumienia życia -wbrew masowym opiniom, ukształtowanym przez ośrodki manipulacji).

Wbrew pozorom świat jest doskonałą grą, bogatym polem możliwości wyboru i tego doświadczenia (co się komu podoba).
Gdyby nie mentalne niewolnictwo nie było by można cieszyć się wolnością.
Wszystkie doświadczenia tworzy się w kontraście (noc tworzy dzień, zimna lato, a bieda bogactwo, głupota mądrość, wyrzeczenie spełnienie).

Bez niepokoju nie ma pokoju, bez trudu łatwości, bez ciemności światła i bez pozornego zła, dobra.

Pozornego bo nie ma czegoś takiego jak zło (to tylko subiektywny punkt widzenia, wynikający z ludzkiego doświadczenia - świat został stworzony w sposób doskonały i jest dobry, perfekcyjnie opracowany. Zło to ludzkie doświadczenie wynikające z głupoty, czyli myślenia i robienia /a zatem i odczuwania/ czegoś wbrew sobie.

Zło sprowadza się do cierpiana.
Dobro do przyjemności.

Religie i sekty tworzą kult cierpienia i potępiają przyjemności.
Dzięki temu w świecie jest tak duża gradacja i elitarność dobra.

Dzięki temu ludzie uzyskują świadomość pod wpływem cierpienia wynikającego z biernego dryfowania po życiu.

To moje subiektywne zdanie. Każdy pewnie ma własne spojrzenie na życie:)
Moje MNIE cieszy i dlatego jest DOBRE dla mnie (bo mam DOBRE samopoczucie dzięki temu, że myślę w ten sposób:)

Każdy ma z życia tego co SAM w nim doświadcza.
Mądrość to doskonalenie SWEGO doświadczenia.
Natura świata to wspiera (dlatego jest doskonała).
Kto o sobie (o swoim dobru) nie myśli, o nie nie zabiega, nie dba
ten cierpi, tracąc to co ma (napisano o tym nawet w Biblii
Tym którzy nie mają będzie odebrane to co mają,
a ci którzy mają dostaną jeszcze więcej!!!)
Tak działa prawo przyciągania, prawo rozwoju, prawo ŻYCIA (czyli natura naszego pięknego i sprawiedliwego świata, w którym jednak powszechna ciemnota, sprawa, że mało kto rozumie te prawa i z nich korzysta.
Dzięki czemu istnieje tak duża gradacja, czyli olbrzymie BOGACTWO doświadczenia - i o to chodziło. Bo życie to tylko pole rozrywki, do zbierania doświadczenia:)

Każdy ma to co SAM wybiera, wybieram dobrostan (bo cenie sobie, KOCHAM SIEBIE, nie dając sobie wmówić przez sekty, że "ja"/EGO jest złe, czyli myślenie o sobie, ani że pieniądze są złe, ani że spełnianie pragnień i chcenie więcej).

Życie to nieustanna droga rozwoju, natura życia jest ekspansywna.
Więc chodzi o to aby odczówać i spełniać swoje pragnienia rozwijając wszelkie DOBRA.

Po co się sięgnie dla siebie dla innych też staje się dostępne.
Ktoś pierwszy wybudował DOM
ktoś zapragnął samochodu
elektrycznego prądu
wiedzy o ułatwianiu
sztuki, muzyki, rzeźby ...

Dobra elitarne z czasem stają się masowe.
Świat się rozwija poprzez sięganie po DOBRA.

Kto nie sięga ten traci i innych ogranicza swymi zacofanymi, irracjonalnymi (sekciarskimi wg. mnie) postawami.

Ideologie są zaraźliwe - kto się z kim zadaje taki się staje.











ocenił(a) film na 7
zjonizowany

P.P.S.

Nie patrzcie na moje wypowiedzi, pod kontem
"słuszne czy nie słuszne"
To cesarzowie, królowie (i kapłani) ustalają prawa
które się koduje tłumom podając jako system wychowania, sposób myślenia (i życia. Wystarczy zakodować kilka pokoleń, a reszta to efekt domina - po to był potrzebny terror, inkwizycja by zmienić myślenie, nie pozostawiając niczego istotnego co dawne (spalono biblioteki, wprowadzono indeks i narzucono myślenie nowymi kategoriami - narzucając to co jest słuszne co nie, manipulując uczuciami, np. poczuciem winy - co ludzie nazywają moralnością).

jeśli chcecie być wolni posługujcie się własną wolą (nie jakimiś narzuconymi kodami)
i wybierajcie to co Wam odpowiada, to co ODCZUWACIE jako dobre, lepsze, wygodne dla siebie, inspirujące i wartościowe do zastosowania.(przez Was, a nie jako regułę dla świata
- wolność jest to zawsze postawa indywidualna,
a niewola to kolektywna postawa wobec życia,
gdzie wola masy tłamsi wolę jednostki).

Nikt o wolność nie zadba jak WY sami OSOBIŚCIE
(nie kolektywnie) Dlatego rozwój duchowy to rozwój OSOBISTY,
praca nad sobą to praca indywidualna, AUTO-refleksja, introspekcja, SAMO-ocena! Samodzielnie się ją tworzy, a nie bierze od kolektywu, czyli bezmyślnie naśladującego się stada owiec -które nie myśli, a posługuje się SCHEMATAMI oceniania jakie się im zakoduje w głowie - i to jest to co ich niewoli -reguły, formuły, powinności, prawidła, wytyczne, i sam system rozumienia prawdy, jako czegoś zewnętrznego czemu ma się podporządkować).

Świat jest zupełnie inny niż uczą ludzi
(ludzie w masowej kulturze funkcjonują jak niewolnicy programów, zakodowanych im przekonań, jak jaskiniowcy nie znający rzeczywistości w ciemnej platońskiej jaskini).

Do poznania życia prowadzi wiedza i osobisty, wewnętrzny rozwój
(gdzie zajmujemy się głownie sobą, a nie innymi z wszelkimi problemami świata, które podsuwają media i kino po to aby myśleć negatywnie i mieć niskie wibracje, żyjąc na poziomie zwierzęcych instynktów - czyli np. złości, poczucia zagrożenia i chęci wiali o dobro lub ze złem - TO PUŁAPKI).

Wolność to myślenie osobistymi kategoriami, dbając o własne szczęście (gdyby każdy to robił wszyscy byli by szczęśliwi i nikt nie walczył, nie konkurował z innymi. Bo czułby się świetnie, ze swoim życiem robiąc to co lubi. Budując swoje szczęście.
To ludzie nieszczęśliwi, niezadowoleni i z poczuciem zagrożenia walczą.

Jest prosta droga do zbawienia od wszelkiego zła
wystarczy się tym co złe nie zajmować
tworząc piękne miłe sielskie życie DLA SIEBIE !

Na tym polega wolność własnie
na decydowaniu o sobie SAMEMU
(dając przykład innym, zamiast niańczyć ich odbierając im własną wolę - jak robią to wobec dzieci rodzice upośledzając ich zdolności decyzyjne). Jak robią religie, szkoły /i sztuka, np. kino/ narzucając jedynie słuszne schematy /poprzez manipulacje uczuciami -negatywne i pozytywne wzorce -np. bogaci są przedstawiani jako źli/.

Każde kłamstwo stanie się prawdą wystarczy tylko ilość powtórzeń - Goebbels

Każdy kto ma choć odrobinę rozumu wie co jest lepsze bieda (życie w ograniczeniu lub lęku przed brakiem)
czy bogactwo (życie na luzie w poczuciu nadmiaru, luzu i beztroski).

zmaganie, cierpienie czy sielanka i zabawa

To chyba oczywiste,
mimo że sekty i ideologie usilnie starają się wypaczać te idee,
które każdy na podświadomym poziomie urzeczywistnia w danym zakresie, animując swe życie w pewnej proporcji tychże skrajności
wg. wzorców, filozofii, idei w jakich został wychowany.

Religia, wypaczona duchowość, komunizm i rożne sekty potępiają dobra, a gloryfikują wyrzeczenie się, czasem poświęcenie i umartwienie.

Dlatego są niebezpieczne i dobrze weryfikować różne wzorce, idee
sprawdzając czy to jest to czego się od życia chce
gdyby tak zaangażować się w to bardzo
czy to da szczęście, czyniąc MOJE życie dobre dla MNIE (!)

Na tym wolność polega, na tworzeniu DLA SIEBIE
i każdy się tym zajmuje naturalnie (każdy ma tę władzę nad własnym życiem). Jak ją zaniedba, odda, jak wyrzeknie się siebie to stanie się OFIARĄ LOSU automatycznie.

Bo jak ktoś nie ma własnej WOLI
sam z siebie nie wybiera tego co WOLI
to staje się niewolnikiem otoczenia, innych, kolektywu
czyli niewolnikiem który służy obcym ideologiom, sektom itp.
(zapominając o sobie i funkcjonując jak duchowe zombie
-jak by go nie było w środku, tylko te programy, które każą mu robić coś na zewnątrz, dla tego co widzi, a nie dla siebie).

Ale cacy zombie nie są niebezpieczni
-możemy więc się cieszyć, będąc wdzięczni za religie
(jeśli akurat nas nie dotyczy ta indoktrynacja,
to gdziekolwiek nie pójdziemy będą jej ofiary wierzyć
że ich życie polega na służbie, czyli poświęcaniu się dla innych
czyli dla nas - o ile jesteśmy wolni i mamy własną wolę,
poczucie zasługiwania na dobra, zdolność posiadania i artykułowania pragnień).

Wszystko ma 2 strony (zawsze znajdzie się zaletę, nawet nie jedną:)

To takie spontanicznie przemyślenia.

Na początku mnie niepokoiła,
potem złościła
a teraz doceniam religię i wypaczoną duchowość
skoro nie utożsamiam się z jej ofiarami
(czyli nie obowiązuje mnie ta wyniszczająca poczucie wartości ideologia) mogę się cieszyć, że świat się tak organizuje,
że chętnie służą innym ludzie, którzy nie widzą w sobie wartości, bo odebrano im ją (sugerując, że myślenie o sobie jest złe, albo że jest się tu za karę)

Czyli cały wolontariat, organizacje non profit, fundacje, oraz jednostki szukają tylko sposoby jak by się tu DOWARTOŚCIOWAĆ poświęcając się pracy na rzecz innych idei, które WSKAŻE SIĘ IM jako słuszne, ważne, godne (np. zbieranie śmieci, ochrona przyrody, oszczędności...) cokolwiek..
Gdy się im wmówi jakąś wartość są w stanie za nią ginąć i szczycąc się z poświęceń (na tym polega siła prania mózgu, że indoktrynacja na sztuczne wartości z jej ofiary robi własnego wroga. Czyli człowiek jest zdolny zadawać sobie cierpienia włącznie do zniszczenia w zamian za NIC, za co najwyżej pochwałę - że jest dobrym, godnym naśladowania NIEWOLNIKIEM -tylko jemu mówi się, że "bohaterem").










ocenił(a) film na 2
zjonizowany

W sumie mogłam się tego po Tobie spodziewać. Wiesz, naprawdę znamy się nie od dziś i nie muszę czytać tych wszystkich wywodów, żeby wiedzieć o czym piszesz. Jak zawsze będziemy się mijać, bo dla Ciebie podstawową wartością są pieniądze, natomiast zjawiska moralności po prostu nie rozumiesz i w związku z tym nie zauważasz.
Próbujesz oświecać ludzi co do rzeczy oczywistej, a mianowicie takiej, że pieniądze w ogóle są ważne i wydaje Ci się, że to jest jakieś odkrywcze. Tak, pieniądze są ważne i wierzę, zwłaszcza właśnie po tych wszystkich Twoich wpisach, jakie przez lata na fw spotkałam, że dla Ciebie miarą człowieka jest to ile udało mu się nagromadzić majątku, jednak musisz się pogodzić z tym, że są ludzie, dla których o wartości człowieka przesądzają inne rzeczy jak choćby właśnie poziom moralny.

Używając określenia "dobry człowiek" miałam na myśli oczywiście człowieka dobrego w sensie moralnym. Pisałeś o nałogach jak o czymś przekreślającym daną osobę, a dla mnie nałogi nikogo nie przekreślają, natomiast jeśli ktoś jest niski moralnie, to żadne pieniądze świata nie uczynią go dla mnie osobą atrakcyjną. Nie ma żadnej naiwnej zależności typu biedny to dobry, a bogaty to zły. Załamać się można jak dopisujesz do cudzych wypowiedzi takie "złote" dodatki i usiłujesz wmówić je rozmówcy, by następnie z nimi polemizować. Polemizujesz sam ze sobą. Jesteś oderwany od rzeczywistości. W nieskończoność opisujesz te wszystkie teorie spiskowe i dajesz wyraz lękom przed psychomanipulacją. To jest nie na temat. Nikt tu nie chwali albo nie potępia kogoś za to że jest bogaty albo biedny. Tzn. no poza Tobą, bo Ty rzeczywiście masz jak zawsze gotową ocenę dla całego ogółu ludzi wyrobioną tylko na podstawie ich statusu majątkowego. Jednak ja czy kolega wyżej pisaliśmy o czym innym. Chcesz z kimś polemizować to odnoś się do tego, co ta osoba pisze.

A wracając do filmu, to jest to opowieść oparta na faktach, jednak zawierająca wiele przekłamań względem rzeczywistości. Według mnie nie jest to najlepszy pomysł by brać się za prawdziwe wydarzenia, a później je tak mocno przekręcać. Ale nawet gdybym przymknęła oko na te przekłamania, to ten film ogólnie po prostu się nie udał. Źle rozłożono w nim akcję, film jest długi, jednak nie wciąga, nie ciekawi, postać matki jest nieprzekonująca, jakoś trudno jej żałować czy współczuć, postać starego jest nudna, choć w rzeczywistości to był przecież niemały ekscentryk, przebieg samego porwania i zamieszania z okupem bardzo uproszczony i w końcu też wypada bardzo zwyczajnie. Z całej masy bardzo ciekawego materiału zostaje jedynie to, że staremu bogaczowi porwano wnuka, a ten mimo bogactwa nie chciał zapłacić okupu i kropka. Jedno zdanie streszczenia zawiera tyle ciekawych elementów co cały ten film, a w rzeczywistości to była jednak mocno niesamowita historia z wieloma zwrotami akcji. Trzeźwa ocena filmu. Trzeba być Tobą żeby dorobić do tego wywody na temat tajemnych psychomanipulacji jakichś mrocznych sekt.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Hej!

Wpadam na chwilę bo piękna pogoda
(tylko o moralności - wspomnę)

poza tym pieniądze już nie są główną wartością dla mnie (zmieniłem się) a tej film to straszne głupoty firmuje
-że niby miliarder pierze swą bieliznę aby oszczędzić

Niestety nadal nie czuję, nie rozumiem moralności
(bo wg. mnie, oraz mędrców, idei które ze mną rezonują,
nie istnieje coś takiego jak moralność - to tylko wyuczony, sztuczny wzorzec reagowania - bo po aby kontrolować ludzi).

Kiedyś nie moralne było odsłonięcie kostki przez kobietę.
Nie moralne, lub nie etyczne, źle postrzegane było
(a nawet zabronione, choć nie w tej części świata)
aby kobieta sama chodziła po mieście.

Więc ta moralność to jest taki BICZ.
Do tresury, by uzyskać efekty.

Gdy ktoś nie ma ŚWIADOMOŚCI, nie ma wyczucia dobra
pozostaje my kierować się narzuconymi kodami, wzorcami.

Zauważ, że jaka kultura taka moralność.
Co w jednej jest nie moralne w drugiej jest moralne.
Zauważ że wg. tych KODÓW wtłoczonych w dzieciństwie,
dopalają się UCZUCIA tzw. wstydu, które nie są NATURALNE
(dla dzieci ZANIM nie wypierze się im umysłów na OFIARĘ systemu oceniania się wg. zapodanego wzorca
-czyli zanim nie zrobi się z nich mentalnych niewolników)


ocenił(a) film na 2
zjonizowany

Mylisz pojęcia. W wyrażeniu "poziom moralny" słowo "moralny" znaczy co innego niż w wyrażeniu "niemoralny ubiór". W tym ostatnim chodzi o nieprzyzwoity ubiór. I faktycznie możesz zaobserwować różne podejście do tego, co się uznaje za nieprzyzwoity ubiór i nawet nie musisz podróżować w czasie, bo wystarczy choćby porównać stroje plażowe do biurowych, by znaleźć w postaci bikini przykład ubrania mogącego być uznanym za ubiór nieprzyzwoity w biurze. Natomiast co innego moralność. W odniesieniu do rozwoju moralnego człowieka nie ma mowy o jakichś możliwościach dyktowania przez zwyczaje, umowy, mody czy prawa, że dany człowiek jest wysoko czy nisko rozwinięty moralnie. To jest kwestia istoty tego człowieka. Natura jest taka, że ludzie się rozwijają, chcąc nie chcąc, gromadzą doświadczenia i rozwijają się, więc pod tym względem może nastąpić (i następuje) zmiana po prostu w procesie rozwoju, ale żadne mody czy ustawy nie dyktują poziomu moralnego danej osoby. I możesz wziąć daną osobę i umieścić ją w innej epoce i również pozostanie to bez wpływu na to na jakim w danym momencie jest poziomie rozwoju.

Im człowiek bardziej rozwinięty moralnie tym silniejsza u niego empatia jak i tym bardziej rozwinięta świadomość. I znowuż nie jest to coś, co można by regulować jakimiś zwyczajami, społecznymi nakazami, zakazami itd. Tak jak nie możesz rozkazać komuś, żeby był mądrzejszy niż jest. Można wspomagać rozwój moralny człowieka, to tak, ale też różnie to wspomaganie działa u różnych osób. Jakieś zakazy czy nakazy typu np. żeby nie zabijać albo nie maltretować innych ludzi jak i zwierząt są bardzo wskazane, bo ukierunkowują ludzi, u których nie wykształciła się jeszcze własna/wewnętrzna moralność. Bez takich kierunkowskazów rozwój trwa o wiele dłużej. Można więc tak wspomagać - to tak, ale nie da się ustawą czy modą zmienić moralności jako takiej czy poziomu moralnego konkretnej osoby.

Ty po prostu nie rozumiesz samego sensu moralności przez to jej nie odczuwanie. Bądź coś tam czujesz tyle że nie rozpoznajesz tego/nie identyfikujesz z moralnością w konsekwencji czego nie rozumiesz samej idei moralności, czy innymi słowy, czym jest moralność. Analogicznie nie czując miłości nie rozumie się czym jest miłość i naprawdę ciężko wyjaśnić to słowami. Część osób opisując miłość mówi o reakcjach chemicznych, jednak kiedy wie się czym faktycznie jest miłość rozumie się, że to żaden opis. To tak jakby twierdzić, że definiuje się czym jest Słońca mówiąc wyłącznie o rozgrzanej (przez promienie Słońca, rzecz jasna) trawie.

A co do filmu, to właśnie w tym rzecz, że stary Getty był osobą mocno ekscentryczną i również pod względem skąpstwa. Przykładowo miał w tej swojej wielkiej posiadłości aparat telefoniczny na monety, żeby goście, jeśli zechcą gdzieś zadzwonić zrobili to koniecznie odpłatnie. Taką po prostu był osobą i to istotny rys tej postaci, więc akurat za to nie możesz winić filmu, że pod tym względem byli wierni rzeczywistości. Ale to przy okazji pokazuje jak fałszywą masz wizję bogatych osób, bo wierzysz, że człowiek bardzo bogaty musi racjonalnie podchodzić do wydatków i jeśli w filmie pokażą, że na czymś oszczędza, albo na coś żałuje pieniędzy, co w istocie jest wydatkiem, którego absolutnie by nie zauważył, to już jest to głupota i minus/błąd filmu. Ludzie bogaci są różni tak jak i ludzie biedni czy średnio zamożni są różni. W każdej z tych grup znajdą się i pracowici, i lenie, i rozwinięci moralnie i moralnie niscy. Ty masz swoją wizję bogatych jako tych, których niesprawiedliwie się oskarża, a to tak naprawdę pracowici i zaradni ludzie, a cała reszta innych, którzy nie są bogaci to im zazdroszczą, a sami są sobie winni, że nie są bogaci, bo są leniwi, niezaradni itp. itd. To tak nie wygląda. Nie ma takich czarno-białych podziałów. Na pewno da się znaleźć wśród bogatych ludzi faktycznie pracowitych, a wśród biednych leniwych, ale wybieranie wyłącznie takich przykładów, by w ten sposób niby potwierdzać swoją czarno-białą wizję świata, jest totalną manipulacją danych, totalnym fałszowaniem rzeczywistości.

Jeszcze co do kwestii poziomu moralnego człowieka i jego powiązania z zachowaniami danej osoby. Jest tak, że osoby bardziej rozwinięte moralnie są bardziej niezmienne w sensie stabilne, podczas gdy osoby niższe moralnie są zmienne. Bardzo często da się to zauważyć w sytuacjach, gdy danej osobie, której dotychczas wiodło się w życiu coś pójdzie nie tak i jej sytuacja życiowa znacznie się pogarsza. Osoba niska moralnie, jeśli będzie miała możliwość jakiegokolwiek polepszenia swojej sytuacji kosztem innych, to bez problemu to zrobi. Wcześniej mogła się wydawać nawet całkiem przyjemną, uczciwą i dobrą dla innych (i możesz tu też dodać np. udzielanie się w akcjach dla biednych, chorych, dla zwierząt itp.itd, postępowanie zgodnie z prawem) w obliczu zmienionych warunków łatwo się zmieni. Na takich osobach nie można polegać. Można powiedzieć, że mają one słaby charakter, bo to, jak wygląda ich charakter, sposób zachowywania się silnie zależy od okoliczności, a poza tym osoby takie zazwyczaj są bardzo wrażliwe na punkcie urażonej dumy i w związku z tym często skłonne do lekkomyślnych zachowań jak i przez to też łatwo je złamać w sumie nawet nie chcący. Koniec końców cechuje je zmienność, niestabilność.

Natomiast osoba bardziej rozwinięta moralnie po analogicznej zmianie warunków pozostanie taka sama. U niej nie występuje w ogóle pociąg do tego by się zmienić czy innymi słowy nie występuje ta możliwość, ona doszła już do poziomu stabilności, co daje sporą siłę. Wraz z rozwojem moralnym rozumie się też nieistotność takich kwestii jak bycie urażonym. Taka osoba jest silniejsza ogólnie, ma silniejszy charakter.
W takich sytuacjach - przy tego typu drastycznej zmianie sytuacji życiowej - ładnie widać różnicę poziomów moralnych. Bez problemu można umieć (bądź nauczyć się) odróżniać czy ktoś pomaga innym z faktycznej potrzeby serca, czyli w wyniku odczuwania empatii, czy robi to dla siebie - żeby poczuć się dobrym/szlachetnym i być odpowiednio postrzeganym przez otoczenie. Ty to wszystko wrzucasz do jednego worka, sądząc, że wszyscy ludzie robią wszystko na pokaz, ale to są rzeczy dość łatwe do odróżnienia i przy takim spojrzeniu, jakie prezentujesz, tych prawdziwych odruchów moralności najprawdopodobniej w ogóle nie zauważasz, bo ludziom bardziej rozwiniętym moralnie automatycznie nie zależy na tym, by ktoś ich postrzegał jako dobrych, by ktoś ich chwalił i zauważał jakieś ich dobre uczynki. Nie dążą do tego tak samo jak i zanika u nich ta typowa dla osób na niższym poziomie wrażliwość na bycie dotkniętym, urażonym, obrażonym, czy mściwość. To są niższe uczucia i one po prostu zanikają w miarę rozwoju, co daje wolność. Ich zanik wynika też z rozwoju świadomości, jaki następuje równolegle z rozwojem moralnym - nie da się tego rozdzielić. Im bardziej rozwinięta świadomość tym lepiej dostrzega się co jest faktycznie ważne, a co zupełnie nieistotne, w związku z czym człowiek uświadamia sobie bezsensowność takich rzeczy jak duma urażona. To po prostu znika. Nie z wyboru tylko w wyniku naturalnego procesu rozwoju.

W tej chwili masz bardzo mocno przysłonięty obraz świata przez ten cały system urojonych wyobrażeń na temat tych wszystkich manipulacji, spisków itd. Strasznie masz to rozbudowane i bardzo dużo w tym paranoicznych lęków. Oczywiście dochodzi do różnych manipulacji (w tej chwili w polityce i nie tylko mamy wręcz rozkwit manipulacji w dodatku iście makiawelicznej, jako że opartej na celowej dezinformacji) jak i wiele osób dąży do władzy i w związku z tym także dopuszcza się manipulacji, jednak nadal Twoje spojrzenie na świat nie jest zdrowe, bo jest bardzo powierzchowne i zdeformowane, idące drogą prostych teorii spiskowych, pozbawione własnego rozumowania i oryginalnych myśli jak i pozbawione obserwacji świata i korygowania błędnych przemyśleń czy wychwytywania które informacje z zewnątrz są nieprawdziwe. Na pewno sporą trudnością jest tu to Twoje nastawienie do tego, co rozumiesz przez moralność, a co moralnością nie jest i ogólnie samoutrwalanie się w tej zakłamanej wizji świata, bo rozwój człowieka i w związku z tym świadomości opiera się/jest tożsamy z rozwojem moralnym. Zafiksowałeś się na walce z urojonymi wrogami, którzy chcą Cię wykorzystać i trudno się do Ciebie przebić, nie dopuszczasz jakichkolwiek informacji z zewnątrz, które nie zgadzałyby się z Twoją paranoiczną wizją, przez co trudno o jakąś zmianę i weryfikację owej wizji. Chcesz jedynie przekonać otoczenie do tych swoich poglądów. Nie rozwijasz się. Niemniej jednak myślę, że w końcu dojdziesz do punktu, że ogrom tej rozbudowanej dezinformacyjnej mgły, jaką stworzyłeś z tej zniekształconej wizji świata w końcu będzie na tyle duży, że to ujrzysz - dostrzeżesz fałszywość tego i ta ściana się rozpadnie, i się przebudzisz. Myślę, że można chcieć Ci coś tłumaczyć, chcieć przebijać się do Ciebie, i to może pomóc, jednak zrozumienie zawsze trzeba osiągnąć w wyniku własnego doświadczenia i własnego przeobrażenia. Zmienia się stan człowieka. Wiedza podawana z zewnątrz pomaga, ale trzeba po prostu przejść proces przemiany do końca i wtedy następuje faktyczne zrozumienie.

Jakkolwiek protekcjonalnie by brzmiało to, co piszę, to na serio dobrze Ci życzę. Oczywiście irytuje mnie to Twoje wieczne sprowadzanie wszystkiego do spisków, elit (z naciskiem na KK) manipulujących wszystkimi w dodatku w przedstawianych przez Ciebie teoriach w sposób bardzo naiwny (w przeciwieństwie do rzeczywistych manipulacji zdecydowanie bardziej złożonych), jak i ciągłe powtarzanie, że człowiek powinien tylko dbać o stan swojego portfela i nic innego się nie liczy. Irytuje mnie to i zdaję sobie sprawę, że daję temu wyraz ;) ale na serio dobrze Ci życzę. Poniekąd zawsze też irytuje mnie/martwi to, że jeszcze nie przebrnąłeś przez ten etap, że jeszcze się nie przebudziłeś, a po prostu chciałabym, żeby to już nastąpiło. Pod tym względem jestem nieco niecierpliwa, bo chciałabym, żeby już ta Twoja męka wreszcie się skończyła. I dlatego też tak trochę ostro piszę, ale na serio dobrze Ci życzę.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

Ładna pogoda i najcieplej w południe więc podzielę odpowiedź na porcie. Przeczytałem 1-szy akapit na razie by po kolei wyjaśnić dane kwestie. I mam pytanie do tego:

Skoro moralność nie zależy od kultury, epoki, czyli kontekstu środowiska (które ją wyznacza, jako pewne wzorce dobra, praktyczne w danym układzie) to:

1. Co jest moralnym oraz nie moralnym (wg. Ciebie)
Podaj przykłady (tej tzw. moralności, bym wiedział jak to rozumiesz)

Co odznacza człowieka BARDZO moralnego
ŚREDNIO moralnego
i słabo moralnego
lub całkiem nie moralnego

Ciekawy jestem co robią ludzie bardzo moralni;)?

ocenił(a) film na 7
bpartyka90

Dlatego w filmie najbardziej nie podoba mi się jak traktuje bogatego staruszka. Czy był skenerą, który żałował pieniędzy na wnuki? Czy próbował zadbać o przyszłe pokolenia rodziny bo wiedział, że duże pieniądze to też duża odpowiedzialność i łatwo zmarnować sobie życie.

ocenił(a) film na 2
detros

Przecież jego wnuk nie miał pieniędzy, a jednocześnie został porwany dlatego, że jego dziadek miał pieniądze, czyli w zasadzie wnuk oberwał przez dziadka, a kiedy już był w tarapatach, to dziadek zamiast wziąć za to odpowiedzialność, to migał się jak mógł od zapłacenia okupu. Dziadek zniszczył wnuka jak i swoich synów. Film go wybiela, co jest niesmaczne.

ocenił(a) film na 2
bpartyka90

Polecam ogromnie serial "Trust". Przedstawia całą historię dużo bardziej szczegółowo i choć zapewne szereg rzeczy tam podkoloryzowano, to jednak całość bardziej zgadza się z rzeczywistością niż to, co ukazano w filmie. Poza tym serial jest naprawdę świetny. Przepięknie zrealizowany, z wielką dbałością o szczegóły typu chociażby nakreślenie postaci porwanego Getty'ego (który w filmie jest po prostu beznadziejny - nie przypomina pierwowzoru postaci), bardzo wciągający i grający na emocjach.

ocenił(a) film na 8
bpartyka90

Przecież to jest podane na końcu filmu, przed napisami końcowymi...

ocenił(a) film na 7
bpartyka90

Zastanawia mnie, dlaczego nie przedstawiono tego w filmie. To się przecież składa w filmową całość - porwanie i okaleczenie ma na Johna Paula Getty'ego fatalny wpływ, staje się narkomanem, przedawkowuje i w wyniku uszkodzenia mózgu jest niesamodzielny do końca życia, przez 30 lat. Oczywiście, prawda jest bardziej skomplikowana, ale film pokazuje, że była to dysfunkcyjna rodzina, senior rodu najbliższych traktował instrumentalnie, a matka porwanego zaniedbywała młodsze dzieci, próbując uratować syna.
Po drugie, wybór, przed jakim stanął J. Paul Getty ma w sobie sporo dramatyzmu. Otóż został on jednym z najbogatszych ludzi świata dlatego, iż inwestował każdy cent i był szczególnie chciwy i skąpy. Nie miałby tylu pieniędzy, gdyby nie te cechy. Właśnie od takiego człowieka zażądano okupu za wnuka. Nic dziwnego, że odmówił, przeciągał sprawę w czasie, tym bardziej, że miał doświadczenie w biznesowych negocjacjach. Tak, powinien był zapłacić, ale znalazł się w tej sytuacji, w której mógł zapłacić okup, właśnie dzięki skąpstwu i bezwzględności. Stał się ofiarą swojego sukcesu - to, co pomogło mu w karierze, wpłynęło destrukcyjnie na jego rodzinę.

Mr. President1

Chociaż prawdziwy Getty zmarł 3 lata później, tutaj zdecydowano się przyspieszyć jego śmierć. Scena daje wrażenie, jakoby 'zachłysnął się swoim bogactwem' - zmarł z obrazem w rękach. Obrazem, za który zapłacił 1,5 miliona dolarów, podczas gdy jego wnuk cierpiał katusze. Dla człowieka jego pokroju nawet te 17 milionów (obniżone do 7) to nie był taki straszny majątek.
Facet był tak obrzydliwie skąpy, że nawet prezent dla wnuka (figurka) to była taniocha, podczas gdy zapewniał o jego ogromnej wartości.
Jego syn (ojciec porwanego) był traktowany z góry, bez miłości i wsparcia. Zamiast wdrażać dzieci i wnuków w tajniki swojego biznesu, to John Paul Getty chciał wszystko zagarnąć dla siebie - a jego koniec się zbliżał nieuchronnie.
To doprowadziło do tego, że J.P. Getty Jr staczał się, pił i brał narkotyki. Przewijając się przez meliny, chwalił się na lewo i prawo, jakie ma pochodzenie. To doprowadziło do porwania jego syna.
Getty Jr poruszał się potem na wózku inwalidzkim - paradoksalnie jego syna 8 lat później spotkał podobny los. W sumie można było na sam koniec filmu wstawić dokumentalne ujęcia sparaliżowanego wnuka Getty'ego.
Cała ta historia, zarówno prawdziwa jak i filmowa, to prawdziwy dramat o upadku rodziny - do którego doprowadził sam jej założyciel. Zwłaszcza, że on sam był z bogatego domu, a majątek rodzinny jedynie pomnożył. To nie był człowiek, który 'zaczynał od przysłowiowego dolara w kieszeni'.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones