Mnie się to podobało. Tak w opozycji do "Cast Away" i "Come on baby, light my fire" :D

zgadzam się, choć mnie bardziej drażniło, że żeglarz na pontonie był cały czas nienagannie ogolony.

Jest tam scena, kiedy bohater się goli; widać golił się codziennie - jak to na ogół robią starsi panowie - więc dlatego był cały czas ogolony.

Ja się nie zgodzę - to że większość ludzi klnie pod nosem, to nie znaczy że wszyscy. Widać, że gość jest cierpliwy, jest oazą spokoju. W pewnym momencie nawet on nie wytrzymał i krzyknął 'F**K'. Mnie bardziej denerwowało, że sprawiał wrażenie nie do końca sprawnego, ślamazarnego. Ledwo chodził po łodzi, ale 5 razy wypadł do wody w czasie sztormu i zawsze się z łatwością wgramolił na pokład.

hej ministrze, gdybyś poznał ludzi morza, to wiedziałbyś, że póki pływa się rekreacyjnie lub zawodowo z innymi, to można być gadułą, ale samotny żeglarz szybko uczy się milczenia ...

Zależy który. Ja np. lubię pogadać sam do siebie, czy to na morzu czy w górach. ;)


Joshua Slocum bał się że straci głos, gdy nie będzie go używał w czasie samotnego rejsu, więc rozmawiał nawet z Księżycem :)

Ale Slocum podróżował dookoła świata a nie był rozbitkiem. W przypadku bohatera filmu jakieś przeklinanie czy furia to tylko byłaby niepotrzebna strata energii.

Odniosłem się do słów "samotny żeglarz szybko uczy się milczenia". Nie ma reguły. A trochę wspomnień rozmaitych samotnych żeglarzy przeczytałem. 

Przeklął i krzyczał parę razy, raz jak stracił wodę słodką w kanistrze i jak go mijał kontenerowiec. To że mało się odzywał mnie nie dziwi, pewnie był za słaby by tracić jeszcze resztkę sił na krzyki i nerwy, poza tym widać że był opanowany. Mnie drażniło, że był takim fajtłapą, jak brał coś do ręki to wydawało się, że zaraz to upuści i mu to utonie w otchłani oceanu. Nie wiem dlaczego w dzień odpalił racę trzymaną w ręce której i tak nie było widać, jak miał race wystrzeliwane i mógł je skierować w lepiej widoczne miejsce.

Mnie też to dziwiło i wydawało się nienaturalne, raczej człowiek jak coś mu się nie udaje, a tym bardziej jak ma poważny problem, to sobie ulży i choć zaklnie.

To, że Ty albo ktoś kogo znasz tak postępuje, to nie znaczy jeszcze, że jest to właściwość całego rodzaju ludzkiego. Pozdrawiam.

No, być może, być może...jeśli to Ty właśnie masz taki stoicki spokój, to podziwiam :-)