Świetne niskobudżetowe kino amerykańskie o tym, że ofiary pandemii to nie tylko ludzie w szpitalach. Warto obejrzeć razem z „Help” Marca Mundena - tamten nieco bardziej pogłębiony, a tutaj przede wszystkim ciekawe zdjęcia w połączeniu z muzyką, ale i różne rodzaje bezradności oraz determinacji na twarzy Kelley Kali, o której niewielu pewnie nawet w samych Stanach Zjednoczonych słyszało. Myślę, że to również ciekawy obraz pandemicznych absurdów, gdy bohaterowie duszą się w maskach na otwartych przestrzeniach, a rozmawiając ze sobą, zdejmują je. Przejmujące kino o samotności i czasie, który zmienił wokół nas wszystko.