Czasami związki się kończą, ludzie przestają siebie lubić - bez względu na to, czy mają dzieci czy nie. Ciągnięcie tego na siłę dla tzw. dobra dzieci, to jeden z najbardziej powszechnych błędów. Z niemalże stuprocentową pewnością jest to doskonały scenariusz na rodzinną katastrofę. Dla wszystkich - partnerów i przede wszystkim dzieci, które widzą, słyszą i czują te złe emocje między rodzicami, są świadkami awantur, nienawiści, poniżania. Nic dobrego z tego nie wynika - dla nikogo. Wszyscy są nieszczęśliwi i mają poczucie zniszczonego życia. Po co? Lepiej się rozstać, póki jest jeszcze czas i budować coś konstruktywnego.
Związki to nie pierwiastki promieniotwórcze, które się po prostu rozpadają czasami. Związki się rozpadają wtedy, gdy ludzie nie mają wpojonej potrzeby i umiejętności tworzenia związku i dbania o niego. A coś takiego jak odpowiedzialność, poświęcenie i po prostu kultura są spychane na bok przez beztroskę, hedonizm i nadmierne oczekiwania.
To jest proste. Sprowadza się do przestrzegania zasad.
Oczywiście przestrzeganie zasad może być na kogoś: "nie takie proste", zwłaszcza jeśli zasad nie zna, są mu niewygodne lub nimi gardzi.
Bardzo celnie! Tak właśnie jest!
Żałosne tłumaczenie, że kiedy rodzice są szczęśliwi (mając na myśli kolejne związki) to i dzieci są szczęśliwe to emocjonalne, tragiczne w skutkach, upośledzenie.
Zgadzam się. Dobór słów i akademicki sposób opisywania przez Leszego2 sugerują, że na razie jest w tych kwestiach teoretykiem....
Człowiek, który przeżył już te sprawy nie będzie rzucał tylko pięknymi górnolotnymi hasłami.
Też się zgadzam, ludzie na ogół pobierają się z miłości i idealizuja swój
związek, że na zawsze, że do końca życia, ale życie pokazuje różne jego strony i samo pisze scenariusz...
Zgadza się. Miłość to świadomy wybór. Odpowiedzialność to jeden z elementów miłości. Małżeństwo i rodzicielstwo nie jest dla każdego.
Tak bym tego nie określił. Miłość może sprowadzić na manowce, jest ślepa i szalona. Dlatego od najdawniejszych czasów wprowadzane były zasady. Zasady mające uchronić osoby, rodziny, społeczeństwa przed nieodpowiedzialnym zachowaniem wynikającym z powyższego, i nie tylko. Te zasady gwarantowały spójność związku, szczęście ludzi i rozwój społeczeństwa.
Świat się zmienia i zasady też się zmieniają, ale te zmiany są uzasadnione tylko wtedy gdy nadal przynoszą właściwe efekty.
Miłość nigdy nie prowadzi na manowce. Zakochanie tak. To jednak nie to samo. Kiedy sprowadza się dzieci na świat tylko w aktach tego szalonego zauroczenia nie można się dziwić, że potem są dramaty.