Absurdy i uogólnienia świata przedstawionego sięgają tutaj granic możliwości. Ludzie w fabryce pracują 8h, a jak się nie postarają dostają dzień. To tak jak bym ja pracował 8h żeby dostać 15 złotych, bo za tyle przybliżając da się wyżyć jeden na niskim poziomie stołowania. Nie zapominamy też że ci ludzie czasem płacą też za rachunki itp. Ba dziwka proponuję 10 minut jej czasu za godzinę klienta. To wciąż jest niemożebne przebicie. Obliczyłem sobie z tego ile średnio wydaje tygodniowo że gdybym żył w tym świecie zarabiał bym 4h 40min za 10min mojego czasu. W Polsce. Pracując w monopolowym. No ten film ogarnia własną walutę tak jak by zamiast zwykłej biedy jak w Indiach na przykład każdy tam umierał gdyby przez 3 dni nie znalazł sobie pracy. Tam musiała by być taka bieda że znaczna większość społeczeństwa umierała by w max 5 lat po 25. Jak więc matka głównego bohatera przeżyła dodatkowe 25 skoro nie było ją stać nawet na autobus kiedy ceny wzrosły dwukrotnie? To tak jak by za brak 7 ziko można było umrzeć, a ktoś kto ich nie miał przeżył 25 lat codziennie mając sporą szansę na śmierć.