Pomysł, sama koncepcja... nie powiem - wspaniała. Czas jako waluta i ta cała obsesja na jego punkcie niosła ze sobą olbrzymi potencjał. Ale wykonanie kompletnie zawiodło! Główni bohaterowie - sztywni i przewidywalni do granic możliwości! Nie było pomiędzy nimi czuć żadnej chemii, więc ich romans był sztuczny do bólu. Te wszystkie "zwroty akcji" przewidywalne... Gdyby nie Cillian Murphy i jego postać nie dotrwałabym do końca. A przecież można było z tego zrobić coś naprawdę dobrego!