Codziennie rodzi się 353 000 dzieci. Przez rok urodzi się ich 128 milionów i też tyle samo ukończy 25 rok życia i każde z nich zasili gospodarkę o rok.
Daje to 128 milionów lat rocznie na plus.
Na świecie żyje 7 miliardów ludzi. Co roku więc byłoby tracone 7 miliardów lat.
7000mln i 128mln to gigantyczna różnica. Gospodarka musiałaby opierać się wyłącznie na rezerwach z banków, a gdy te by się skończyły to mogłoby żyć na świecie tylko maksymalnie 128mln ludzi - w praktyce byłoby kilka milionów bogaczy i ponad 120mln biedaków którzy oddawaliby większość ze swojego roku życia bogaczom i umierali młodo.
Aby wyrównać wszystko i zapewnić życie 7 miliardom ludzi na świecie młodzi musieliby dostawać na start co najmniej 55 lat zamiast jednego roku.
Co sądzicie o tym systemie? Jakby funkcjonował?