Do "Wyśpiewać marzenia" podchodziłem sceptycznie. Nie spodziewałem się dobrej produkcji, która mnie wciągnie. Spodziewałem się kolejnej słabej młodzieżowej produkcji. A tu miłe zaskoczenie!
Oglądałem już sporo filmów dla nastolatków, które nawiązują do pięknej baśni "Kopciuszek" i powiem szczerzę, że "Wyśpiewać marzenia" okazał się dobrym, porównywalnym do "Kopciuszek: roztańczona historia" i "Cinderella story". Różni się on w zasadzie tylko tym, że głównym bohaterem jest chłopak.
Przed włączeniem filmu byłem zmęczony i nastawiłem się, że wyłączę go w połowie, bądź po prostu usnę, jednak film mnie wciągnął i obejrzałem go do końca. Owszem jest to dość naciągana opowieść. Sporo w niej sytuacji mało prawdopodobnych, jednak mimo tego bardzo mi się spodobał.
Zaletą są aktorzy. Max Schneider, którego wręcz uwielbiam za covery takich piosenek jak: "Sweater Weather", "Demons" spisuje się nie tylko jako piosenkarz, jako aktor także daje sobie radę. Pierwszy raz go widziałem w filmie i powiem szczerze, że zagrał przekonująco. Keke Palmer, która pamiętam z "Wskakuj" i "Animal" dorównała kroku Maxowi. Obydwoje zagrali zgrany duet. Na plus jest także muzyka. Zapadająca w pamięci i wpadająca w ucho. Wadą jest polski dubbing!
Owszem to nie jest szczególnie odkrywcza opowieść, jednak jak na typowy młodzieżowy film to jest dobry. Oceniam go na 710. jest wart uwagi.