Wyjście awaryjne. Przede wszystkim lepsze aktorstwo. W Koglu broni się tylko Turek i Lorentowicz.
awaryjne, w koglu wnerwia mnie to jak ukazana jest główna bohaterka: jako głupia dziewczyna która niewiadomo po co chce czegoś więcej od życia i coś więcej osiągnąć....
W porządku. B.Dykiel wiele wnosi do tego filmu. Co chodzi o to co napisałaś wyżej ( "w koglu wnerwia mnie to jak ukazana jest główna bohaterka: jako głupia dziewczyna która niewiadomo po co chce czegoś więcej od życia i coś więcej osiągnąć " ) to uważam, że na tym polega urok tego filmu. Przecież to jest komedia w której dobrze wiemy o co chodzi i mamy się z tego śmiać. Jeszcze jej głos i ta muzyka w odpowiednich momentach podkreślają klimat. Dlatego uważam że "Wyjście awaryjne" to dobry film ale "Kogel Mogel" jest lepszy.
Zdecydowanie "Wyjście awaryjne"! Zabawny, przyzwoita gra aktorska (zwłaszcza pani Bożenki)
"Kogel-mogel" to żałosna, marnie zagrana, bardziej irytująca niż śmieszna komedyjka...
To są zupełnie dwa różne filmy, dziejące się w różnych czasach,chociaż w tej samej dekadzie."Wyjście awaryjne"jest filmem bardziej życiowym i osoby których nie było wtedy jeszcze na świecie mogą go też oglądnąć, patrząc na niego z perspektywy dokumentalnej/to są autentyczne wnętrza,przedmioty,ubrania samochody a nie dekoracje i kostiumy/Natomiast "Kogel mogel" jest infantylną komedią romantyczną,w której dziewucha ze wsi,najpierw dostaje się na studia do renomowanego wtedy UW,potem w cudowny sposób dostaje wysokopłatną pracę,a gdy ją traci,cudownym zdarzeniem pojawia się kawaler na białym koniu*/*czytaj w zielonym golfie i dopasowanej do niego kolorystycznie kurtce M-65/,który na dodatek mieszka w nowo wybudowanym "zamku" w pobliskiej wsi i sypie forsą niczym "mahoniowy gość" z piosenki Lady Pank.Brakuje tylko,smartfonów,laptopów i kładów ale sorry...to nie te czasy.Ta opowieść cieszyła się taką popularnością,że doczekała się kontynuacji,czyli "part two" w przeciwieństwie do przygód "Szklarza i Dorci",czy "żyli długo i szczęśliwie"?Tego się niestety nie dowiedzieliśmy.A trochę szkoda...