Dzisiaj w końcu poszedłem do kina obejrzeć film z dubbingiem. Po seansie uważam, że jest to najlepsze dzieło. Nie znam obsady dubbingowej, choć poznaję po głosach. Szczególnie akcent księcia Joachima przypomniał mi aktorskie wersje Asteriksa i Obeliksa z lat 2000 i kontra Cezara z 1999 roku.
To co również jest najlepsze w filmie to scenerie, które świetnie oddają klimat Amazonii i Londynu jak i kostiumy aktorów oraz statystów. Mundury niemieckich marynarzy oraz hiszpańskich konkwistadorów są też na plus.
Postać McGregora Houghtona grana przez Jacka Whitehalla jest zarówno irytująca jak i przezabawna kiedy Dawyne Johnson wyrzucał jego bagaż z barki. W postaci McGregora jak i Lily czuć inspiracje Jonathanem i Evelyn z trylogii Mumii. Z mojej ulubionej serii filmów z lat 1999-2008.
Konkwistadorzy również przypominają bardzo postać ożywionych trupów rodem z Mumii co jest dużym plusem dla mnie. Z tym wątkiem też wiąże się przedziwna historia Franka (Dwayne Johnson), która mocno mnie zaskoczyła, ale nie będę nikomu tego spojlerować.
To co ogółem dostrzegłem i niezbyt mi się podobało to drobne podteksty feministyczny w niektórych momentach, czy niektóre dziwne rzeczy jak ta dziejąca się pod wodą.
Jednak da przymknąć na to oko i można film spokojnie sobie zobaczyć. Bez względu na to czy ktoś jest dzieckiem, nastolatkiem, młodą dorosłą osobą, czy po czterdziestce i tak dalej film mogę polecić każdemu.
Dubbing to masakrowanie tego filmu. Żarty sytuacyjne czy tak zwane puns niestety wychodzą bardzo marnie w polskim tłumaczeniu. Nie da się w języku polskim wyłapać ich kontekstu językowego. Poza tym dubbing to marnowanie szansy na naukę angielskiego. I jeszcze ten wspaniały brytyjski akcent Emily Blunt i Jacka Whitehalla.